Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ten rok będzie wielkim testem dla Unii [ROZMOWA]

Marcin Darda
Marcin Darda
Jacek Reginia-Zacharski
Jacek Reginia-Zacharski Krzysztof Szymczak/archiwum Polska Press
Rozmowa z prof. Jackiem Reginią-Zacharskim, politologiem z Uniwersytetu Łódzkiego.

Czy po tym, jak Donald Tusk został przewodniczącym Rady Europejskiej bez poparcia Polski, da się już określić, jak Polska stoi w Unii Europejskiej?
Na dziś jest to konstrukcja w procesie. Gdyby pozycja Polski uległa drastycznej zmianie w ciągu kilku dni w związku z wyborem Donalda Tuska, należałoby postawić pytanie o stabilność UE. Zatem trudno dziś postawić diagnozę, że ta pozycja się drastycznie zmieniła, choć na pewno niektóre kwestie są teraz bardziej czytelne. Rządowi i PiS trudno będzie teraz bronić wizji o spójnym froncie Grupy Wyszehradzkiej, czy też Międzymorza. Sprawa jest świeża, od wyboru Tuska nie minął nawet tydzień. Przez ten czas pojawiło się parę nie najszczęśliwszych wypowiedzi. Trzeba je zrzucić na karb emocji, a pozycja Polski będzie teraz dookreślana do końca marca. Zobaczymy co się wydarzy na jubileuszowym szczycie UE w Rzymie. MSZ powinno dążyć do zbalansowania temperatury tego sporu, bo to, co się stało, już się nie odstanie. Poza tym poczekajmy na wyniki wyborów w Holandii i Francji, jeszcze przed szczytem UE, jest też kryzys turecko - holenderski i pytania, jak będą wyglądać negocjacje z Brytyjczykami. To oznacza wielkie wyzwanie nie tylko dla polskiej dyplomacji, ale wszystkich państw UE. Ten rok będzie wielkim testem dla Unii.

A słowa ministra Waszczykowskiego o „blokowaniu inicjatyw UE” to emocje czy wyznaczenie kierunku?
Słychać w tym gorycz, ale trudno sobie wyobrazić, że na konferencji prasowej padłyby słowa: „Ponieśliśmy sromotną klęskę”. Z perspektywy rządu tak naprawdę nie wydarzyła się żadna katastrofa, bo nie bardzo sobie wyobrażam sytuację, w której Donald Tusk będzie teraz niszczył polski rząd. Te słowa wynikają z goryczy i zaskoczenia, bo zakładam, że jednak w MSZ inaczej wyobrażano sobie atmosferę tego szczytu. Te słowa być może niepotrzebnie, ale jednak padły, pytanie tylko jak komunikacyjnie zostaną przez rząd zagospodarowane.

A jak zagospodarowany zostanie przez rząd Jacek Saryusz-Wolski?
Mam przekonanie, że w PiS nie zakładano, iż kandydatura Saryusza-Wolskiego miała jakieś ogromne szanse. Wydaje mi się zatem, że był to gambit, choć daleki jestem od tego, by w kategorii poświęcenia pionka, pionkiem nazywać Jacka Saryusza-Wolskiego. Nawet jeśli to nie hetman, to i tak ważna figura. Przed wyborem Tuska PiS nie dysponowało żadną ważną polityczną monetą, by skusić Saryusza-Wolskiego. Jeśli to pytanie nawiązuje do tego, czy „Saryusz-Wolski się sprzedał”, to moim zdaniem chodzi raczej o motywacje, nazwijmy to, patriotyczne niż związane z jakimś stanowiskiem czy zaszczytem, bo PiS nie ma go czym skusić.

ZOBACZ |Wydarzenia minionego tygodnia w Łódzkiem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki