5/11
Historia Opery Łódzkiej sięga roku 1954, kiedy odbyła się...
fot. Grzegorz Gałasiński

Opera dla „robotniczej Łodzi”. Lepsza niż Pałac Kultury

Historia Opery Łódzkiej sięga roku 1954, kiedy odbyła się premiera „Strasznego dworu” Moniuszki (reż. Jerzy Merunowicz, dyrygował Władysław Raczkowski), ale na własny budynek orkiestra i soliści musieli poczekać do 1967 roku. Wtedy oddano do użytku okazały gmach osadzony na pl. Dąbrowskiego. Opera dostała też nową nazwę: Teatr Wielki w Łodzi, a jej artyści nie musieli już dawać premier (także baletowych) gościnnie na scenach Teatru Nowego i Teatru im. Stefana Jaracza. Co ciekawe, powołany w 1948 roku pod przewodnictwem reżysera Leona Schillera Komitet Budowy Teatru Narodowego w Łodzi zakładał, iż powstaje budynek dla teatru dramatycznego. Ale wnętrze obmyślano tak, by możliwe było też wystawianie widowisk operowych i muzycznych. O ile jednak stolica dostała „w prezencie” mało funkcjonalny i jeszcze mniej estetyczny Pałac Kultury i Nauki, to Łódź dostała budynek o architekturze, która wciąż może się podobać. Nosi ona znamiona doktryny socrealizmu, ale nie potraktowano ich w dosadny czy wręcz prostacki sposób (patrz frontowy rzeźbiarski fryz pod loggią). Jak się zdaje, dominują nad nimi przedwojenne zapatrywania architektów z zespołu Witold Korski, Józef Korski i Roman Szymborski, w tym uproszone, zgeometryzowane formy neoklasycystyczne. To drugi największy w kraju gmach operowy. Ma 46 m wysokości i scenę o wymiarach 26 m szerokości i 39,5 m głębokości. Fosa orkiestrowa może pomieścić około 70 muzyków. Widownia pierwotnie miała 1270 miejsc (idea teatru zakładała 1500), po remoncie z 2003 roku jest ich 1070. Na sąsiedniej działce znajduje się, wraz z łącznikiem, budynek malarni i pracowni.

Pierwotnie gmach miał objąć Kazimierz Dejmek, jeden z największych powojennych artystów teatru, by realizować ideę autorskiego teatru narodowego. Przedstawił władzom program działania centrum teatralnego złożonego m.in. ze szkoły aktorskiej, instytutu naukowego i wydawniczego. Projekt był obliczony na lata i miał utrwalić „wielkie - lecz wciąż rwane - tradycje Łodzi teatralnej”. Ale władze uznały, że drugie co do wielkości miasto w kraju powinno mieć i rozwijać operę. Chodziło o prestiż. Dla Dejmka był to cios.

ŁK

6/11
W latach 60. XX wieku rozpoczęło się wyburzanie kamienic w...
fot. archiwum

Poszerzanie ulic doprowadziło do „łódzkiej Hiroshimy”

W latach 60. XX wieku rozpoczęło się wyburzanie kamienic w celu poprawy komunikacji w mieście. Ulice były za wąskie, wiec zapadła decyzja, żeby je poszerzyć i zbudować główne arterie północ-południe oraz wschód - zachód. Poszerzenie Zachodniej ma swoje konsekwencje do dziś. Zburzono fronty, pozostawiono fragmenty oficyn, a linii pierzei ulicy nie zabudowano przez ponad pół wieku. W dodatku to, co pozostało, zaczęło się sypać. Fragmenty Zachodniej nazywane są obecnie „łódzką Hiroshimą”. Współczesne władze nadal nie są w stanie zmienić obrazu tej ulicy, chociaż w ostatniej dekadzie powstało mnóstwo planów i projektów. Chwalimy się ulicą Piotrkowską, ale pobliskiej, równoległej Zachodniej musimy się wstydzić.

Budowa trasy W-Z rozcięła miasto na dwie połowy. A co najgorsze, rozcięła Piotrkowską, której nigdy już nie uda się zszyć. Budynki wyburzone dla rozszerzenia obecnej al. Piłsudskiego zastąpiono ohydnymi blokami Manhattanu. Po drugiej stronie powstały wieżowce, które nijak pasują do strefy wielkomiejskiej.

Efekty poszerzania ulic i wyburzania kamienic są nadal widoczne na Narutowicza, od Sienkiewicza do POW. Uszczerbki w pierzejach ulic widać też na Kopcińskiego, czy fragmencie Ogrodowej.

mbr

7/11
Nie dowiemy się, ile mieszkań w Łodzi wybudowałby po II...
fot. Krzysztof Szymczak

Szybko, tanio, byle jak, ale wielki głód mieszkań zaspokojono

Nie dowiemy się, ile mieszkań w Łodzi wybudowałby po II wojnie światowej kapitalizm, ale można pokusić się o ostrożną diagnozę, że nie wybudowałby tyle, co Polska Ludowa. Józef Niewiadomski, były prezydent miasta, wyliczył, że w czasach PRL powstało w mieście 600 tysięcy izb, jak to się kiedyś mówiło. Izba to pokój, lub kuchnia, liczbę tę można więc ostrożnie przełożyć na ok. 200 tys. mieszkań powstałych w ciągu 45 lat. W szczytowym momencie budowano 10 tysięcy lokali rocznie. Dla porównania - dziś w Łodzi oddaje się w takim czasie około 1 - 1,5 tys. mieszkań . Oczywiście inna jest sytuacja dziś, inna była wtedy. Obecnie ocenia się, że w Łodzi panuje nadpodaż mieszkań, a problem z ich dostępnością leży w możliwościach finansowych mieszkańców. Wówczas priorytetem było zaspokojenie „głodu mieszkań”, który przybierał w Łodzi ogromną skalę już w okresie międzywojennym. PRL ten cel w dużym stopniu zrealizował, a jeśli dziś wspominamy lat oczekiwań na klucze do własnego M, to tyleż to świadczy o niewydolności tamtego systemu, co i o skali potrzeb. Inna sprawa, że masowość przełożyła się na bylejakość. Tyle, że i ta bylejakość została zaakceptowana przez łodzian - osiedla z wielkiej płyty cieszą się dziś zaskakująco dobrą opinią, a to ze względy np. na wygodne układy urbanistyczne osiedli, zapewniające dostęp do większości usług w promieniu kilkuset metrów.

pb

8/11
Stojące na rogatkach miasta „witacze”, dumnie...
fot. archiwum

Miasto przemysłowe zostało miastem akademickim

Stojące na rogatkach miasta „witacze”, dumnie obwieszczające, że Łódź jest miastem akademickim, nie miałaby czego obwieszczać, gdyby nie powołanie w pierwszych powojennych latach największych uczelni wyższych.

Przed wojną istniały w Łodzi namiastki szkolnictwa wyższego w postaci Instytutu Nauczycielskiego, Wyższej Szkoły Nauk Społecznych i Ekonomicznych oraz oddziału Wolnej Wszechnicy Polskiej.

Uniwersytet Łódzki utworzono dekretem z 24 maja 1945 roku. Miał nawiązywać do tradycji wspomnianych uczelni, ale de facto był zupełnie nową jakością. Na mocy tego samego dekretu co Uniwersytet Łódzki powołano do życia uczelnię techniczną - Politechnikę Łódzką.

Istniejący dziś Uniwersytet Medyczny to również spadkobierca uczelni założonych po wojnie. W 1949 ze struktur UŁ wydzielono Akademię Medyczną, a w 1957 roku utworzono Wojskową Akademię Medyczną. W roku 2003 nastąpiła fuzja obydwu uczelni.

Przy tej okazji należy wspomnieć o Studium Języka Polskiego dla Cudzoziemców Uniwersytetu Łódzkiego. Założona w 1952 roku placówka przez długie lata była jedyną tego typu w Polsce. Faktycznie przyczyniła się do promocji Łodzi wśród przyszłych elit państw Trzeciego Świata.

sow

Kontynuuj przeglądanie galerii
WsteczDalej

Polecamy

Kosmiczna oprawa po porażce Nadala. Godne pożegnanie legendy w Madrycie [GALERIA]

Kosmiczna oprawa po porażce Nadala. Godne pożegnanie legendy w Madrycie [GALERIA]

Piękna pogoda zachęciła łodzian do aktywności poza domem

Piękna pogoda zachęciła łodzian do aktywności poza domem

Piękna pogoda zachęciła do świętowania całymi rodzinami

Piękna pogoda zachęciła do świętowania całymi rodzinami

Zobacz również

Piękna pogoda zachęciła łodzian do aktywności poza domem

Piękna pogoda zachęciła łodzian do aktywności poza domem

Największe skandale podczas finałów Pucharu Polski na Narodowym

Największe skandale podczas finałów Pucharu Polski na Narodowym