Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Smucić się czy radować? Górnik Zabrze - ŁKS Łódź 1:1

R. Piotrowski
Adrian Klimczak walczy o piłkę z Juanem Bauzá [Fot. Marzena Bugała Azarko]
W 12. kolejce piłkarskiej elity ŁKS zremisował 1:1 z Górnikiem Zabrze. Beniaminek nie jest już ostatni w tabeli ekstraklasy, bo dzięki punktowi przywiezionemu ze Śląska wyprzedził Koronę Kielce.

Wyjazdowe mecze z Górnikiem kibicom ŁKS kojarzą się zwykle z legendą „Rycerzy Wiosny”, którzy w 1957 roku zadziwili całą Polskę pokonując w dziesiątkę faworyta aż 5:1. W niedzielę tak spektakularnego wyczynu nikt od beniaminka ekstraklasy nie oczekiwał. Sympatycy ŁKS oczekiwali natomiast dobrego wyniku, na co zdaniem trenera Kazimierza Moskala ełkaesiaków było stać.

Wspominaliśmy pod koniec tygodnia jak bardzo różni się styl gry zabrzan od tego preferowanego przez łodzian. Zespół Marcina Brosza nie zwykł zawracać sobie głowy w bieżących rozgrywkach takimi drobnostkami jak posiadanie piłki i duża liczba celnych podań i nie inaczej było w niedzielę. Co na to ŁKS?

Szkoleniowiec beniaminka postawił z kolei w Zabrzu na tych samych ludzi, którzy dwa tygodnie temu pomogli ŁKS przerwać fatalną serię ośmiu porażek z rzędu. Goście obiecująco rozpoczęli niedzielne spotkanie, dość szybko odzyskiwali piłkę i swobodnie wymieniali ją na połowie gospodarzy, a po strzale z dystansu Daniela Ramireza mogli nawet objąć prowadzenie (Hiszpanowi zabrakło precyzji).

Po dziesięciu minutach rolę się odwróciły i zdecydowaną przewagę uzyskał Górnik Zabrze. Najbliższy szczęścia był przed upływem pierwszego kwadransa, gdy Igor Angulo wpadł w szesnastkę łodzian, zdołał przy tym minąć Arkadiusza Malarza, ale szczęśliwie dla gości uderzył tak, że Maksymilian Rozwandowicz rozpaczliwym wślizgiem zatrzymał futbolówkę tuż przed linią bramkową.

W tej fazie toczonego nadal w zawrotnym tempie spotkania podopieczni trenera Kazimierza Moskala mieli problemy z właściwym ustawieniem zarówno w środkowej strefie boiska, jak i w okolicach własnego pola karnego. Gospodarze poczuli krew i rozpoczął się kilkuminutowy szturm bramki Arkadiusza Malarza. Łodzianom udało się wytrzymać ten napór bez strat, bo albo świetnie interweniował bramkarz (Malarz obronił groźne uderzenie z rzutu wolnego Erika Janžy), albo górnikom brakowało precyzji (wolej Davida Kopacza poszybował tuż nad poprzeczką), albo w końcu szczęścia, jak w doliczonym czasie gry pierwszej połowy, gdy wspomniany wcześniej słoweński obrońca sprawiający łódzkim piłkarzom wiele problemów, trafił w poprzeczkę. ŁKS złapał oddech chwilę wcześniej, sam zdołał nawet w tym czasie dwukrotnie zagrozić bramce Górnika (niecelnie na bramkę Martina Chudý’ego uderzali Daniel Ramirez i Michał Trąbka).

Wydawało się, że po zmianie stron za ciosem pójdą zabrzanie, tymczasem drugą odsłonę niedzielnych zawodów znakomicie rozpoczęli goście z miasta włókniarzy.
W 50. minucie ŁKS egzekwował rzut rożny. Piotr Pyrdoł zagrał piłkę po ziemi do znajdującego się na skraju szesnastki Daniela Ramireza. Ten wpadł w pole karne Górnika mijając przy tym efektownym zwodem Jesúsa Jiméneza, a potem kapitalnym uderzeniem pokonał słowackiego golkipera.

ŁKS prowadził więc w Zabrzu 1:0 i co nie mniej ważne, nie pozwolił gospodarzom rozwinąć skrzydeł. Co prawda w tym fragmencie spotkania przewagę w posiadaniu piłki zaczęli zyskiwać podopieczni trenera Marcina Brosza, ale nie przekładała się ona na nic konkretnego. Wydawało się więc, że ŁKS wyraźnie poprawił grę w defensywie, tym bardziej że większość akcji zabrzan przerywał w bezpiecznej odległości od bramki Arkadiusza Malarza. Co więc się stało? Cóż, ta chwalona przez nas gra obronna łodzian zaczęła się sypać dopiero w ostatnim kwadransie spotkania i niestety to nie pozwoliło łodzianom zgarnąć kompletu punktów.

W 73. minucie Jan Sobociński złamał linię spalonego, co pozwoliło Jesúsowi Jiménezowi stanąć oko w oko z Malarzem. To było pierwsze ostrzeżenie, bo Hiszpan nie trafił w światło bramki. Chwilę po tym zabrzanie postawili wszystko na jedną kartę, a że ełkaesiacy byli już w tym momencie mocno pogubieni, Górnik za sprawą Igora Angulo doprowadził do wyrównania (pierwszy strzał Łukasza Wolsztyńskiego obronił Malarz; przy dobitce pozostawionego bez opieki Hiszpana okazał się bezradny).

W końcówce spotkania ŁKS miał szczęście, bo inicjatywa należała do miejscowych. Cieszyć się więc z tego punktu, czy martwić stratą dwóch? Ważne, że dzięki remisowi w Zabrzu ŁKS nie jest już ostatni w tabeli.

Górnik Zabrze - ŁKS Łódź 1:1 (0:0)
Bramki: 0:1 - Daniel Ramirez (50), 1:1 - Igor Angulo (79)
Górnik: Martin Chudý - Boris Sekulić, Przemysław Wiśniewski, Michał Koj, Erik Janža, Juan Bauza (80, Piotr Krawczyk, Szymon Matuszek, Mateusz Matras (61, Daniel Ściślak), David Kopacz (54, Łukasz Wolsztyński), Jesús Jiménez, Igor Angulo. Trener: Marcin Brosz.
ŁKS: Arkadiusz Malarz – Jan Grzesik, Maksymilian Rozwandowicz, Jan Sobociński Ż, Adrian Klimczak, Dragoljub Srnić Ż, Ricardo Guima (72, Łukasz Piątek), Michał Trąbka Ż, Piotr Pyrdoł (86, Patryk Bryła), Daniel Ramirez (90, Bartłomiej Kalinkowski), Rafał Kujawa. Trener: Kazimierz Moskal.
Sędziował: Paweł Raczkowski (Warszawa)
Widzów: ok. 13 tys.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki