Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Transfery polskich piłkarzy po Euro. Milik w Ajax Amsterdam, Krychowiak w Paris St. Germain

Dariusz Kuczmera
Dariusz Kuczmera
Arkadiusz Milik - Napoli zapłaci za Polaka 35 mln euro
Arkadiusz Milik - Napoli zapłaci za Polaka 35 mln euro Bartek Syta / Polska Press
Po udanym występie polskich piłkarzy na Euro, popłynęła za nich rzeka milionów euro. Wybrańcy trenera Adama Nawałki podczas mistrzostw Europy 2016 we Francji wyrobili sobie markę i teraz spijają śmietankę. Jeszcze nigdy w historii tak wielu reprezentantów Polski w tak krótkim czasie nie zmieniło pracodawców na lepszych. I bogatszych.

Gdyby zsumować kwoty, które wielkie europejskie kluby wydały ostatnio na polskich piłkarzy, można byłoby dostać zawrotu głowy.

Słynny transfer Bońka

W latach największych sukcesów polskiej piłki na Zachód mogli wyjeżdżać tylko piłkarze, którzy skończyli 30 rok życia. Pierwszy przetarł ten emerycki szlak Robert Gadocha, najlepszy skrzydłowy mistrzostw świata 1974. Przeszedł do słabego FC Nantes. Powinien przynajmniej do Barcelony. Kariery na Zachodzie nie zrobił też trzeci piłkarz Europy tamtych czasów Kazimierz Deyna. Nigdy na boisku nie był typem maratończyka, a raczej technicznego geniusza. Kiedy dostał zgodę na wyjazd, biegał jeszcze mniej. Tymczasem trafił do ligi... angielskiej, do Manchesteru City. To były czasy, kiedy umiejętności piłkarskie w Anglii były w cieniu predyspozycji wydolnościowych.

Odważniejsi piłkarze, którzy nie godzili się na takie restrykcyjne przepisy transferowe dotyczące wieku po prostu uciekali, jak wielu turystów zagranicznych wycieczek. Tak próbowali robić karierę w Niemczech Andrzej Rudy i ełkaesiak Grzegorz Więzik. Wyjeżdżali ze swoimi klubami na zagraniczne zgrupowania lub mecze, wychodzili na spacer przed kolacją, ale ich miejsce w restauracji zostawało już puste.

Pierwszym bardzo głośnym i w pełni legalnym transferem Polaka do wielkiego klubu było dopiero w 1982 roku (w stanie wojennym) przejście Zbigniewa Bońka do Juventusu Turyn. To był klub ośmiu mistrzów świata, wielkiego Francuza Michela Platiniego, Zbigniewa Bońka i solidnego gracza z San Marino. Działacze Juventusu zapłacili Widzewowi za Zbigniewa Bońka 1,8 miliona dolarów. To było wiele, bo wtedy za najlepszego na świecie Boskiego Diego Maradonę Barcelona zapłaciła rekordową kwotę około 5 milionów dolarów.

Wielkie pieniądze dostał też Zbigniew Boniek. Prezes Widzewa Łódź Ludwik Sobolewski wiedząc, ile zarabia jego były podopieczny pożyczył od niego pieniądze na zakup obrońcy Romana Wójcickiego do Widzewa. Pierwszą ratę działacze oddali, ale przed drugą Boniek usłyszał takie mniej więcej słowa: „Zbyszek, tyle zarabiasz, chyba nie chcesz zwrotu całej pożyczki”. Boniek machnął ręką, więc tym samym został sponsorem Widzewa.

Kwota zapłacona przez Juventus za Bońka wygląda przy dzisiejszych transferach polskich piłkarzy jak napiwek dla kelnera za sałatkę z selera. Dzisiaj księgowi muszą obracać kwotami zbliżonymi nawet do 100 milionów euro.

Arkadiusz Milik przeszedł z Ajaksu Amsterdam do Napoli za 35 mln euro. Podpisał pięcioletni kontrakt, stając się najdroższym polskim piłkarzem w historii. Co ciekawe w przypadku tego transferu dość szybko ujawniono kwotę. Zrobił to agent reprezentanta Polski Przemysław Pańtak.

- To drugi najdroższy transfer w historii klubu. Kwota odstępnego uzgodniona przez kluby wyniosła 31 mln euro plus 4 mln euro ewentualnych bonusów. Łącznie transfer może więc kosztować 35 mln euro - powiedział agent Milika. Więcej Napoli wydało tylko na Gonzalo Higuaina, który trafił w 2013 roku z Realu Madryt za 39 mln euro.

Tego lata w Serie A więcej za piłkarzy płacił jedynie Juventus - rekordowe 90 mln euro przeznaczył na Higuaina, a 32 mln euro kosztował Miralem Pjanić.

Kilka dni zaledwie przetrwał zatem rekord Polski, który należał do Grzegorza Krychowiaka. Nasz wojownik środka pola przeszedł z Sevilli do Paris St. Germain za 26 mln euro. O ten transfer zabiegał trener Unai Emery, który prowadził polskiego pomocnika w hiszpańskim klubie i miał o nim doskonałe zdanie. Kiedy w czerwcu Emery zastąpił Laurenta Blanca na pozycji trenera Paris St. Germain zaproponował posadę Krychowiakowi. Tak nastąpiła przeprowadzka do Paryża.

Jak widać, przedmiotem transferów są także trenerzy. Po Euro 2016 w Polskim Związku Piłki Nożnej obawiano się, że Adama Nawałkę podkupi któryś z możnych klubów. Stąd też bardzo szybka reakcja prezesa Zbigniewa Bońka i przedłużenie kontraktu z trenerem. Podwyżka (do 250 tys. euro rocznie) też musiała zostać zaakceptowana. Adam Nawałka będzie teraz bić się z polską drużyną o awans do finałów mistrzostw świata 2018.

Wszyscy Polacy za granicę

Jeżeli dalej trwać będzie wyprzedaż polskich reprezentantów, może się zdarzyć, że w eliminacjach nie będzie grać żaden piłkarz z polskiego klubu. W gronie podstawowych zawodników naszej kadry na Euro polskie kluby i naszą ekstraklasę reprezentowali tylko Michał Pazdan, Tomasz Jodłowiec, Krzysztof Mączyński. Pierwszą europejską reprezentację, w której nie grał ani jeden piłkarz rodzimej ligi stworzono w Danii. Na zgrupowania kadrowicze przyjeżdżali z całego świata, w Danii mieszkał chyba tylko trener.

Zaskoczeniem jest brak transferu Michała Pazdana, którego grą zachwycaliśmy się nad Wisłą, widać jednak obrońca Legii nie przekonał do siebie właścicieli zachodnich klubów.

Inni mieli więcej szczęścia. Zdobywca dwóch goli na Euro 2016 w meczach z Ukrainą i Szwajcarią Jakub Błaszczykowski zamienił Borussię Dortmund na Wolfsburg za 5 mln euro. Niby mało, ale i tak trzy razy tyle, ile Juventus zapłacił za Bońka. Obrońca Kamil Glik przeszedł do Monaco za 12 mln euro. Rezerwowy w kadrze Adama Nawałki Karol Linetty podpisał 5-letni kontrakt z Sampdorią Genua. Lech Poznań zarobi na tym transferze ponad 3 miliony euro. Odkrycie naszej kadry, czyli Bartosz Kapustka przeszedł z Cracovii do mistrza Anglii Leicester City Sky Sports informował, że kwota transferu wynosi 5,25 mln funtów.

W kolejce do transferu czeka na przykład Mariusz Stępiński, którego menedżer stara się znaleźć miejsce w Anderlechcie Bruksela. To będzie drugie podejście piłkarza z Błaszek do zachodniej karuzeli. Pierwsze nie było udane, ale piłkarz zdobył niezbędne doświadczenie i może teraz mu się uda.

Nielicznym będzie jednak dane zrobić taką karierę, jaka stała się udziałem Roberta Lewandowskiego. Także w przypadku tego piłkarza, jeszcze przed Euro wiele mówiło się o przeprowadzce. Ale nasz as już jest w doskonałym klubie. Najpierw Lewy przeszedł z Lecha do Borussii Dortmund za 4,75 mln euro, a następnie przeprowadził się do Monachium po wygaśnięciu kontraktu z Borussią. Teraz Robert Lewandowski według prestiżowego portalu transfermarkt.pl wart jest około 75 mln euro, ale na razie nie ma chętnych na takie zakupy. Może księgowi Barcelony czy Realu (bo tylko do takich klubów może trafić nasz geniusz - chyba, że powstanie liga na Marsie) czekają, aż skończy się kontrakt Polaka z Bawarczykami. Robert Lewandowski jest też najlepiej zarabiającym polskim piłkarzem. Szacuje się, że rocznie jego dochody wynoszą 100 mln zł. To zarobki wynikające z gry w piłkę i z kontraktów reklamowych. Podczas Euro Roberta Lewandowskiego częściej niż w roli zdobywcy bramek oglądaliśmy w reklamie sieci komórkowej z aktorem Tomaszem Kotem. I piłkarz nawet nieźle śpiewał!

Wydarzenia tygodnia w Łódzkiem. Przegląd wydarzeń 1-7 sierpnia 2016 roku

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki