Jak pamiętamy, po zawaleniu się hali w Katowicach w 2006 roku (65 ofiar), premierowi Marcinkiewiczowi przez myśl nie przeszło, żeby ustąpić. Ministrowi budownictwa też nie.
Później mogliśmy poznać swoiste poczucie honoru Bogdana Klicha. W czasie, kiedy był ministrem obrony, samoloty wojskowe spadały z nieba, jak gruszki z drzew. Tragiczną serię zamknęła katastrofa Tu-154. Chłop ani razu nie poczuł się odpowiedzialny za bajzel, jaki pod jego rządami panował w lotnictwie wojskowym.
No cóż, takie mamy elity, jakie sobie sami wybieramy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?