Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tusk zbezpłodnił Lewandowskiego

Marcin Darda
Marcin Darda
Marcin Darda Grzegorz Gałasiński/archiwum Dziennika Łódzkiego
Robert Lewandowski w Madrycie okazał się bramkowo bezpłodny, może dlatego, iż dręczyła go obawa o to, że jak strzeli, to znów może zadzwonić premier Donald Tusk.

Sprawa jest poważna. Nasz eksportowy snajper, którego dziś wycenia się drożej od całej reprezentacji Polski, w Bundeslidze zanotował serię tuzina meczów, w których strzelał bramki. Tylko goli w pięciu kolejnych meczach brakowało, by pobić rekord Gerda Mullera, który skończył z zawodowym kopaniem piłki sześć lat przed przyjściem na świat Lewandowskiego.

No i jest tak: Lewandowski po czterokroć pogrąża Real, dzwoni Tusk z gratulacjami, a piłkarz wpada w snajperską depresję: w lidze gola nie strzela, co nie zdarzyło się od dwunastu tygodni, potem jedzie do Madrytu, gdzie marnuje setki, trafia w poprzeczkę, trener zdejmuje go z boiska jeszcze przed ostatnim gwizdkiem... Borussia jakoś się do finału doczłapała, bo o jedną bramkę
mniej nie doczłapał Real.

Skoro premier tak kocha sport, to powinien zaniechać jakichkolwiek telefonów do narodowych ikon, jak Kowalczyk, Kubica, Małysz, Radwańska, a nawet do ikonki Janowicza.

Jeśli dobrze życzy Lewandowskiemu, to teraz powinien zadzwonić z gratulacjami do Bayernu lub Barcelony, bo w środę po południu jeszcze nie wiedziałem, kto wygra. Na bank ich "zbezpłodni", zapomną, jak strzelać bramki."Foreign Policy" uznało przecież premiera za jednego z najbardziej wpływowych ludzi na świecie. Nie dopisali tylko, że to wpływy destrukcyjne.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki