Szlachetna Paczka w Łodzi. W Zespole Szkół Rzemiosła trwał "Weekend Cudów", czyli finał akcji

W sali gimnastycznej szkoły zgromadzono pudła owinięte w dekoracyjny papier. Część darów, bo jeszcze przyjeżdżali darczyńcy z prezentami dla wybranych przez nich rodzin, czekała na pakowanie.
- Od kilku lat uczestniczymy w akcji. Gdy byłem dyrektorem szkoły, udało mi się sprowadzić Szlachetną Paczkę, zorganizowaliśmy magazyn darów. Dodatkowo dzisiaj nasi uczniowie świadczą usługi fryzjerskie, strzygą, czeszą osoby, które się do nas zgłosiły - mówi Marcin Józefaciuk, były dyrektor placówki, obecnie poseł. - Pomoc, wsparcie są ogromne, ciągle ktoś przychodzi, chce coś dorzucić, dołączają firmy. Otwieramy swoje serca i to jest świetna sprawa.

Galeria

W tym roku paczki trafiły do 46 rodzin.
- Niestety, w porównaniu z ubiegłym rokiem widzę większą biedę. Trafiliśmy do rodzin, które nie mają żywności, nie mówię o innych potrzebach. Czterem rodzinom jeszcze przed weekendem zawieźliśmy artykuły żywnościowe. Przede wszystkim ich brakowało, to była ich główna potrzeba, a nie rzeczy materialne typu pralka czy lodówka - mówi Roma Wandachowicz, liderka Szlachetnej Paczki rejon Stare Polesie.

Oprócz żywności podopieczni Szlachetnej Paczki dostaną odzież, obuwie, zabawki, artykuły higieniczne, środki czystości, artykuły szkolne, a nawet butla gazowa i karnisz. Ale wolontariusze musieli zmierzyć się z zapakowaniem rzeczy o większych gabarytach - pralek, lodówek, łóżek, materacy.
- Pojedziemy z darami do starszej, schorowanej pani. Jest na emeryturze, ale część pieniędzy zabiera komornik. Ta pani jeszcze pracuje, nie poddaje się. Potrzebuje zimową kurtkę, poprosiła też o maszynę do szycia, chce jeszcze dorabiać, by mogła zrezygnować z pracy na parkingu - opowiada Hubert, wolontariusz.

Także w ten weekend wszystkie dary zostały zawiezione do rodzin.