Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Świąteczny stół często bardziej nas dzieli niż łączy. Ponoć my Polacy tak mamy. Połamiemy się opłatkiem, a później łamiemy sobie kręgosłupy

Jacek Pająk
Jacek Pająk
Świąteczny stół często bardziej nas dzieli niż łączy.
Świąteczny stół często bardziej nas dzieli niż łączy. Piotr Krzyzanowski
Nie do końca jestem w stanie pojąć, na czym polegają te polskie grudniowe anomalie. Te polityczne, społeczne, historyczne, pogodowe, gospodarcze, świąteczne, religijne, wojskowo-policyjne i w ogóle.

Przez ponad pół wieku mojego życia niejedno widziałem, ale często to, co się dzieje w kraju, nieustająco mnie zaskakuje.

Ale wracając do wspomnianych anomalii...

Najpierw politycznie, społecznie i historycznie...

Otóż 13 grudnia 1981 roku, niezgodnie z konstytucją, wprowadzono stan wojenny i przez to - jak wielu wtedy w moim wieku - nie obejrzałem w telewizji „Teleranka”, ale zamiast tego wystąpił ponury generał Wojciech Jaruzelski.

A zima była wtedy mroźna. Na przystankach władza ustawiała koksowniki, przy których ogrzewało się wojsko razem z resztą narodu, którą nasza armia miała pilnować.

Nieco później nastąpiło chwilowe polityczne ocieplenie, bo przyszła odwilż i wybuchła Solidarność.

Politycznie i społecznie było jednak wciąż gorąco. Do tego stopnia, że pierwszy wolny związek zawodowy, który powstał w „komunie”, w końcu chwilowo stłumiono.

A teraz?

Ponownie robi się gorąco, bo niektórzy znowu solidarnie wyszli na ulice, tym razem w obronie niezależności sądów, czyli sędziów. W naszym „polskim piekiełku” zimno zatem nie jest i pewnie - niestety - jeszcze nie będzie.

I tu dochodzimy do kwestii klimatu. Otóż zbliżające się święta znowu raczej będą bardziej na zielono niż na biało, bo prognozy wskazują, że przełom roku zapowiada się „na plusie”, oczywiście, w skali Celsjusza, czyli że Boże Narodzenie raczej nie będzie „na biało”, a raczej „na zielono”.

No cóż, „taki mamy klimat”. Za to słynne i kontrowersyjne jednocześnie powiedzenie była pani minister Elżbieta Bieńkowska dostała kiedyś politycznie po uszach. Tu, oczywiście, można wiele napisać o ocieplaniu się klimatu, ale też o ochładzaniu się „relacji międzyludzkich”.

A gospodarczo i świątecznie? Tu gorączka, czyli przede wszystkim przepychanka na rynkach, jarmarkach, w marketach, czy galeriach.

Z badania Mille Święta2019 wynika, że rodziny, które dostają „500+”, wydadzą na święta 2 tysiące złotych, a pozostali 1800 złotych.

„Plusowe” rodziny niby bardziej szaleją na rynkach, w sklepach i marketach czy galeriach handlowych. Bo niby mają przewagę nad rodzicami nawet z wieloma dorosłymi dziećmi, którym dopłaty z budżetu państwa już się nie należą.

Statystycznie jednak wydamy na święta, głównie na jedzenie, nawet o 70 procent więcej niż przed rokiem i to nie przez nasze grubsze portfele, ale przez drożyznę, którą nawet dopłaty w postaci „500+” niewiele rekompensują.

Ale inni analitycy rynku twierdzą, że jednak wcale aż tak drożej nie jest.

Czyżby? Tu niech każdy sobie przeprowadzi swój rachunek.

Na przykład sumienia. Wielu - jak co roku - nie boi się jeździć „po pijaku”, nawet po wieczerzy wigilijnej. Z kolei policja, aż do znudzenia, apeluje o zdrowy rozsądek.

Święta to jest bowiem zazwyczaj też taki czas nie tylko na karpia, ale i na rachunek sumienia.

Czego i Państwu życzę.

od 12 lat
Wideo

Gazeta Lubuska. Winiarze liczą straty po przymrozkach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki