Wrocław ma Marylę Rodowicz, Kayah, Krawczyka, Lady Pank, Waglewskiego i Heya, a my mamy widowisko laserowe, mapping, animację, grę świateł, teatr ognia i pokazy taneczne! We Wrocławiu mają sieczkę dla mas, my show dla koneserów. Spektakulkarny.
Cóż narzekać, sylwester jest generalnie taki, jakie były przygotowania doń. Pewnego jesiennego poranka wydało się wszystkim, że z sylwestra nici, bo przypomniano sobie o remoncie Piotrkowskiej, na której impreza miała się odbyć. Prezydent Hanna Zdanowska ogłosiła więc, że zamiast sylwestra będzie pokaz fajerwerków. Zamiast 200 tysięcy, wydamy 50. Oszczędność w sam raz na miarę 700-tysięcznego miasta.
Wprawdzie po południu tego samego dnia - po tym, jak raban urządził wpływowy ruch miejski - sylwestra nam przywrócono i to w pierwotnej cenie 200 tysięcy, ale to i tak tanio. Nie ma w tym nawet cienia rozrzutności, cechującej poprzednią epokę w Łodzi. Za czasów Kropiwnickiego impreza z udziałem Dody i Maryli Rodowicz kosztowała niemal 2 mln zł. Kreatywne rzecz biorąc, można powiedzieć, że miasto zredukowało niepotrzebne koszty dziesięciokrotnie. Aż dziw bierze, że nie oddaliśmy całkowicie pola Manufakturze. W kasie zostałoby dodatkowo 200 tysięcy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?