18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Święta gwiazd seriali [ZDJĘCIA]

Anna Gronczewska
Jowita Budnik z "Wszystko przed nami" nie pisała listów do Świętego Mikołaja
Jowita Budnik z "Wszystko przed nami" nie pisała listów do Świętego Mikołaja Wojciech Gadomski
Boże Narodzenie to rodzinne święta i razem z rodziną spędzą je gwiazdy najpopularniejszych polskich seriali. Marek Molak to 22-letni aktor, znany z roli Huberta Pyrki w serialu "Barwy szczęścia". Jak sam podkreśla, tegoroczne święta będą dla niego wyjątkowe.

- W tym roku Boże Narodzenie będzie dla mnie symbolicznym początkiem nowego rozdziału - twierdzi Marek Molak. - Pierwszy raz spędzę święta z rodziną mojej ukochanej. Zaręczyliśmy się, w styczniu weźmiemy ślub, a w czerwcu pojawi się na świecie nasz syn. Zyskuję więc nową rodzinę. Bardzo jestem ciekaw tych świąt, mieszają się we mnie niepewność i entuzjazm. Zastanawiam się, czy sprostam wymaganiom, jakie życie przede mną stawia, a jednocześnie wiem, że czekają mnie piękne przeżycia. Ponieważ muszę jakoś wkupić się w łaski nowej rodziny, ekscytująco zapowiada się nawet kupowanie prezentów. Na szczęście bardzo lubię te całe "podchody", by dowiedzieć się, co komu sprawi radość, podpytywanie niby mimochodem o marzenia. Będziemy musieli z narzeczoną trochę pokombinować.

Święta to śpiew
Dla Marka, rodowitego warszawianina, te święta będą szczególne też z innego powodu. Pierwszy raz w życiu spędzi Boże Narodzenie na Śląsku, bo stamtąd pochodzi jego ukochana. Ale już cieszy się, że pozna nowe, świąteczne zwyczaje. Na pewno z rodziną narzeczonej będzie śpiewać kolędy.

- Dla mnie, jako muzyka, jednym z nieodłącznych elementów świąt są oczywiście kolędy - mówi Molak, który jest wokalistą rockowego zespołu "Klinika". - Nie wyobrażam sobie tych dni bez śpiewania. Chyba trudno byłoby mi znaleźć ulubioną kolędę, ale na pewno mogę wskazać taką, do której mam słabość. A to dlatego, że kojarzy mi się ona z zabawną, wielokrotnie powtarzającą się sytuacją. Zawsze wszyscy domagali się, żebym śpiewał "Przybieżeli do Betlejem", a mnie nigdy nie udało się zapamiętać tekstu... Dlatego co roku śpiewałem tę jedną z najbardziej znanych kolęd metodą "klusek w buzi". Mruczałem niewyraźnie do melodii, aż ktoś inny dołączał się ze śpiewaniem. Do dziś nie wiem, czy ktokolwiek zorientował się, że nie znam słów.

Nie patrzy na zegarek
32-letnia Dominika Kluźniak jest nową gwiazdą serialu "M jak miłość". Aktorka Teatru Narodowego gra Ewę Kolędę, która zaczyna się przyjaźnić z Markiem Mostowiakiem. Wielu widzów liczy, że stanie się jego nową miłością. Dominika mówi, że Boże Narodzenie to jedyny moment w roku, gdy nie patrzy na zegarek. Nigdzie się nie śpieszy, jeśli przychodzi do niej esemes, to tylko z życzeniami. Lubi stać w dresie w kuchni, gotować, piec pierniczki korzenne i rozmawiać z bliskimi.

- Bardzo lubię Boże Narodzenie, bo daje mnóstwo ciepła i pozytywnych emocji - wyznaje pochodząca z Wrocławia aktorka. - Nie przeżywam tego święta duchowo, bo nie jestem aż tak religijną osobą. Zazdroszczę moim przyjaciółkom - Agacie i Joasi - które są mocno wierzące. Brakuje mi tego, też bym tak chciała, ale nie zmuszę się. To trzeba czuć. Opowiadam córce, dlaczego świętujemy, myślę o tym, ale na pasterkę nie chodzimy. Te święta są dla mnie ważne, bo mogę się zatrzymać, przestać pędzić. Mam czas, żeby pogadać, zrobić z domu małą cukiernię, upiec z córką pięćset pierniczków korzennych. Większość zjadamy, ale część trafia na choinkę w charakterze ozdób.

Dominika Kluźniak przyznaje, że na Boże Narodzenie sama piecze ciasta i bardzo to lubi. Jej mama przyrządza na różne sposoby rybę i robi makiełki, czyli zmielony mak z miodem, bakaliami i makaronem. Na stole nie stoi dwanaście potraw, jej rodzina nie przywiązuje do tego wagi. Jest skromnie, bez obżarstwa.

- Wspólne przygotowania świąteczne są wspaniałe! - zapewnia. - Mogę stać pół dnia w kuchni ubrana w dres, gotować i prowadzić rozmowy z rodziną. W domu jest ciepło, pachnie jedzeniem, nigdzie nie muszę pędzić, niczego załatwiać. Ostatnio mam obsesję: co jeszcze powinnam zrobić, dokąd zaraz jechać. Podczas świąt przestaję patrzeć na zegarek. Przypominam sobie, że można spokojnie żyć. Na chwilę przestaję być aktorką. Jeśli podczas Bożego Narodzenia dostaję esemesa, wiem, że to życzenia. Cudownym zwyczajem w Teatrze Narodowym, w którym pracuję, jest przerwa świąteczna. Od Bożego Narodzenia do Nowego Roku teatr jest zamknięty, nie ma spektakli w sylwestra. Jest higienicznie - czasami trzeba odpoczywać.

Jeszcze nie wie, gdzie spędzi święta. Decyzja zapadnie w ostatniej chwili. Czasem jedzie do rodziny, do Wrocławia. Innym razem rodzina odwiedza ją w stolicy.

- Miejsce nie ma oczywiście znaczenia, ważne, że będziemy razem - mówi Dominika Kluźniak. - Niestety, w niepełnym składzie. Po raz pierwszy spędzimy wigilię bez mojego brata, który jedzie do Londynu do rodziny swojej żony. Cieszę się, ale jest mi przykro, że się nie zobaczymy. Jest nas bardzo mało, wystarczy, że zabraknie jednej osoby i robi się pusto. Będzie mi brakowało moich trzech bratanic, które - gdy dobiorą się z moją Julką - robią świąteczne zamieszanie.

Wigilia na planie
Kacper Kuszewski, czyli Marek Mostowiak z "M jak miłość", twierdzi, że już nie pamięta, ile razy obchodził Boże Narodzenie na planie serialu.

- Na pewno nie mieliśmy tego w scenariuszu co roku, sądzę jednak, że odegraliśmy już co najmniej cztery wieczerze wigilijne - oblicza aktor. - Raz nagrywaliśmy z kolegami z serialu bożonarodzeniową piosenkę, co odbywało się przy świątecznym stole, można więc powiedzieć, że to była dodatkowa wigilia u Mostowiaków.

Nagrywanie tych scen bardzo różni się od codziennej pracy. Zazwyczaj jest to okazja, żeby serialowa rodzina zebrała się w większym gronie, a może nawet w całości, podczas gdy normalny tryb realizacji "M jak miłość" sprawia, że bardzo rzadko widują się w komplecie. W zasadzie pozwalają na to tylko serialowe święta i śluby.

- A to bardzo miłe, gdy można się spotkać ze wszystkimi koleżankami i kolegami. Myślę, że w duszy każdego człowieka, który siada przy stole nakrytym białym obrusem, z choinką w tle, opłatkiem, zaczyna grać odświętna nuta. Tak jesteśmy zaprogramowani. Zawsze przy takich nagraniach naturalnie tworzyła się szczególna, bardzo miła atmosfera, która udzielała się wszystkim - aktorom i całej ekipie. Pojawiała się magia, chociaż przecież odbywało się to zawsze na długo przed Bożym Narodzeniem, a tuż po nagraniu scenografia była składana i zabieraliśmy się do kręcenia kolejnych ujęć - wspomina.

Aktor zdradza, że razem z serialową ekipą organizują sobie też prawdziwe spotkania świąteczne i dzielą się opłatkiem.

- Prywatnie Boże Narodzenie to dla mnie chwila z rodziną, gdy razem szykujemy się do wigilii, ubieramy choinkę z miłym przeczuciem, że zaraz zacznie się magiczna kolacja - opowiada Kuszewski. - W naszym domu kiedyś wiązało się to także ze wspólnym muzykowaniem - siostra i ja chodziliśmy do szkoły muzycznej. W wigilię razem graliśmy na różnych instrumentach i śpiewaliśmy. Dziś muzyka, zwłaszcza poważna, wprowadza mnie w szczególny nastrój już przed świętami. Bardzo często słucham Programu Drugiego Polskiego Radia, gdzie lecą bożonarodzeniowe utwory z różnych epok. Słuchanie ich nie tylko daje mi przyjemność, ale też porusza strunę potrzebną do głębszego przeżywania wszystkiego, co wiąże się ze świętami.

Aktor mówi, że nie znosi sztucznego blasku i zgiełku, który towarzyszy Bożemu Narodzeniu. Nie podoba mu się, że ktoś z czegoś, co jest ważne, robi chwyt marketingowy.

- Staram się w tym okresie unikać centrów handlowych - twierdzi. - Przyznaję, że nie ułatwia mi to kupowania prezentów, zwłaszcza że zawsze miałem z tym kłopot. Nie bardzo umiem się do tego zabrać. Od kilku lat obdarowujemy się tylko symbolicznymi drobiazgami. Znam też domy, w których z zasady daje się tylko własnoręcznie wykonane prezenty i bardzo mi się to podoba. Taki prezent znaczy dużo więcej niż drogie gadżety.

Przygotowania są ekstra
Agnieszka Sienkiewicz gra w "M jak miłość" Kasię Mularczyk, dziewczynę przygarniętą przez Mostowiaków, która zdradziła przed ślubem swego narzeczonego, policjanta Roberta. Młoda aktorka urodziła się w Mrągowie. Boże Narodzenie spędza z rodziną.

- Nie ukrywam, że jedną z najprzyjemniejszych stron Bożego Narodzenia są dla mnie przedświąteczne przygotowania - mówi. - Teraz, gdy nie mieszkam z rodzicami, mamy na wspólne gotowanie i pieczenie mniej czasu niż kiedyś. Jednak wciąż, mimo że przyjeżdżam do domu najczęściej na ostatnią chwilę, staram się brać w tym czynny udział i jak najwięcej pomagać. Zwłaszcza że moja mama świetnie gotuje, a przyglądanie się jej, gdy krząta się w kuchni, jest dla mnie zawsze wielką przyjemnością i lekcją.

Agnieszka Sienkiewicz ma już swój dom, w kuchni czuje się dobrze. Przyjeżdżając do rodziców na święta przywozi - na przykład - pierogi z kapustą i grzybami.

- Potrawy, które szykujemy, są tradycyjne - przyznaje Agnieszka. - Nie przepadamy za karpiem w galarecie, ale nigdy nie może zabraknąć na naszym stole ryby po grecku. Od kilku lat mama robi rewelacyjne śledzie pod pierzynką. Starte jajko, marchewkę, cebulę i śledzie układa się warstwami - ta potrawa najpiękniej prezentuje się w szklanym naczyniu. Hitem są też mamine śledzie z rodzynkami i tort makowy.

Z dzieciństwa aktorka pamięta fantastyczne chwile, gdy ubierała wielką choinkę. Teraz drzewko jest mniejsze i nie tak bardzo strojne. Wielką wagę przykłada do pakowania prezentów. Zaczyna o tym myśleć zawsze ze sporym wyprzedzeniem. Uwielbia zastanawiać się, czym sprawić najbliższym przyjemność, biegać po sklepach w poszukiwaniu najpiękniejszych prezentów, a potem ozdobnie pakować i po cichu wsuwać paczki pod choinkę.

- Sama nie czekam specjalnie na jakiś szczególny prezent - zapewnia Agnieszka. - Największym jest dla mnie spotkanie z bliskimi. Mieszkamy teraz daleko od siebie, wspólnie spędzamy niewiele czasu. W Boże Narodzenie możemy się wreszcie sobą nacieszyć. Rodzinnie kolędujemy w pierwszy i drugi dzień świąt. Odwiedzamy babcie i ciotki. A że wszyscy jesteśmy bardzo aktywnymi osobami, po trzech dniach zazwyczaj okazuje się, że z przyjemnością wracamy do pracy.

Śpieszmy się kochać ludzi
Mikołaj Roznerski to niesforny Marcin Chodakowski, bratanek Tomka z "M jak miłość". Zapewnia, że prywatnie jest całkowitym zaprzeczeniem swego serialowego bohatera.

- Nie buntuję się tak jak on - wyjaśnia aktor.- Do Bożego Narodzenia mam jak najbardziej tradycyjne podejście. Wszyscy zbieramy się w jednym miejscu, o co nie jest łatwo. Mamy ku temu okazję góra dwa-trzy razy w roku, dlatego bardzo sobie cenię wspólnie spędzone chwile. Z moją ukochaną i synkiem jeździmy na przemian do jej i moich rodziców. Nie korci nas, żeby czynić inaczej i wykorzystywać na relaks dni wolne od pracy. Wychodzę z założenia, że na narty mogę pojechać w innym terminie. Zawsze znajdzie się na to czas w ciągu roku. "Śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą" - tak myślę i z tego powodu wolę spędzić święta z rodziną. Nacieszyć się wszystkimi, poczuć atmosferę.

Syn Mikołaja Roznerskiego jest jeszcze malutki, więc nikt nie przebierze się za Świętego Mikołaja.
- Gdy dorośnie, prawdopodobnie też nie będę tego robił - twierdzi Roznerski. - Pochodzę z Dolnego Śląska, a tam przychodzi Gwiazdka. Chcę, żebyśmy tę tradycję kultywowali w naszym domu. Prezenty oczywiście będą, ale bez szaleństw. Podarki są w święta tylko i wyłącznie bardzo miłym dodatkiem do całej reszty. Choćby do kapusty z grzybami, bez której nie ma dla mnie wigilii. I do wspólnego śpiewania kolęd. Żadne z nas nie ma zdolności wokalnych, każdy śpiewa własną melodię. Zawsze jest komicznie i radośnie.

Katarzyna Glinka, czyli Kasia Górka z "Barw szczęścia", nie lubi życzeń przesyłanych esemesami i e-mailami. Woli świąteczne kartki pocztowe.

- W moim domu rodzinnym mieliśmy zwyczaj, który przykuwał mnie na kilka godzin do stołu. Mama kupowała mnóstwo kartek pocztowych i cały wieczór poświęcałyśmy na wymyślanie życzeń bożonarodzeniowych dla rodziny i przyjaciół. Praca dawała mi dużo radości, bo mogłam wyróżnić wszystkie bliskie mi osoby. Dzisiaj dominują bezosobowe esemesy ze sztampowymi życzeniami, wysyłane jednocześnie do kilkudziesięciu osób. Brakuje indywidualnego podejścia. Nie przepadam za kontaktem za pośrednictwem urządzeń elektronicznych - przyznaje aktorka.

Damy ci więcej - zarejestruj się!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki