Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tragiczne losy łódzkiej inteligencji. Do dziś nie wiadomo, gdzie są groby...

Anna Gronczewska
Aleksander Margolis z córką Alą
Aleksander Margolis z córką Alą Archiwum Muzeum Miasta Łodzi
80 lat temu w wielu łódzkich domach pojawili się niemieccy żołnierze. Rozpoczęła się akcja Intelligenzaktion. Zakończyła się tragicznie dla wielu łodzian.

W Łodzi tę akcję przeprowadzono w latach 1939-1940. Skierowana była przeciwko inteligencji. Wojciech Źródlak, łódzki historyk, podkreśla, że były to zaplanowane działania. Niemcy chcieli opanować polskie społeczeństwo poprzez wymordowanie inteligencji. Wiadomo, że to właśnie ona mogła podjąć efektywne działania przeciw okupantowi. Mogła organizować ruch oporu. Intelligenzaktion była małą częścią wielkiego planu germanizacyjnego przygotowanego m.in. dla terenów okupowanej Polski przyłączonych do Rzeszy.

- Odpowiednikiem tej akcji na terenie Generalnego Gubernatorstwa była „Akcja AB”, czyli Ausserordentliche Befriedungsaktion - Nadzwyczajna Akcja Pacyfikacyjna. Przeprowadzono ją między majem a lipcem 1940 r. - mówi Wojciech Żródlak.

W czasie akcji przeprowadzanej na ziemiach polskich włączonych do III Rzeszy rozstrzelano ok. 50 tys. nauczycieli, księży, przedstawicieli ziemiaństwa, wolnych zawodów, działaczy społecznych, politycznych oraz emerytowanych wojskowych.

Egzekucje wykonywano od września 1939 r. do kwietnia 1940 r. w różnych regionach Polski. Kolejnych 50 tys. osób wywieziono do obozów koncentracyjnych.

W Łodzi Intelligenzaktion przeprowadzono między 9 a 11 listopada 1939 r. Aresztowań dokonano na podstawie specjalnych list proskrypcyjnych. W Łodzi i okolicach aresztowano wtedy ok. 1500 osób. Umieszczono ich w kinie „Wolność” w Pabianicach, w fabryce Arnolda Bayera w Rudzie Pabianickiej, a przede wszystkim w obozie, który urządzono w fabryce włókienniczej Michała Glazera na Radogoszczu. Do końca listopada przeniesiono do niej więźniów z Pabianic i Rudy Pabianickiej. Stamtąd zabierano ich do siedziby łódzkiego gestapo przy al. Anstadta. Tam działał sąd doraźny. Rozprawy trwały kilka minut. Zapadały w zasadzie tylko wyroki śmierci.

Egzekucji dokonywano głównie w lesie lućmierskim koło Zgierza, a także na poligonie Brus.

Jednym z aresztowanych przez Niemców w listopadzie 1939 r. był Mieczysław Hertz.

Rodzina Hertzów związała się z Łodzią w XIX wieku. Stało się to dzięki Mieczysławowi, który urodził się w 1870 r. Jego ojciec Maksymilian był znanym warszawskim lekarzem. Zasłynął między innymi tym, że zebrał 80 tys. rubli na dom sierot, który znajdował się przy ul. Krochmalnej w Warszawie. Prowadził go słynny doktor Janusz Korczak. Mieczysław Hertz uczył się w gimnazjum w Warszawie i Dorpacie. Po maturze studiował na Wydziale Handlowym Politechniki w Rydze.

Swój łódzki etap życia rozpoczął w 1892 r. Przyjechał do Łodzi, by założyć tu biuro handlowe. Prowadził je z powodzeniem następne kilkadziesiąt lat. Jego krewnymi byli Leonia Poznańska, żona Izraela Kalmanowicza Poznańskiego, oraz zięć tego fabrykanta - Jakub Hertz.

Choć Mieczysław Hertz z wykształcenia był handlowcem, to interesował się kulturą. Napisał między innymi dramat „Ananke”, który w 1904 r. był wystawiany na scenach Łodzi i Warszawy. Literacko uzdolniona była też jego młodsza siostra Amelia. Napisała przeznaczoną dla młodzieży książkę o starożytnym Egipcie. Należała do znanych polskich egiptologów. Napisała też kilka dramatów.

Krewnym Mieczysława był Paweł Hertz, znany polski poeta i eseista. Mieczysław Hertz angażował się w życie Łodzi. W 1916 r. został wybrany do łódzkiej Rady Miejskiej. Został w niej członkiem Koła Polskiego. Po I wojnie światowej Mieczysław Hertz odszedł z polityki. Brał za to udział w życiu społeczno-gospodarczym Łodzi. W 1931 r. został wiceprezesem Izby Przemysłowo-Handlowej (jej prezesem był zamordowany przez Niemców po wybuchu II wojny światowej Robert Geyer). Działał też na rzecz utworzenia w Łodzi Wyższej Szkoły Handlowej.

Na co dzień Mieczysław Hertz był przedstawicielem belgijskiej firmy „Solvay”, która produkowała sodę. Przypuszcza się, że tę pracę zawdzięczał koligacjom rodzinnym. Jego siostra Dorota była pierwszą żoną finansisty Zygmunta Toeplitza, który kierował polską filią firmy „Solvay”. Potem Zygmunt Toeplitz zatrudnił też Zygmunta - syna Mieczysława Hertza.

Mieczysławowi Hertzowi nie układało się jednak życie osobiste. Żona Maria Maybaum odeszła od niego, gdy syn Zygmunt miał 10 lat.

Gdy wybuchała II wojna światowa, Mieczysław Hertz był w Łodzi, znalazł się nawet w składzie pierwszej Rady Starszeństwa w Gminie Wyznaniowej Żydowskiej w Łodzi, którą wybrali Niemcy. 17 października zgłosił się na jej pierwsze posiedzenie. 5 listopada 1939 r., jako jeden z 30 wybitnych przedstawicieli łódzkiej społeczności żydowskiej, Mieczysław Hertz został wytypowany na członka 1. Rady Starszych Gminy Żydowskiej. 11 listopada został aresztowany wraz z innymi członkami rady. Niemcy wywieźli jej członków do radogoskiego więzienia. Mieczysław przebywał tam kilka tygodni. Miał szczęście, nie został rozstrzelany. Deportowani go do Generalnej Guberni. Znalazł się w Krakowie, skąd przedostał się do Warszawy. Mieszkała tam jego siostra Amelia. Nie wiadomo, jak znalazł się warszawskim getcie. Został w nim zastrzelony 18 stycznia 1943 r.

Aresztowano też Aleksego Rżewskiego, pierwszego prezydent Łodzi po 1918 r. Był związany z PPS. Urodził się w Łodzi w 1885 r. Walczył o niepodległość Polski. 27 marca 1919 r. rada miasta wybrała go prezydentem Łodzi.

Aleksy Rżewski uzyskał poparcie 48 z 64 radnych. Prezydentem Łodzi został w jednym z najtrudniejszych okresów jej historii. Miasto było zniszczone przez okupantów, wygłodniałe.

To prezydent Rżewski stworzył administrację, nową zabudowę, dbał, by budowano nowe osiedla. Wprowadził w Łodzi powszechny obowiązek nauki.

Prezydentem Łodzi Aleksy Rżewski był do 24 lipca 1923 r. Nie zdecydował się ponownie kandydować na to stanowisko. Został naczelnikiem łódzkiego Urzędu Stanu Cywilnego. Jako pierwszy w Polsce skodyfikował prawo małżeńskie, na które składały się przepisy obowiązujące w trzech zaborach. Wybrano go też na honorowego prezesa Rady Nadzorczej Banku Spółdzielczego PPS.

W 1927 r. został starostą łódzkim. Jako starosta zbudował w regionie wiele szkół. W zamian za to został m.in honorowym obywatelem Tuszyna, Rudy Pabianickiej, Aleksandrowa.

Szczególne zasługi miał dla Tuszyna. Razem z burmistrzem tego miasta Józefem Domowiczem założyli Tuszyn Las. Miało to być miasto-las i zielone płuca Łodzi. Gdy wybuchała wojna, najstarszy syn pierwszego prezydenta Łodzi Aleksy był w podchorążówce w Komorowie, najmłodszy - Zbyszek - służył na Wołyniu.

We wrześniu Aleksy Rżewski z synem Zdzisławem pojechali do Warszawy. Chcieli bronić stolicy. Po kapitulacji zostali w Warszawie. Aleksy Rżewski dostał jednak zapewnienie, że może bezpiecznie wracać do Łodzi, znów otworzyć kancelarię notarialną. Uwierzył Niemcom. 8 listopada 1939 r. pojawił się w Łodzi. Dwa dni później Niemcy go aresztowali.

Mirosława Juliańska, córka Aleksego, mówiła nam, że do końca życia nie zapomni pożegnania z ojcem.

- Mirusiu nie płaczcie, Niemcy to kulturalny naród. Wyjaśnią sprawę i mnie wypuszczą - powiedział na pożegnanie. To były ostatnie jego słowa.

Aleksy Rżewski był przetrzymywany w budynkach znajdujących się na terenie dzisiejszej Politechniki Łódzkiej. Rodzina starała się o widzenie z Aleksym Rżewskim, chciała podać mu leki, bo chorował na cukrzycę, dwa razy dziennie musiał brać insulinę. Bezskutecznie.

Nie wiemy gdzie zginął pierwszy prezydent Łodzi. Jedna z wersji mówi, że rozstrzelano go w lasach lućmierskich, druga że w Lesie Łagiewnickim.

Mirosława Juliańska mówiła nam, że jej ojca zabito prawdopodobnie 20 grudnia 1939 r. w Lesie Łagiewnickim. Choć nikt wie, gdzie spoczęły jego zwłoki, ma symboliczny grób na cmentarzu przy ul. Ogrodowej w Łodzi. W mogile należącej do rodziny Skarżyńskich.

- To rodzinny grobowiec mojej bratowej, żony Aleksego - wyjaśniała nam Mirosława Juliańska. - Brat też tam jest pochowany.

Opowiadała nam, że po aresztowaniu ojca, w grudniu 1939 r. w ich mieszkaniu pojawili się znowu Niemcy. Zajęli dom. Rodzinie Rżewskich pozwolili mieszkać w jednym pokoju. Po tym wydarzeniu matka wysłała Mirkę do brata Zdzisława, który był Warszawie. Potem sama musiała opuścić ul. Zelwerowicza. Przeprowadziła się do maleńkiego pokoju przy parafii Piotra i Pawła.

- Później wyjechaliśmy z mamą do Biłgoraja, gdzie mieszkała jej siostra - wspominała Mirosław Juliańska. - Po wojnie wróciłyśmy do Łodzi, do naszego mieszkania przy ul. Zelwerowicza.

Ofiarą akcji skierowanej przeciw łódzkiej inteligencji był też Aleksander Margolis. lekarz społecznik i socjalista, ojciec Aliny, żony Marka Edelmana, aktywny działacz Bundu, dyrektor szpitala na Radogoszczu.

Zginął wtedy również Wacław Wojewódzki, wieloletni wiceprezydent Łodzi, a także dyrektor łódzkiego przedsiębiorstwa Wodociągi i Kanalizacja.

Kolejną ofiarą tej akcji był artysta malarz Karol Hiller. Urodził się w Łodzi 1 grudnia 1891 r. Miał niemieckie korzenie.

- Pochodził z Niemców spolszczonych zupełnie i zadomowionych tu od dawna - pisał o Hillerze jego przyjaciel, znany poeta Mieczysław Jasturn - Zapewne po przodkach odziedziczył dokładność i upór w dochodzeniu do swoich celów oraz skłonność do filozoficznego podbudowywania swych obrazów.

Jego ojciec Karol, po którym otrzymał imię, był mistrzem tkackim. Tak jak jego dziadek Johan, którzy przybył do Łodzi z Dolnego Śląska w latach 40. XIX wieku. Hillerowie nie byli tak jak większość przybyszy z Niemiec ewangelikami, tylko katolikami.

Karol miał kontynuować rodzinne tradycje, związać się z przemysłem włókienniczym i zostać farbiarzem. Zawodu uczył się w Łódzkiej Szkole Rzemieślniczo-Przemysłowej. Skończył ją w 1910 r. i uzyskał tytuł technika chemika. Zaczął potem studia chemiczne w Wyższej Szkole Technicznej w niemieckim Darmstadcie. Szybko je przerwał. Postanowił szukać szczęścia na studiach architektonicznych.

Wyjechał do Warszawy, gdzie zaczął się uczyć na Wydziale Inżynieryjno-Budowlanym Instytutu Politechnicznego w Warszawie.

Kiedy wybuchła I wojna światowa, uczelnię i jej studentów ewakuowano do Moskwy. Ale w 1916 r. Hiller z powodów finansowych przerwał studia. Został oficerem armii carskiej. Skierowano go do Kijowa. Tam poznał Jadwigę Morawską, wdowę po koledze, który poległ na froncie. Została jego żoną. Jadwiga była starsza od niego i miała 7-letniego syna Stasia, którego Karol Hiller traktował jak własne dziecko. Tym bardziej, że swoich dzieci nie miał.

Potem Karol Hiller został jednym z pierwszych studentów powstałej w 1917 r. kijowskiej Akademii Sztuk Pięknych. Poznał wybitną polską aktorkę Stanisławę Wysocką, w Kijowie nawiązał też przyjaźń ze Stefanem Jaraczem.

Latem 1921 r., już po zakończeniu wojny polsko-bolszewickiej, razem z żoną i pasierbem przedostał się nielegalnie z Kijowa do Polski. Osiedlili się w Łodzi, gdzie Hiller odnalazł się jako artysta. Przyjaźnił się głównie z literatami, malarzami o lewicowych poglądach.

Zaczął sporządzać ekslibrisy. Oglądając je można zorientować, z kim utrzymywał znajomości. Zachowały się na przykład cztery ekslibrisy znanych nauczycieli ze Społecznego Polskiego Gimnazjum Męskiego, w którym malarz pracował jako nauczyciel rysunku: Przecława Smolika, Hugona Kaufmana, Stanisława Loby i Bertiego Ameisena. W tym gimnazjum poznał Mieczysława Jastruna, który też był w nim nauczycielem.

- Ciemnoblond włosy, zaczesane na bok, jak u chłopców, przydawały młodości jego rysom. Niebieskie oczy, których niewinności niemal dziecinnej nie peszyła czająca się w nich dobrotliwa ironia - tak opisywał Hillera w swych wspomnieniach Jasturn.

Razem z rodziną Karol Hiller mieszkał przy ul. Srebrzyńskiej 93, w nowym łódzkim osiedlu im. Montwiłła-Mireckiego. Ściany swojego mieszkania ozdobił obrazami przedstawiającymi fabryczną Łódź.

Po wkroczeniu Niemców do Łodzi, na początku listopada 1939 r., Hiller otrzymał wezwanie z gestapo. Domyślił się, że będzie namawiany, żeby podpisać volkslistę. Nie chciał tego robić.

Mieczysław Jasturn namawiał go, by uciekł z Łodzi. Hiller nie chciał.

- Wejść w cudze nazwisko jak w cudzą skórę, prowadzić życie widma? Nie, to dla mnie niemożliwe - mówił wtedy Karol Hiller do Mieczysława Jastruna.

10 listopada 1939 r. zameldował się w siedzibie gestapo przy ul. Anstadta. Kilka dni potem jego żona Jadwiga dostała gryps.

„Kochana Jadziu. Jestem zdrów. Znajduję się w fabryce Glazera w Radogoszczu. Proszę o żywność” - napisał do żony.

Zrozpaczona matka artysty Marianna Hiller napisała list do Adolfa Hitlera prosząc o zwolnienie syna. Wtedy odwiedził ją esesman i zwrócił jej uwagę, że nie przyznaje się do niemieckiego pochodzenia. 76-letnia kobieta wyrzuciła go z domu.

6 grudnia 1939 r. sąd doraźny skazał Karola Hillera na karę śmierci. Kilkanaście dni później, 20 grudnia, został rozstrzelany, prawdopodobnie w lasach lućmierskich lub łagiewnickim.

Inna z ofiar tej akcji to Tomasz Wasilewski, łódzki nauczyciel, działacz Związku Nauczycielstwa Polskiego, prezes łódzkiego okręgu, senator.

W Łodzi mieszkał od 1913 r. Był radnym, a także członkiem Komisji Powszechnego Nauczania, która zajmowała się propagowaniem szkolnictwa powszechnego w Łodzi. Był też propagatorem idei spółdzielczości i promotorem rozwoju Robotniczego Banku Spółdzielczego w Łodzi.

Zaraz po wybuchu II wojny światowej został członkiem Tajnej Organizacji Nauczycielskiej i stanął na jej czele. Był jednym z pierwszych aresztowanych przedstawicieli łódzkiej inteligencji. 12 listopada został rozstrzelany w Lesie Łagiewnickim razem z grupą bliskich współpracowników - nauczycieli działaczy ZNP.

Fala aresztowań inteligencji łódzkiej nie zakończyła się w 1939 r.

Wojciech Źródlak mówi, że jej kontynuacją była akcja gestapo przeprowadzona w maju 1940 r. - Była skierowana przeciwko łódzkiej męskiej młodzieży. Ale podczas tej akcji aresztowano też grupę inteligencji, której nie udało się ująć w listopadzie 1939 r. Ja tę akcję rozciągnął bym jeszcze do października 1941 r., gdy aresztowano wszystkich przebywających jeszcze na wolności łódzkich duchownych. W sumie było to 175 osób - dodaje Wojciech Źródlak .

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki