Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trudny rok Se-ma-fora

Łukasz Kaczyński
Już niebawem premiera "Parauszka". Studio ma energię, by zacząć zdjęcia do drugiej serii.
Już niebawem premiera "Parauszka". Studio ma energię, by zacząć zdjęcia do drugiej serii. Jakub Pokora
Pozyskanie dofinansowania i rozpoczęcie prac nad drugą serią przygód Zajączka Parauszka oraz przygotowania do nowego filmu Balbiny Bruszewskiej "Serce w murze" to ułamek tego, co zamierza w tym roku łódzkie studio Se-ma-for Produkcja Filmowa. Czy uda się zrealizować ambitne plany? Krążą pogłoski o nie najlepszej kondycji oscarowego studia, o poszukiwaniu sponsorów i inwestorów, by przetrwać trudny rok, który może oznaczać być lub nie być.

- To przesadzone opinie. Zajmować się animacją oznacza zmagać się z problemami finansowymi i nigdy nie jest tak, że nie mogło by być lepiej - dementuje pogłoski Zbigniew Żmudzki, prezes studia. - Sytuacja animacji w Polsce nie jest łatwa, ale ten rok nie będzie dla nas wcale bardziej ryzykowny od minionego.

Zakończone zostały już zdjęcia trzynastu odcinków pierwszej serii "Zajączka Parauszka", co nie byłoby możliwe gdyby nie dotacja w wysokości 2 mln zł z Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej. Na potrzeby serialu Agnieszka Odorowicz, dyrektor PISF, uruchomiła specjalną rezerwę.

Se-ma-for złożył już wniosek do Instytutu o dofinansowanie drugiego sezonu serialu. Moment jest ku temu doskonały, bo tydzień temu PISF zadeklarował przekazywanie większych środków na filmy animowane. Teraz zamierza pokrywać nie do 50 proc. kosztów produkcji, ale aż do 70 proc. Decyzja PISF wiąże się z zauważonymi symptomami podupadania sztuki animacji w Polsce. Telewizje kupują tanie bajki z USA lub Japonii, przez co nie inwestują w rozwój tak prężnej niegdyś polskiej animacji.

Telewizja Polska nie tylko wycofuje się z koprodukcji animowanych seriali dla dzieci. Prezes TVP, Juliusz Braun, mówił na sejmowej komisji kultury, że spada zainteresowanie "dobranockami". Podnosił też, że produkcja animacji jest zbyt kosztowna. Jego zdaniem 10 minut filmu animowanego kosztuje niewiele mniej niż odcinek serialu w rodzaju "Czasu honoru".

- To przykre, że prezes jest co do kosztów niedoinformowany. Produkcja jednej minuty takiej animacji jest dwa razy niższa niż w przypadku filmu aktorskiego. Są one wyższe, ale od produkcji telenowelowych. Telenowela jednak to produkt jednorazowy, a "Miś Uszatek" jest emitowany z powodzeniem od trzydziestu lat. Koszty jego produkcji zwróciły się więc wielokrotnie - podkreśla Zbigniew Żmudzki. - Koszty serialu lalkowego są natomiast wyższe niż animowanego komputerowo czy wycinankowego, ale osiągane efekty i ich wpływ na wrażliwość dzieci są nieprzystawalne.

Jesienią na antenie telewizji Mini-Mini odbędzie się premiera "Zajączka Parauszka". Zdjęcia powstawały na ośmiu planach zdjęciowych. Dziennie spod ręki animatorów wychodziło 40 sekund filmu. Głosu Parauszkowi i jego przyjaciołom użyczyli aktorzy łódzkich teatrów, m.in. Michał Staszczak ("Jaracz") i Jacek Łuczak ("Powszechny"). Do castingu aktorskiego stanął nawet popularny muzyk Czesław Mozil.

Na szczęście pomoc animatorom zapowiedział też minister kultury Bogdan Zdrojewski. Przekaże na ten cel 2 mln zł.

- W marcu dowiemy się, czy PISF wesprze drugą serię "Parauszka". Być może jeszcze w styczniu przyjdzie odpowiedź z ministerstwa - mówi Żmudzki. Szef Se-ma-fora nie kryje jednak, że jeśli studio nie otrzyma środków z PISF, jego sytuacja rzeczywiście może stać się problemowa. Znalezienie dziś sponsora, który chce dotować produkcję filmową, jest bardzo trudne.
- Nam się to jeszcze nie udało. Łatwiej było gdy modernizowaliśmy Muzeum Animacji. Nie ma też szansy na uzyskanie kredytu, bo banki nie chcą wchodzić w produkcje filmowe - mówi Żmudzki.

Pomocne mogą być środki przekazane w ramach 1 proc. dla organizacji pożytku publicznego. Taki status ma Fundacja Filmowa Se-ma-fora.

- Jeśli są osoby, które przekazują pieniądze na leczenie dzieci, to może i zechcą przekazać na ich wychowywanie i edukację - zastanawia się Żmudzki.

Jeszcze jesienią mogą rozpocząć się zdjęcia do pełnometrażowego filmu nagradzanej autorki, Balbiny Bruszewskiej. "Serce w murze" to wariacja na temat życia i twórczości Fryderyka Chopina. W planach jest koprodukcja z Hanną Sköld przy jej projekcie "Granny's Dancing On The Table". Jest też nadzieja na dwa seriale stop motion z Japonii i USA.

Damy ci więcej - zarejestruj się!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki