W latach pięćdziesiątych w łódzkich domach nie było wiele lodówek Do przechowywania różnych artykułów spożywczych, zwłaszcza latem, potrzebny był lód. Tylko ten w 1953 roku stał się w Łodzi towarem deficytowym. Można go było kupić jedynie w wytwórni lodu przy ul. Armii Czerwonej. Jednak tam sprzedawano go w jedynie 25 kilogramowych taflach.
CZYTAJ WIĘCEJ >>>>
...
Jednak największym wydarzeniem było otwarcie w Łodzi dwóch wielkich domów towarowych, które z czasem stały się najpopularniejsze w Polsce..Pomysł wybudowania wielkiego domu handlowego, który obsługiwałby nie tylko aglomerację łódzką pojawił się na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych. Na granicy Śródmieścia i Górnej działał już od 1967 roku „Uniwersal” należący do Domów Towarowych Centrum. Władzom łódzkiego „Społem”, czyli spółdzielni spożywców zamarzył się podobny dom handlowy. Szybko zyskały aprobatę lokalnych władz.
A także importowane prodiże ze szkła hartowanego, które pozwalają obserwować cały proces pieczenia przez szklaną kopułę, a także prodiże do frytek – pisał „Dziennik Łódzki”. - Cena w granicach 600 zł. Poza tym do nabycia się elektryczne opiekacze do grzanek w cenie 300 zł, a także maszyny do szycia matki „Łucznik”. Te ostatnie będą sprzedawane w sklepie przy ul. Tuwima 20. Łódź otrzymała w dużej ilości krajowe aparaty radiowe i niemieckie „Stradivariusy” w cenie 5.600 zł.
CZYTAJ WIĘCEJ >>>>
...
Sklepy w czasach PRL. Sklepy i targowiska w Łodzi na archiwalnych zdjęciach.