Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Strajk nauczycieli. Rządzący potwierdzają racje „Dnia świra”

Arkadiusz Krystek
Anna Zalewska, minister edukacji
Anna Zalewska, minister edukacji Bartek Syta
Rządzący nie przestają zaskakiwać słowami o nauczycielach. Celowo zaostrzają sytuację, prowokują protestujących do radykalnych posunięć? Jak inaczej odebrać słowa europosła PiS Ryszarda Legutki, który awanturnictwem politycznym nazwał „domaganie się bardzo dramatycznego skoku” wynagrodzeń.

Zwróćmy uwagę... Dla byłego ministra edukacji w rządzie Jarosława Kaczyńskiego awanturnikiem jest ktoś, kto żąda podwyżki pensji o tysiąc złotych. A kim jest ktoś, kto spełnia awanturnicze postulaty? I oczywiście nikt z rządzących nie pamięta, jak w listopadzie minionego roku przyciśnięci do muru przed obchodami 100-lecia odzyskania przez Polskę niepodległości ulegli policjantom, którzy żądali tysiąca złotych podwyżki - czyli prowadzili awanturniczą politykę - a na dodatek masowo poszli na zwolnienia lekarskie.

Ktoś krzyczał wtedy, że policjanci szantażują rządzących? Teraz o nauczycielach tak mówi Legutko. Ktoś był oburzony, że policjanci zrobili zakładników z patriotów chcących świętować jubileusz ojczyzny? Teraz minister rodziny Elżbieta Rafalska mówi, że nauczyciele „robią z uczniów zakładników”.

Dlaczego szef gabinetu prezydenta Krzysztof Szczerski nie mówił o policjantach, jak teraz o nauczycielach, że nie muszą żyć w celibacie i nie radził, by zrobili sobie dziecko i tak podnieśli sobie zarobki o pół tysiąca złotych?

Dlaczego prezydent Andrzej Duda nie przekonywał wtedy policjantów, że „nie da się w szybkim tempie, krótkim terminie podnieść wynagrodzenia od razu o tysiąc złotych”.

Panie prezydencie, niech pan sobie przypomni jesień tamtego roku. W przypadku policjantów dało się dać 655 zł od 1 stycznia 2019 roku i 500 zł od 1 stycznia 2020 roku. A kto chciał przekupić policjantów tysiącem złotych, by tylko przyjechali pilnować porządku w Warszawie podczas Marszu Niepodległości? Czy to nie jest awanturnicza polityka?

Dlaczego nauczyciele - sami rządzący przyznają, że muszą więcej zarabiać - mają być gorsi od policjantów?

Sytuację nauczycieli chyba najlepiej opisuje scena z „Dnia świra” Marka Koterskiego, w której Adam Miauczyński odbiera nauczycielską pensję:

- Osiem lat podstawówki i cztery liceum. Potem pięć, bite, studiów, dyplom z wyróżnieniem, 20 lat praktyki, i oto mi płacą, jakby ktoś dał mi w mordę. (...) beznadzieja i starość pariasa i wszechporażająca nas wszystkich pogarda, władzy od dyktatury, aż po demokrację, która nas, kałamarzy, ma za mniej niż zero. Dlaczego władza każdej maści ma mnie za nic? Czy czerwona, czy biała, jestem dla niej śmieciem, (...)! Pod każdą władzą czuję się jak kundel! Czemu nie jestem chamem ze sztachetą w ręku? Ktoś by się ze mną liczył, gdybym rzucił cegłą! A przecież stanowimy sól ziemi. Tej ziemi! Mimo że nie jesteśmy prymitywną siłą, dyktaturami zawsze wstrząsają poeci! Wtedy nas potrzebują, zrozpaczone masy, które nie widzą dalej niż kawał kiełbasy!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki