Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Studniówkowych wspomnień czar. Jak bawiono się na tych balach przed laty?

Anna Gronczewska
Anna Gronczewska
Tak bawiono się kiedyś na studniówkach
Tak bawiono się kiedyś na studniówkach Narodowe Archiwum Cyfrowe/archiwum Dziennika Łódzkiego
Trwają już studniówki. Warto przypomnieć jak kiedyś odliczano 100 dni do egzaminu maturalnego. Na pewno nie było rewii mody. Dziewczyny zakładały białe bluzki, ciemne spódniczki...

Studniówkowe wspomnienia łodzian

Marzena Królikowska, ekonomistka z jednego z łódzkich banków, wyciąga rodzinny album i pokazuje zdjęcia ze swojego, przedmaturalnego balu, który odbywał się w styczniu 1984 roku. Na czarno-białych fotografiach widać dziewczęta w białych bluzkach, chłopców w ciemnych garniturach, tańczących w sali gimnastycznej przemienionej dzięki szaremu, pakowemu papierowi w wielką grotę. Na stole stoją butelki oranżady i kanapki.

– Moja córka miała kilka lat temu studniówkę- mówi Marzena. - Była w eleganckim lokalu. Musiałam córce kupić wieczorową sukienkę, buty na szpilkach...

Oryginalna studniówka wnuczki Konopnickiej

Joanna Modrzejewska, mieszkająca w Łodzi prawnuczka Marii Konopnickiej, jest absolwentką dawnego Gimnazjum Żeńskiego im. Czapczyńskiej, które potem stało się XII LO. Mieściło się przy ul. Narutowicza 58. Wspominała, że za jej czasów organizowano studniówkę, a potem bal maturalny. -
-

Niestety nasza klasa nie miała ani studniówki, ani balu maturalnego! - wyjaśnia Joanna Modrzejewska. - Maturę zdawałam w 1953 roku, a więc w czasach stalinowskich. Dyrektorka naszego gimnazjum, pani Kuciakowa zadecydowała, że za karę nie będzie mieć ani balu, ani studniówki!

Joanna Modrzejewska mówi, że powodem było zaangażowanie polityczne jej klasy. Dziewczyny były bowiem wrogo nastawione do nowego systemu. A to któraś wypisała niepolityczne hasło w ubikacji, to roznoszono ulotki.
-

Żadna z nas nie należała do ZMP – dodawała pani Joanna. - Na apelach, które codziennie rano organizowała pani Kuciakowa, bez przerwy wyczytywała nazwiska moje, koleżanek jako przedstawicielek tzw. czarnej reakcji.

Tak więc dziewczyny z rocznika 1953 z gimnazjum Czapczyńskiej, oficjalnie nie miały studniówki, choć już miały umówionych chłopaków z zaprzyjaźnionego gimnazjum im. Tadeusza Kościuszki przy ul. Sienkiewicza.

- Ale urządziłyśmy sobie studniówkę same! - wspominała pani Joanna. - W mieszkaniu jednej z koleżanek. Ja jednak byłam na organizowanej w szkole studniówce, balu maturalnym. Zaprosił mnie dwa lata starszy kuzyn, który uczył się w gimnazjum na ul. Sienkiewicza. Obowiązywały białe bluzki, czarne spódnice. Nie było mowy o dekoltach, makijażu, a zabawa kończyła się już o godzinie 22.00.

Poznał smak alkoholu..

Studniówka piosenkarza Krzysztofa Cwynara też różniła się od balów jego kolegów. Łódzki artysta maturę zdawał w liceum w Gliwicach. Ale licealną edukację zaczynał w Łodzi. Uczył się najpierw w XI, a potem II LO w Łodzi.

Uczyłem się w II LO w Łodzi i zaproszono nas do radia – opowiadał Krzysztof Cwynar. – Powiedziałem wtedy, że w naszej szkole nie ma żadnego życia kulturalnego, bo dyrektor przypina w sali gimnastycznej fortepian do ściany. Gdy na drugi dzień pojawiłem się w liceum dowiedziałem się, że już nie jestem jego uczniem! Zapowiedziałem, że wobec tego już nie będę się wcale uczyć! Tata widząc takie moje nastawienie do nauki, przewidując że mogą być kłopoty wysłał mnie do Gliwic, do znanego licem im. Józefa Rymera.

W Gliwicach Krzysztof Cwynar przygotowywał się do matury. Miała się odbyć też studniówka. Ale dyrektor szkoły był w nie najlepszej kondycji zdrowotnej i postanowiono nie organizować balu. Jednak młodzież nie dała za wygraną. Postanowiła urządzić studniówkę na własną rękę. Zrobili ją w mieszkaniu jednego z kolegów.

Na tej studniówce poznałem moc alkoholu – opowiadał nam Krzysztof Cwynar. - Jako chłopiec z dobrego domu, dobrze wychowany, wcześniej nie miałem w ust żadnego alkoholu. A na tej studniówce wypiłem całego szampana...Czułem się po tym strasznie. Bolała mnie głowa, wirował cały świat. Wieczór miałem z głowy. Koledzy się ze mnie śmiali, bo sami mieli już alkoholową praktykę. Po tym wydarzeniu długo alkoholu do ust nie wziąłem...

Krzysztof Cwynar wspominał, że choć studniówka odbywała się nie w szkole, a w prywatnym mieszkaniu, to zabawa była fajna. Wszyscy elegancko się ubrali. Dziewczyny założyły nawet czerwone podwiązki.

– Tyle, że założyły je na kostki - dodawał pan Krzysztof. – Pewnie ze względu na rodziców kolegi, którzy na czas studniówki nie opuścili domu...

Bawiono się przy dźwiękach adapteru na którym puszczali przeboje z dźwiękowych pocztówek. M.in tańczono w rytm „Only you” zespołu The Platters.

Studniówka poza szkołą

Jadwiga Ochocka, była dyrektor II LO im. Gabriela Narutowicza w Łodzi, swoją studniówkę przeżywała jako uczennica czwartej klasy VIII LO im. Adama Asnyka.

Oczywiście studniówka była w szkole, w sali gimnastycznej – opowiadała Jadwiga Ochocka. - Przez tydzień dekorowaliśmy salę gimnastyczną tak, by przypominała podwodny świat.. Po zabawie, rano wyszliśmy na szkolne boisko. Było na nim lodowisko. I przez kolejną godzinę się na nim bawiliśmy, śmialiśmy.

Jako nauczyciel pierwszą studniówkę przeżyła w 1993 roku. Właśnie w II LO. Ale nie odbywała się ona w szkole.

- Naszym liceum opiekowały się zakłady „Ema – Elester” z ul. Lodowej – mówiła pani Jadwiga - I studniówka odbyła się zdaje się świetlicy tych zakładów. Choć uczniowie sami ją dekorowali. Rodzice też przygotowywali jedzenie.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki