Trener ŁKS: Nie tak to miało wyglądać

Nie tak miała wyglądać ligowa inauguracja na stadionie przy al. Unii...
Niestety. To był mecz bez historii, w którym bardzo szybko straciliśmy gola. Szamotaliśmy się, próbowaliśmy coś zmienić, ale niestety nie potrafiliśmy znaleźć antidotum na grę Stomilu. Szkoda, bo liczyłem bardzo, że uda nam się wygrać i będziemy mieć po dwóch kolejkach sześć punktów.

Fatalne błędy indywidualne, zwłaszcza przy drugim golu pokazały, że ŁKS nie ma niestety piłkarzy, którzy gwarantują odpowiednią jakość.
Moim zdaniem ten zespół będzie dobrze funkcjonował, jeśli będzie odpowiednio przygotowany fizycznie. I właśnie tym tłumaczę proste błędy. Fizycznie odstawaliśmy od przeciwników i dlatego nie wygraliśmy choćby żadnego pojedynku jeden na jeden. Nie mieliśmy odpowiedniej siły przebicia, by coś skonstruować. Nie ma co ukrywać - zawiedliśmy na całej linii. Oddaliśmy chyba ze dwa strzały.

Sezon ledwo się zaczął, a zespół ma problemy fizyczne? Czym Pan to tłumaczy?
Dla tych piłkarzy to w większości jest pierwszy sezon na tak wysokim szczeblu rozgrywek. Już w Katowicach było widać, że w końcówce nieco zabrakło nam sił. Później mieliśmy mecz pucharowy w Wałbrzychu i chyba po prostu ten zespół nie może się szybko zregenerować.

Następny mecz zagracie już w niedzielę z Dolcanem w Ząbkach. Tam będzie lepiej?
Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Robię co mogę i co umiem. Miałem nadzieję, że w spotkaniu ze Stomilem będziemy wyglądali dobrze pod względem fizycznym i starałem się, by tak było. Niestety, wyszło inaczej.

Mam wrażenie, że ten zespół bez wzmocnień może mieć poważne problemy z utrzymaniem się w pierwszej lidze. Są szanse, że uda się go jeszcze wzmocnić?
Wszystko zależy od sytuacji finansowej. Wiadomo, że w tej chwili w klubie jest mocny program oszczędnościowy. Trenowali z nami Amerykanie, którzy być może byliby wzmocnieniem tej drużyny. Nie jest zresztą wykluczone, że jeszcze do nas dołączą, chociaż na razie wrócili do Stanów.

Rozmawiał Paweł Hochstim