Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Skrzydlewski: Trzeba być niespełna rozumu, żeby sponsorować sport

rozm. Piotr Brzózka
Witold Skrzydlewski, właściciel firmy pogrzebowej, sponsor Orła Łódź, a w przeszłości między innymi Widzewa
Witold Skrzydlewski, właściciel firmy pogrzebowej, sponsor Orła Łódź, a w przeszłości między innymi Widzewa Krzysztof Szymczak
Z Witoldem Skrzydlewskim, sponsorem Orła Łódź rozmawia Piotr Brzózka:

Liczył Pan kiedyś, ile wydał w życiu na sport? Powie pan?

Nie chcę mówić. Gdyby się moja rodzina dowiedziała, to musiałbym prosić o azyl i wyjechać na Białoruś. Wyłożyłem fortunę. Kiedyś na Widzew. Później pływaczki różne sponsorowałem, mniejsze, większe, teraz pani Urbańczyk u nas ma stypendium. Koszykarki też. No i hobby najbardziej kosztowne, pasja mojej córki - żużel. To jest już szósty sezon tak od początku do końca. Wcześniej też dawałem na klub, ale wtedy prezesi sobie pensje brali, a zawodnicy chodzili bez pieniędzy.

Na przykładzie żużlowego Orła - sponsorowanie sportu to przyjemna rzecz?

Po pierwsze, trzeba być niespełna rozumu, żeby sponsorować. Po drugie, trzeba się liczyć z tym, że jeszcze ludzie człowieka powyzywają. Zorganizowałem kiedyś mecz za darmo dla kibiców. Przyszli, ale zaczął padać deszcz, mecz się nie mógł odbyć, bo takie są przepisy. To mnie co niektórzy zaczęli wyzywać od ch.... A jeden mi kazał oddać za kiełbaskę, którą sobie kupił. Łaska kibica na pstrym koniu jedzie. Jeśli ktoś uważa, że kładzie miliony w sport i za to dostanie podziękowanie, to jest w błędzie.

Sponsoring się panu opłaca?

Powiem inaczej. Mam córkę i jak każdy tatuś jestem zakręcony na punkcie własnego dziecka. Żużel to jej hobby. Przekonuję moją mamę, mama wydaje decyzję, a ja na tej szachownicy nie mam wiele do powiedzenia. Wydaje mi się, że nie ma dyscypliny, której sponsorowanie w Polsce by się opłacało. Na sporcie, poza zawodnikami, zarabiają tylko menedżerowie. Oczywiście mamy przykład łódzkiego podwórka. Kluby płaczą, że nie mają pieniędzy, ogłaszają upadłość. Ja zadaję proste pytanie: czy winni temu są zawodnicy, czy władza klubowa? Bo prezes musi być szalony, jeśli nie ma pieniędzy, a podpisuje kontrakty. My jako Orzeł Łódź jesteśmy jedynym wypłacalnym klubem. Ja wiem, na co mnie stać. Ja nie zatrudnię Golloba, bo nie mam na niego pieniędzy. A inne kluby podpisują takie umowy i mówią: miasto powinno pomóc. Weźmy przykład żeńskiej siatkówki. Ktoś sobie ubzdurał, że będzie grał wysoko, bo raz zdobył tytuł. I dlatego na mecze, na które przychodzi kilkaset osób miasto musi dawać pieniądze. Prezes klubu ma lepszą pensję niż prezydent, ale po pieniądze do miasta w kolejce stoi.

Przychodzą do Pana różni ludzie i mówią: panie Witoldzie, pan da na sport?

Bardzo dużo. Głównie prezesi klubów, dużych, małych. Dziś ŁKS jest winny klubowi Orzeł 100 tys. zł. Swego czasu ten mały klubik pożyczył 100 tysięcy, żeby ŁKS mógł istnieć. Minęło kilka lat, miało być oddane, nie jest, ale trzeba zapomnieć. Nie będziemy leżącego dobijać.

Miasto daje na ŁKS i Widzew 2 mln zł tytułem promocji. Za dużo, za mało?

Miasto mogłoby dawać większe pieniądze na kluby, obojętnie, czy na te dwa, czy na inne. Dziś sport promuje miasto. Może się narażę ludziom kultury, ale daje się tyle pieniędzy na teatry, a ilu ludzi ludzi duchowo tym żyje, a ilu ogląda sport. Podejrzewam, że w poniedziałek 90 procent waszych czytelników nie patrzy na pierwszą stronę, tylko na sport. Miasto powinno pomagać. Lublin jest dużo mniejszy, a kiedy drużyna żużlowa awansowała do 1 ligi, to miasto dało milion złotych premii. Miasto za darmo remontuje im stadion, zakłada oświetlenie. Bo to jest wydarzenie. Ale problem jest też inny. Firmy nie są przez władzę doceniane, jeśli zainwestują w kulturę czy sport. Wtedy chętniej by się podzieliły pieniędzmi. A tak nie widać wielkiego zaangażowania. W poprzedniej kadencji zaproponowałem, żeby wszyscy prezesi klubów napisali, komu chcą podziękować. Żeby potem tych najlepszych prezydent zaprosił do teatru, wręczył podziękowanie...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki