Caracal, śmigłowiec wielozadaniowy oferowany przez francuski koncern Airbus Helicopters, jako jedyny przebrnął procedury przetargowe, ale umowy na 50 helikopterów, które przynajmniej w połowie zamówienia miałyby zostać wyprodukowane w Łodzi, wciąż nie podpisano. Nie podpisano, choć zapowiadał to poprzedni szef MON w ekipie Ewy Kopacz, minister Tomasz Siemoniak.
Dlaczego jest to dobra informacja? Ano dlatego, że wedle zapowiedzi kampanijnych, można było się spodziewać ze strony rządu PiS na sam początek co najmniej zerwania rozmów offsetowych z Francuzami, potem unieważnienia kontraktu i rozpisania następnego. Przecież to sam Macierewicz powiedział tuż przed wyborami, że „kontrakt jest korzystny dla Francji a dla Polski szkodliwy”. Co więcej, była to także konsekwencja gremialnego doniesienia do prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez komisję przetargową, z czytelną sugestią, że warunki specyfikacji zmieniały się w dokumentacji przetargowej podczas trwania procedury przetargowej, tak by wygrali Francuzi kosztem zakładów w Mielcu i Świdniku.
A jak jest teraz, gdy Antoni Macierewicz (wbrew wcześniejszym zapowiedziom premier Beaty Szydło) został szefem MON? Teraz minister mówi tak: „dokumenty, które poznałem jako poseł, wskazywały, że to postępowanie trzeba unieważnić i rozpocząć je od nowa; zobaczymy, czy to się potwierdzi.” Koniec cytatu. Zatem jako poseł opozycji Macierewicz był pewien przekręcenia przetargu, a jako minister z wglądem do całej szafy dokumentów... nie jest już tego pewien. Biorę to za dobrą monetę, bo być może złagodzenie tonu wynika z tego, że już dziś jako minister wie więcej, niż wiedział jako poseł opozycji.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?