Według świadków, wykorzystał potem to, że był świadkiem koronnym i podawał się za... agenta służb specjalnych. Był wielce przekonywujący. Potrafił zdobyć zaufanie rozmówców i wyłudzić wielkie kwoty pieniądze. Szacuje się, że od kilkudziesięciu osób w całym kraju wyłudził 12 mln zł. Prokuratura postawiła mu 50 zarzutów.
Finał tej niecodziennej afery miał miejsce w piątek w Sądzie Okręgowym w Łodzi, który Ryszarda K. skazał na osiem lat więzienia i na naprawienie szkody. Oskarżony, który przebywa w Zakładzie Karnym w Piotrkowie Trybunalskim, nie przybył do sądu.
Wśród poszkodowanych jest m.in. 87-letnia Alicja Krygler z Warszawy, która zaufała oskarżonemu i teraz ciężko żałuje, ponieważ straciła przez niego - jak podkreśla - ponad 4 mln zł.
- Zaczęło się od tego, że mój mąż, który już nie żyje, został skierowany do ośrodka rehabilitacyjnego prowadzonego przez Ryszarda K. w Ustce nad morzem. Odwiedzałam tam męża i dzięki temu poznałam oskarżonego, który sprawiał wrażenie wiarygodnego. Ponadto był wobec mnie bardzo życzliwy. Być może dlatego, że lekarze powiedzieli mu, że należymy z mężem do ludzi majętnych. Po pewnym czasie byłam traktowana przez oskarżonego jako członek rodziny i zostałam zaproszona w 2008 roku na ślub jego córki. W prezencie ślubnym wręczyłam jej bransoletkę wysadzaną brylantami i szmaragdami oraz serwis kawowy dla 12 osób - opowiada pani Alicja.
Wyjaśnia, że w tym okresie oskarżony namówił ją, żeby weszła do prowadzonego przez niego interesu. Efekt był taki, że kobieta przekazała mu prawie 3 mln zł, które to kwoty zostały poświadczone notarialnie.
Kolejny przełom nastąpił wtedy, gdy w eleganckim, 130-metrowym, wypełnionym antykami mieszkaniu Alicji Krygler na Saskiej Kępie w Warszawie, niespodziewanie zjawił się oskarżony.
- Jego widok zaskoczył mnie, ponieważ był posiniaczony i pokiereszowany. Wyglądało też na to, że miał złamaną rękę. Oznajmił, że wpadł w poważne tarapaty i został poturbowany w Ustce. Teraz, z perspektywy lat, domyślam się, że sprawcami jego pobicia mogli być jacyś wierzyciele - mówi pani Alicja.
Potem wypadki potoczyły się błyskawicznie. Był to okres, kiedy 87-latka była sama, gdyż jej mąż zmarł w wieku 95 lat. Ponadto starsza pani tak fatalnie upadła, że doznała poważnej kontuzji i do dzisiaj porusza się o kuli.
Ryszard K. przekonał ją, aby pożyczyła mu 1,1 mln zł, od których to pieniędzy miało zależeć jego życie. Pani Alicja sprzedała swoje piękne mieszkanie za 1,5 mln zł i przekazała oskarżonemu 1,1 mln zł, których do dzisiaj nie odzyskała.
- Oskarżony, który lubił podawać się za agenta służb specjalnych, powiedział mi, że dzięki tym pieniądzom uratowałam mu głowę - zaznacza Alicja Krygler. I dodaje, że Ryszard K. ukradł jej biżuterię za 80 tys. zł.
Starsza pani przyznaje, że dziś jest w takiej sytuacji, iż znaczną część jej emerytury zabiera komornik.
Wydarzenia tygodnia w Łódzkiem. Przegląd wydarzeń 24-30 października 2016 roku
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?