- Sprawdzaliśmy wersje obu stron. Doktorantka wskazywała na wykorzystanie części jej pracy doktorskiej w opublikowanym artykule bez jej zgody przez swojego promotora i jej córkę. Z kolei druga strona zapewniała, że zgoda była. Na tę okoliczność przedstawiono korespondencję e-mailową - mówi Krzysztof Kopania, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi. - Zebrano w tej sprawie bogaty materiał dowodowy i przesłuchano wielu świadków. Niestety, nie udało się jednoznacznie potwierdzić, ani wykluczyć żadnej z tych wersji.
W takich sytuacjach sprawy rozstrzyga się na korzyść osoby "pozywanej", dlatego prokurator nie wniósł oskarżenia, a sprawa została umorzona. Do sądu wpłynęło odwołanie ze strony doktorantki.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?