Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śmierć rowerzysty w Pabianicach. Rozpoczął się proces [ZDJĘCIA]

Wiesław Pierzchała
Śmierć rowerzysty Piotra K. wstrząsnęła Pabianicami i całą Polską. Według śledczych, zginął on po silnym ciosie w głowę, po którym wpadł na autobus

Proces w tej sprawie zaczął się w poniedziałek w Sądzie Okręgowym w Łodzi. Główny oskarżony to 25-letni Konrad B. z Pabianic. Jest bez zawodu. Przed osadzeniem w Areszcie Śledczym w Łodzi pracował dorywczo i uczył się zaocznie. Był już karany za udział w pobiciu i za posiadanie marihuany. Za zabójstwo grozi mu dożywocie.

Jego kumple odpowiadają z wolnej stopy. Są to: 20-letni Kamil K. z Górki Pabianickiej i 28-letni Łukasz G. z Ksawerowa. Pierwszy karany był za rozbój i jest na utrzymaniu rodziców, a drugi to technik mechanik, który na trzecim roku przerwał studia i teraz pracuje jako magazynier. Za usiłowanie pobicia grozi im do trzech lat więzienia.

Konrad B. nie przyznał się do winy. Zapewnił, że ani on, ani jego koledzy nie chcieli, aby Piotr K. zginął. Przeprosił najbliższych zmarłego tragicznie rowerzysty, czyli rodziców - Jana i Alicję K., siostrę Anetę K. i narzeczoną Aleksandrę G. którzy w tej sprawie są oskarżycielami posiłkowymi.

Konrad B. przedstawił swoją wersję wydarzeń, w której utrzymuje, że nie uderzył rowerzysty pięścią, lecz chciał go jedynie zatrzymać, zaś Piotr K. chcąc go ominąć zjechał na jezdnię, wpadł na bok autobusu, runął na ziemię i zginął na miejscu. Powodem tego zajścia miał być poszkodowany, który oskarżonym pokazał środkowy palec. Konrad B. miał wtedy - jak sam przyznał - zły dzień, gdyż zepsuł mu się samochód. Dlatego był zdenerwowany i poirytowany. W Pabianicach spotkał się z Łukaszem G. i razem czekali na Kamila K. Ten przejechał obok nich i zaczął zawracać. Uczynił to na linii ciągłej i podwójnej, dlatego jadący rowerzysta zwrócił mu uwagę. Doszło między nimi do utarczki słownej, po czym Kamil K. podjechał autem do kolegów i powiedział im, o co poszło. Wkrótce nadjechał Piotr K., któremu oskarżeni wytknęli, że też łamie przepisy, gdyż jedzie jezdnią, a nie pobliską ścieżką rowerową. W odpowiedzi rowerzysta pokazał im środkowy palec. Tak zeznali Konrad B. i Łukasz G., zaś Kamil K. zaprzeczył, że rowerzysta był wulgarny i pokazał obraźliwy gest.

Efekt scysji był taki, że oskarżeni pojechali samochodem za cyklistą i dogonili go na ul. Nawrockiego. Tam doszło do tragedii. Konrad B. i Łukasz G. wybiegli z auta, zaś Kamil K.. został za kierownicą. Konrad B. przekonywał w sądzie, że razem z Łukaszem G. chcieli jedynie zatrzymać rowerzystę. Najpierw zamachnął się Łukasz G., ale Piotr K. go ominął. Wtedy do akcji wkroczył Konrad B. Jego ręce - jak twierdził - ześlizgnęły się po kasku i ramionach cyklisty, który zjechał ku osi jezdni i uderzył głową w boczną szybę autobusu, osunął się i zginął na oczach przerażonych pasażerów.

- Pokrzywdzony był podobny do mnie, to znaczy był nerwowy i nie dawał sobie w kasze dmuchać. Gdyby nas nie sprowokował, nic by się nie stało. Nie mam zamiaru iść siedzieć. Nie wytrzymam tego psychicznie - oznajmił w śledztwie Konrad B. Dziś dalszy ciąg procesu.

CZYTAJ TEŻ:

Ukrywali się, ale do czasu

Do pamiętnej tragedii doszło 10 grudnia 2014 roku około godz. 13.45 na ul. Nawrockiego na osiedlu Bugaj w Pabianicach.

Śledczy z Prokuratury Rejonowej w Pabianicach ustalili, że Konrad B. tak silnie uderzył pięścią w głowę rowerzystę, że ten wpadł na bok autobusu miejskiego, którym jechało 10 pasażerów. Pojazdem MZK kierował Robert Ś., który był trzeźwy i nie miał najmniejszych szans na zahamowanie i uniknięcie tragedii. Piotr K. runął na asfalt. Miał roztrzaskaną głowę. Zginął na miejscu. Konrad B. i Łukasz G. wsiedli do renault megane z Kamilem K. za kierownicą i szybko odjechali. Pojechali do Ksawerowa i wkrótce zaczęli się ukrywać, m.in. w komórkach przy ul. Cichej w Pabianiacch. Pozbyli się też telefonów komórkowych, aby policja ich nie namierzyła.

Jednak zdawali sobie sporawę, że pętla obławy policyjnej zaciska się wokół nich. Dlatego dali za wygraną. Jako pierwszy 11 grudnia wieczorem do komendy w Pabianicach zgłosił się kierowca i nwspółwłaściciel renault megane Kamil K. Dwa dni potem to samo uczynili Konrad B. i Łukasz G.
wp

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki