Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tomasz Piątek: nie mam długu wobec Łodzi [ZDJĘCIA+FILM]

Małgorzata Mijas
Grzegorz Gałasiński
Tomasz Piątek w sobotę spotkał się z czytelnikami w podwórku przy ulicy Piotrkowskiej 101. Po dziesięciu latach od debiutu literackiego znów zaskoczył, opisując życie w mieście Łodzi.

Piątek przeprowadził się na jakiś czas do Łodzi ze stolicy. Tutaj odkrył nie blaski, a cienie otaczającej go rzeczywistości. W jednym z artykułów na temat naszego miasta ("Nie Łódźmy się", Krytyka Polityczna, 20.09.2010) napisał, że nie dziwi go, że ludzie stąd uciekają. Uciekł i on, ale jak napisał w tym samym tekście, nie pożegnał się z łódzkim bólem. I może właśnie ten łódzko-ludzki ból był powodem dla którego powstała książka "Miasto Ł.".

Autor książki wykorzystuje Łódź do pokazania polskiej rzeczywistości w jego mniemaniu właśnie tutaj objawiającej się w sposób niezwykły. Ale nie ma tu miejsca na magię i piękno. Piątek doszukuje się "piękna" w dramacie, jaki rozgrywa się w świecie biednych ludzi z Łodzi.

Na spotkaniu nie pojawiło się zbyt wiele osób. Nikt z przybyłych nie chciał zadawać pytań bohaterowi spotkania, czy dyskutować. Przynajmniej na forum. Może sama książka wystarczy, by zrozumieć jaki stosunek do miasta ma autor, może nie potrzebna jest debata o tym, dlaczego nie-łodzianin pisze o Łodzi takie rzeczy.

Choć, jak przyznał podczas spotkania, pisanie jest absolutnym przeciwieństwem kariery, to "cholernie ciężka praca, która nic nie przynosi", a Łódź jest najgorszym z możliwych miejsc do tego typu działań.

- Nie uważam, żebym miał jakiś dług wobec Łodzi, uważam, że raczej łodzianie powinni mi podziękować za ten tekst, ponieważ on wzbudził wreszcie w Polsce zainteresowanie tym, co się dzieje w Łodzi. Żyjemy w epoce, w której nie można komunikować łagodnie, trzeba to robić ostro, inaczej przekaz się nie przebije. Chciałem wyrzucić wszystko, co mnie zabolało, kiedy przyjechałem do Łodzi. Zamieszkałem tu, rozejrzałem się i powiedziałem "O Kur*a gdzie ja trafiłem?" Uważałem, że to jest moje prawo, ale i obowiązek wobec ludzi, którzy tutaj żyją - mówił pisarz i tłumaczył, że zaszokowało go to, jak łatwo mieszkańcy miasta godzą się na taką "nienormalność".

Przyznał, że tekst "Nie Łódźmy się" miał ludzi wściec, poruszyć, książka natomiast ma wymiar ludzki, dotyczy emocji i relacji międzyludzkich, bo w którymś momencie powiedział sobie, że musi pokochać tych ludzi, to miejsce.

- Łódź jest miastem, które wymusza w sposób drastyczny i brutalny zajmowanie się innymi ludźmi, kwestiami społecznymi, ponieważ ruina, bieda, rozpad są krzyczące i nie można od nich uciec. Szczególnie jeśli mieszka się w centrum miasta. Nie można na to przymknąć oczu i trzeba zacząć sobie zadawać niewygodne pytania - mówił Piątek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki