Debiutujący w roli pierwszego trenera ŁKS Dariusz Bratkowski zrobił w porównaniu z feralnym meczem przeciwko Lechowi tylko trzy zmiany w wyjściowej jedenastce. Na środku obrony Piotr Klepczarek zastąpił Michała Łabędzkiego, a z prawej strony zagrał Artur Gieraga, natomiast do drugiej linii został przesunięty Cezary Stefańczyk i wystąpił Sebastian Szałachowski, natomiast zabrakło Marcina Smolińskiego i Tomasza Nowaka.
Początek był fatalny dla łodzian. W 4 min do dośrodkowania wychowanka ŁKS Łukasza Madeja wyskoczyli wrocławianin Spahić i łodzianin Radosław Pruchnik, który trafił ręką w piłkę i sędzia bez wahania odgwizdał karnego. Dariusz Sztylka uderzył płasko przy słupku i choć Bogusław Wyparło wyczuł jego zamiar, rzucając się w prawo, to jednak nie sięgnął piłki.
ŁKS podjął otwartą walkę, ale efektem tego były tylko groźnie rożne Stefańczyka. W 38 minucie było już 2:0. Z rożnego dośrodkował Piotr Ćwielong, łodzianie nie upilnowali Sztylki, który strzałem po ziemi z narożnika pola bramkowego po raz drugi pokonał Bodzia W. W 44 min Śląsk podwyższył prowadzenie po fatalnym błędzie Klepczarka. Z prawej strony zaatakował Tadeusz Socha, a piłkę przejął stojący przed Klepczarkiem, tyłem do bramki Johan Voskamp. Holander zwiódł łodzianina i swobodnie zdołał się odwrócić strzelając z lewej nogi przy słupku.
Po przerwie znów wrocławianie zaskoczyli ŁKS. W 48 min przeprowadzili dynamiczny atak środkiem i znów Voskamp uprzedził Klepczarka zagrywając wślizgiem piłkę do Łukasza Madeja, który w sytuacji sam na sam pokonał Wyparłę. Madej wyraźnie nie cieszył się z tego gola. - Jestem zawodnikiem Śląska i zrobię wszystko, żeby Śląsk zdobył w tym meczu trzy punkty, ale to mogą być najsmutniejsze trzy punkty w moim życiu - powiedział przed spotkaniem wychowanek ŁKS.
Trener Dariusz Bratkowski wzmocnił siłę ofensywną swojej drużyny, wprowadzając Marcina Smolińskiego i Marcina Mięciela. Zaowocowało to dwoma znakomitymi okazjami do zdobycia gola, które zaprzepaścił Mięciel, strzelając w 56 i 65 min obok bramki.
W 85 minucie znakomite dośrodkowanie Bartosza Romańczuka zaskoczyło Kelemena, który nie sięgnął piłki. Niestety, jej lotu nie przecięli także Marek Saganowski i Maciej Bykowski, a zamykającego akcję Mięciela uprzedził Mariusz Pawelec, wybijając piłkę na rożny. Minutę później Saganowski strzelił z 7 min, ale chybił.
Śląsk Wrocław - ŁKS Łódź 4-0 (3-0)
Bramki: Sztylka 5', 37', Voskamp 44', Madej 48'
Śląsk Wrocław: Kelemen - Socha, Celeban, Pawelec, Spahić (Pietrasiak 52') - Ćwielong, Sztylka, Szuszkiewicz (Dudek 60'), Gancarczyk (Mila 81)' - Madej - Voskamp.
Łódzki KS: Wyparło - Romańczuk, Adamski, Klepczarek, Gieraga - Szałachowski (Mięciel 55'), Pruchnik (Nowak 77'), Kłus, Stefańczyk (Smoliński 46') - Bykowski - Saganowski
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?