Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sąd w Łodzi nie ogłosił wyroku w sprawie kradzieży złota i pieniędzy włoskiej firmy jubilerskiej, bo zbieg wysłał list z Anglii

Maciej Kałach
Maciej Kałach
Ryszard Ć. i Marcin D. na ławie oskarżonych podczas pierwszej rozprawy z 12 czerwca 2018 r. 18 września w łódzkim sądzie ich nie było
Ryszard Ć. i Marcin D. na ławie oskarżonych podczas pierwszej rozprawy z 12 czerwca 2018 r. 18 września w łódzkim sądzie ich nie było archiwum
We wtorek (18 września) Sąd Okręgowy w Łodzi miał wydać wyrok w procesie dwóch mężczyzn oskarżonych o złupienie włoskiej firmy jubilerskiej na ponad 600 tys. zł. Ale niespodziewanie list do sądu przesłał trzeci z podejrzanych, dotąd ukrywający się w Anglii. Sąd postanowił go wysłuchać, co nastąpi w październiku.

Zbieg to Rafał R., uznawany przez prokuraturę za pomysłodawcę rabunku, do którego doszło 19 lipca 2017 r. Według prokuratury, tego dnia 44-letni Marcin D. i 39-letni Ryszard Ć. zaparkowali swoim autem nieopodal otwartego mercedesa, stojącego przy ul. Senatorskiej w Łodzi. Marcin D. wyjął z mercedesa dwie walizki i reklamówkę. W ten sposób zniknęło: złota i srebrna biżuteria, sztabka ze złota, karty dwóch banków włoskich oraz gotówka - 75 tys. euro i 120 tys. zł. W sumie straty to 641 tys. zł. Za poszkodowaną uważa się włoska firma jubilerska, której przedstawiciele podróżowali po polskich miastach, robiąc w nich interesy.

Według prokuratury Marcin D. i Ryszard Ć. dobrze wiedzieli, że w mercedesie znajdą kosztowności, a samochód będzie otwarty. „Załatwił” to Rafał R. wówczas pracujący jako kierowca we włoskiej firmie. „Mózg” operacji był chłopakiem siostry Marcina D.
Z kolei Marcin D., właściciel warzywniaka we Wrocławiu, poprosił o wsparcie innego mieszkańca tego miasta, o którym wiedział, że ma „bogatą” kartotekę. Ryszard Ć. za podwiezienie do Łodzi miał otrzymać 10 tys. zł. Marcin D. i Ryszard Ć. po akcji „wpadli”, ale po łupach ukrytych w skrytce ślad zaginął. Jak i po Rafale R.

Proces Marcina D. i Ryszarda Ć. ruszył w Łodzi 12 czerwca 2018 r., a zbiega objęto oddzielnym postępowaniem. Jednak we wtorek prowadząca proces sędzia Monika Gradowska poinformowała, że do ogłoszenia wyroku w sprawie dwójki wrocławian nie dojdzie, bo do sądu nadszedł list z Anglii. Rafał R. zapowiedział w nim, że się ujawni i przedstawi swoją wersję wydarzeń sprzed ponad roku. Jak mówiła Monika Gradowska, sąd powinien wysłuchać tych wyjaśnień. Wyznaczyła termin kolejnej rozprawy na październik.
Już na pierwszej rozprawie Marcin D. wyraził skruchę i wyraził chęć dobrowolnego poddania się karze 3 lat więzienia (wrocławianom grozi 10 lat). Jak mówił Ryszard Ć., nie wiedział, że wiezie właściciela warzywnika na „skok”.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki