Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szansa na mistrzostwo Widzewa i ŁKS

Dariusz Kuczmera
Dariusz Kuczmera
Dariusz Kuczmera Grzegorz Gałasiński/archiwum Dziennika Łódzkiego
Warunek na to, by zawarte w tytule brzmiące jak szaleństwo życzenie się spełniło jest tylko jeden. Trzeba przykryć kloszem, pielęgnować, karmić ptasim mlekiem piłkarzy z drużyny Szkoły Mistrzostwa Sportowego im. Kazimierza Górskiego w Łodzi, która na narodowym stadionie wywalczyła Puchar Tymbarku, będący nieoficjalnymi mistrzostwami Polski do lat 12.

Skoro dziś to najlepszy zespół w Polsce, to dlaczego ci sami chłopcy, już jako mężczyźni nie mogą być najlepsi w Polsce za dajmy na to 10 lat w barwach Widzewa lub ŁKS. Obojętnie, w której drużynie będą grali w 2025 roku, byleby tylko grali razem i zdobyli dla Łodzi kolejne mistrzostwo Polski, tym razem w T-Mobile Ekstraklasie (o ile liga tak się będzie jeszcze nazywała za 10 lat).

Minął Dzień Zwycięstwa, więc można przypomnieć Walerego Łobanowskiego i jego kamandę, w której skupiono najlepszych piłkarzy Kraju Rad (był tam nawet późniejszy widzewiak, Ukrainiec Anatolij Demianienko). Tak stworzony zespół grał jako reprezentacja ZSRR i jako Dynamo Kijów. Zdobył Puchar Zdobywców Pucharów. A najlepszy piłkarz zespołu Oleg Błochin w nagrodę dostał Złotą Piłkę France Football. Wybór słuszny, choć na to nazwisko alergicznie reaguje zapewne jeden z najwybitniejszych łódzkich piłkarzy, bo przegrywając wiele pojedynków w towarzyskim meczu Polski z ZSRR w Wołgogradzie, nie pojechał na mistrzostwa świata do Argentyny.

Przed laty można było do Dynamo porównać drużynę ŁKS. W klubie z al. Unii wychowano wielu zawodników, którzy przechodząc wszystkie szczeble trafiali do pierwszej drużyny. Nikt im w głowach nie mącił. Ale też nie musieli szukać innych pracodawców, bo na szczycie piramidy był ekstraklasowy klub. Trzydzieści lat temu w ekstraklasie było najwięcej wychowanków ŁKS. Znakiem firmowym tego klubu byli nie tylko wychowankowie, ale piłkarze urodzeni w Łodzi.

Ale to były czasy, gdy po kilkuzdaniowym ogłoszeniu w prasie o naborze, zgłaszało się do klubu kilkuset chłopaków. Jak mieli talent, zostawali w klubie, a rodzice o nic nie musieli się martwić. Ani płacić składki. Inaczej jest dziś. Nie stać cię na wydatek 50 zł miesięcznie, nie grasz. Wtedy był wujek Julian Marchlewski, czyli Zakłady Przemysłu Bawełnianego, sponsorujące ŁKS.

Kto dzisiaj mógłby zostać takim sponsorem, jak ówczesny Julian? Chyba tylko Antoni Ptak. Ale skutecznie piłkę obrzydzono biznesmenowi z Florydy i Rzgowa. Czy doczekamy się sponsora, który stworzy dla tych dwunastolatków drużynę. Czy wychowankowie SMS będą musieli znów grać w klubach z innych miast?

Dzisiaj kibice muszą się martwić nie tylko o wyniki swego klubu, ale nawet o przyszłość. Pojutrze poznamy, czy Widzew zarobi 2,5 mln zł na sprzedaży praw do logo na 5 lat. Ponoć ofertę mają złożyć (lub już to zrobili, ale klub milczy) kibice Legii, by wykorzystać herb znienawidzonego przez siebie rywala do produkcji na przykład papieru toaletowego. Cóż, Legii zawsze brakowało klasy. Ważne, by Widzew zarobił i przetrwał kryzys. Pecunia non olet.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki