Od kilku dni obserwujemy absurdalną dyskusję. Idiotyczna wpadka rządu, który przyznał, iż liczy na 1,5 miliarda wpływów z mandatów dała pole do rozwinięcia szerokiej retoryki, w której nie ma miejsca na drogowe bezpieczeństwo, rozwodzimy się natomiast na temat nadfiskalizmu i opresyjności państwa.
Nikogo nie przekonuje rozsądny argument, że nie zapłacimy ministrowi Rostowskiemu ani złotówki, jeżeli nie będziemy łamać prawa. W każdej innej dziedzinie jest to oczywiste. Nie pójdziemy do więzienia, jak nikogo nie skrzywdzimy, nie zapłacimy grzywny, jak nie będziemy kantować na podatkach itd, itd...
W emocjonalnej rozmowie Tomasza Lisa z ministrem Sławomirem Nowakiem ten pierwszy próbował zagiąć drugiego wyliczeniem, z którego wynika, iż na Słowacji jest tylko kilkanaście fotoradarów. Lis nie dodał, co ile kilometrów kierowca mija policjanta z "suszarką". Słowacja to taki mały kraj, który polskiego kierowcę potrafi postawić do pionu, jak mało który. Na Słowacji nie ma dyskusji nad sensem, bądź bezsensem ograniczenia do 50 km/h w obszarze zabudowanym. Zresztą nie ma takiej dyskusji w całej cywilizowanej Europie. Polska jest jedynym mi znanym miejscem, gdzie można przez miasto przemknąć setką, nie wpaść i jeszcze mieć poczucie świętej racji.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?