Nowy Jork, lata trzydzieste. Prohibicja, gangsterzy, a czy w tym wszystkim jest miejsce dla superbohaterów? Jak w takich realiach poradzi sobie Spider-Man? Jeśli jesteście ciekawi, sięgnijcie po komiks "Spider-Man Noir". Dawno nie czytałem tak dojrzałego komiksu o Pajączku. Naprawdę warto!
Fabuła albumu "Spider-Man Noir" toczy się W ponurych czasach wielkiego kryzysu. Młody reporter Peter Parker zostaje na zawsze odmieniony przez ugryzienie pająka – postanawia wystąpić przeciwko zbrodni i korupcji jako miejski mściciel Spider-Man.
Spider-Manowi wrogów nie brakuje: od szefów gangów, takich jak Goblin i Crime Master, po inne wersje znajomych twarzy – Kravena, Kameleona, Doktora Octopusa. Czy kusicielska Felicia Hardy okaże się przyjaciółką, czy przeciwniczką?
Nie ukrywam, że z albumem "Spider-Man Noir" wiązałem wielkie nadzieje i się nie zawiodłem. Scenariusze napisali: David Hine, Fabrice Sapolsky, Roger Stern i Margaret Stohl. Każdy z nich nieźle poradził sobie ze Spider-Manem z pierwszej połowi XX wieku, ale niektórych z nich należy mocniej wyróżnić.
Na najwyższe słowa uznania zasłużyli David Hine i Fabrice Sapolsky, którzy stworzyli trzy główne historie w tym albumie, a zwłaszcza dwie pierwsze z nich są niezwykle ciekawe. Świat, który stworzyli nie tylko dobrze oddaje klimat przedwojennego Nowego Jorku, ale i pokazuje inne oblicze Petera Parkera.
Peter Parker jako Spider-Man Noir jest znacznie poważniejszy i bardziej zdecydowany w działaniach. Co prawda trudno stworzyć z Pajączka mrocznego mściciela, bo fani bohatera tego, by nie kupili, ale śmiało można powiedzieć, że takiego Spider-Mana rzadko się ogląda. Parker przypomina tutaj nieco Bruce'a Wayne'a i Batmana, a Nowemu Jorkowi blisko jest do Gotham z uniwersum DC.
Jako fanowi Batmana taki zabieg bardzo mi się podoba, chociaż zdaje sobie sprawę, że nie wszyscy miłośnicy klasycznego Spider-Mana taką historię kupią. Hine i Sapolsky stworzyli bardzo ciekawą galerię wrogów Pajączka. Są oni podobni do postaci, które doskonale znamy, ale z drugiej strony ich rola w życiu Nowego Jorku jest inna. Zostali oni znakomicie dostosowani do czasów, w których przyszło im walczyć ze Spider-Manem.
Jeszcze słowo o historiach zawartych w tym tomie. Zdecydowanie lepsze są te pokazujące Amerykę sprzed kilkudziesięciu lat, a słabiej te związane z multiwersum. Zwłaszcza początek albumu jest mocny, ale zachęcam do lektury do samego końca. Na pewno nie będziecie się nudzic!
Rysunki stworzyli: Juan Ferreyra, Carmine Di Giandomenico, Richard Isanove, Bob McLeod i Paco Diaz. Niektóre kadry są zachwycające. Strona wizualna to mocny atut komiksu "Spider-Man Noir".
Album zawiera materiały opublikowane pierwotnie w zeszytach „Spider-Man Noir” #1–4, „Spider-Man Noir: Eyes Without a Face” #1–4, „Edge of Spider-Verse” #1, „Spider-Geddon: Spider-Man Noir Video Comic”, „Spider-Verse Team-Up” #1 oraz „Spider-Man Noir” (2020) #1–5, a następnie zebrane w tomach „Spider-Man Noir: The Complete Collection” i „Spider-Man Noir: Twilight in Babylon”.
Recenzja powstała dzięki uprzejmości wydawnictwa Egmont.
Zobacz Q&A z o Tomaszem Jacykowem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?