O Katarzynie P. stało się niedawno głośno w całej Polsce, a to za sprawą love story - ja twierdzą jedni lub też seksafery, jak utrzymują inni. Wybuchła ona w Zakładzie Karnym nr 1 przy ul. Beskidzkiej w Łodzi.
Okazało się, że między aresztantką a funkcjonariuszem więziennictwa doszło do intymnego zbliżenia. Efekt jest taki, że Katarzyna P., zaszła w ciążę. Za kratami wybuchł potężny skandal obyczajowy, natomiast jego pierwszą ofiarą stał się dyrektor ZK nr 1, który został zwolniony.
CZYTAJ WIĘCEJ: Seksafera w łódzkim więzieniu. Aresztantka zaszła w ciążę z oficerem służby więziennej
Do schadzki kochanków miało dojść w pokoju wychowawców, do którego jeden z oficerów zaprosił żonę Marcina P., byłego prezesa firmy Amber Gold (Marcin P.on osadzony w Zakładzie Karnym w Piotrkowie Trybunalskim i o romansie żony najpewniej nie miał bladego pojęcia).
Okazało się, że wybranek Katarzyny P. ma żonę i dwoje dzieci. Obecnie Katarzyna P., której areszt przedłużono na wniosek prokuratury, przebywa w szpitalu więziennym w Zakładzie Karnym w Grudziądzu.
Tymczasem dobiega końca śledztwo w sprawie głośnej afery firmy Amber Gold, która okazała się piramidą finansowa. Efekt był taki, że - według śledczych - ponad 18 tys. osób straciło łącznie co najmniej 851 mln zł.
Firma Amber Gold wbrew spekulacjom nie była pralnią brudnych pieniędzy, zaś pozyskiwane przez nią pieniądze pochodziły z lokat klientów. Podstawowy zarzut, jaki usłyszeli szefowie spółki, to oszustwo polegające m.in. na tym, że wbrew zapewnieniom nie lokowali pieniędzy klientów w złoto. Okazało się, że na zakupy złotego kruszcu przeznaczono niewielką część środków z lokat.
Na co szefowie spółki wydali zgromadzoną fortunę? Najwięcej, bo ok. 300 mln zł, poszło na rozkręcenie linii lotniczych OLT Express. Tak twierdzi Krzysztof Kopania, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi, dodając, że pozostałe pieniądze poszły m.in. na zwykłą działalność firmy, a także na zakup nieruchomości i samochodów oraz na wynagrodzenia szefów firmy i pracowników.
Śledztwo trwa już dwa lata. Tak długo, bo trzeba było sporządzić czasochłonne ekspertyzy finansowe oraz przesłuchać ponad 18 tys. osób. Akta sprawy liczą ponad 15 tys. tomów. Zapoznali się z nimi lub wciąż to czynią główni podejrzani: Marcin P. i jego żona Katarzyna. Grozi im do 15 lat więzienia.
CZYTAJ TEŻ: Seksafera w łódzkim więzieniu. Prokuratura wszczęła śledztwo
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?