Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Samochód publiczny w Łodzi. Będzie kolejna rewolucja na łódzkich ulicach?

Matylda Witkowska
Większość samochodów publicznych jeździ na prąd. Czas liczy  się od wyciągnięcia z kontaktu wtyczki
Większość samochodów publicznych jeździ na prąd. Czas liczy się od wyciągnięcia z kontaktu wtyczki 123RF
Podczas gdy Łódź od dwóch lat walczy o rower publiczny, inne miasta przymierzają się już do miejskiego samochodu. To będzie kolejna rewolucja na ulicach polskich metropolii.

Co wybrać: samochód czy transport publiczny? Ten odwieczny dylemat w niektórych miastach przejdzie wkrótce do przeszłości. Podczas gdy Łódź walczy o uruchomienie publicznego roweru, Wrocław przymierza się do otwarcia na tej samej zasadzie systemu publicznego samochodu. To ciekawe rozwiązanie, któremu warto się przyjrzeć.

Car sharing, czyli współdzielenie samochodu to system znany w wielu miastach na świecie. Funkcjonuje podobnie jak rower publiczny. W wyznaczonych miejscach miasta lub regionu znajdują się dostępne do wypożyczenia samochody. Z reguły można je znaleźć na mapie i po zarejestrowaniu się w systemie i opłaceniu wypożyczyć bezobsługowo. W przeciwieństwie do tradycyjnych wypożyczalni zwykle można oddać samochód w innym miejscu lub po prostu zostawić na ulicy.

Taki system - zwany Flinkster - mają m.in. koleje niemieckie, które oferują 800 samochodów rozrzuconych po 140 miastach w Niemiec. W Polsce z taką usługą wystartowała wrocławska firma GoGet, która oferuje wypożyczanie samochodów stojących na Dolnym Śląsku za pomocą specjalnej karty lub aplikacji w smartfonie.

To przydatna usługa, jednak prawdziwa zabawa zaczyna się wtedy, gdy za organizację car sharingu zabiera się miasto i włącza go w swój system transportu publicznego. W dobrze zorganizowanych miastach często pada ostatnia bariera powstrzymująca użytkowników przed przesiadką.

Miejski car-sharing pozwala na stworzenie sieci wypożyczalni na dużą skalę w miejscach najbardziej dogodnych dla mieszkańców. W zależności od preferencji miasta użytkownicy publicznych samochodów mogą zyskać dostęp do bezpłatnych miejsc parkingowych w atrakcyjnych miejscach, możliwości korzystania z buspasów czy wjazdów do stref ograniczonego ruchu. Systemy często połączone są z sieciami rowerów publicznych. Po zarejestrowaniu się można korzystać z obu środków transportu i je łączyć.

Zdaniem firm zajmujących się car sharingiem w ten sposób można sporo obniżyć koszty posiadania samochodu, zwłaszcza jeśli na co dzień korzysta się z roweru lub tramwaju, a samochód wyciąga tylko na większe zakupy czy wyjazdy weekendowe. Wrocławski komercyjny GoGet oferuje wypożyczenie Forda Fiesty w cenie 9 zł za godzinę. Do tego trzeba doliczyć niecałą złotówkę za każdy przejechany kilometr z pierwszej setki. Wypożyczenie na dobę kosztuje 108 zł. Z symulacji firmy wynika, że przejazd 25 km to wydatek 28 zł. To wciąż pięć razy drożej niż w komunikacji miejskiej, jednak trzy razy taniej niż taksówką.

Zyskuje także miasto. Choć użytkownicy publicznego samochodu tak samo jak inni generują korki, zwalniają jednak cenne miejsca parkingowe. Według danych przytaczanych przez Zarząd Transportu Miejskiego w Warszawie jeden samochód car sharingu zastępuje od czterech do dziesięciu samochodów prywatnych. Zważywszy, że przeciętne auto wykorzystywane jest zaledwie przed dwie, trzy godziny dziennie, a przez resztę czasu stoi na parkingu, przesiadka zwalnia cenne miejsca postojowe w centrum miasta. System ma też zachęcać do rezygnacji z własnego samochodu i korzystania z tego środka tylko wtedy, gdy to konieczne.

Dodatkowo większość publicznych systemów wypożyczania samochodów korzysta z droższych, ale bardziej przyjaznych środowisku samochodów elektrycznych. Publiczny car sharing oznacza więc zmniejszenie zanieczyszczeń w miejskim powietrzu nawet jeśli na razie ze względu na małą skalę tego rozwiązania wpływ na środowisko jest naprawdę niewielki.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Decyzję o wprowadzeniu systemu samochodu publicznego podjął niedawno Wrocław. Pod koniec października otwarte zostały koperty z ofertami. Zgłosiło się pięciu potencjalnych operatorów, ich propozycje są obecnie analizowane.

Wrocławski system zwany miejską wypożyczalnią samochodów ma obejmować początkowo 200 pojazdów w około 60 - 90 stacjach. Lokalizację 30 pierwszych wskaże miasto. Auta mają znajdować się głównie w rejonie centrum, ale także na trasach w kierunku lotniska, południowym i wschodnim. Pozostałe lokalizacje może wybrać partner przedsięwzięcia. On także zaproponuje taryfy. Operator ma być wyłoniony w pierwszym kwartale 2016 r.

Do budowy systemu przymierza się też powoli Warszawa. Na wiosnę wstępne plany ogłosił tamtejszy Zarząd Transportu Miejskiego. Jednak aby mógł zajmować się samochodami, potrzebna jest najpierw zgoda tamtejszej rady miejskiej.

Jak będzie w Łodzi? Na razie idea jest zupełnie nowa. Tematu nie podejmują ani urzędnicy, ani działacze społeczni zajmujący się transportem. - Chcemy stawiać na zrównoważony system transportowy z priorytetem dla komunikacji miejskiej jako ekologicznej i sprawnej formy poruszania się po mieście - wyjaśnia Tomasz Andrzejewski z biura prasoweg Zarządu Dróg i Transportu w Łodzi. - Oczywiście niewykluczone, że w przyszłości, aby ograniczyć ruch pojazdów w centrum i natężenie spalin, będziemy rozważać możliwość wprowadzenia takiego systemu wypożyczalni samochodów.

Samochód publiczny nie jest rozwiązaniem w mieście notorycznie stojącym w gigantycznych korkach. Ale gdy największe inwestycje się zakończą, a system we Wrocławiu się sprawdzi, można to rozważyć. Skoro na wiosnę pojawiła się koncepcja, żeby łódzkie MPK stało się operatorem riksz, to dlaczego w swojej flocie ma nie mieć osobowych samochodów?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki