W porównaniu z polskimi procedurami sądowo-śledczymi postępowanie było błyskawiczne. Mansora Almaribe zatrzymano w listopadzie w Medynie, dokąd udał się z pielgrzymką. Za co baty i cela? Za to, że podczas pobytu w świętym miejscu obraził towarzyszy Mahometa.
Gdyby w Arabii Saudyjskiej obowiązywały polskie procedury, śledztwo w powyższej sprawie wciąż znajdowałoby się w początkowym stadium. Termin pierwszej rozprawy? Może jakimś cudem na wiosnę? Kiedy wyrok? Gdyby Almaribe miał pieniądze i sprytnego adwokata, to i dziesięć lat byłoby za mało.
Jest jeszcze jedno "gdyby". Otóż gdyby w Arabii Saudyjskiej obowiązywały nie tylko polskie procedury sądowe, ale także polskie prawo, nie byłoby żadnej sprawy, a tym bardziej wyroku. Pomyślałem o tych różnicach nie tylko w związku z głośną sprawą podarcia Biblii przez Nergala. W poniedziałkowym "Newsweeku" celebrytka, niejaka Iga Wyrwał, stwierdziła: "Może niedługo Polacy nauczą się tolerancji, otworzą umysł, w końcu ruszą ku nowoczesności i spalą Biblię". Na takie dictum jeden z internautów stwierdził, że Wyrwał rozum przemieścił się w biust. Pokaźny. Rzeczywiście, coś w tej uwadze z rozumem jest na rzeczy. Gdyby Wyrwał miała czym myśleć, wiedziałaby, że bez polskiej tolerancji teraz szykowałaby swój celebrycki tyłek na 500 batów i zastanawiała się, na czym po tych 500 batach przesiedzieć rok w celi.
Jerzy Witaszczyk
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?