Mniejsza o ten "pień", choć z tempem wynajmu też można by polemizować. Ale dziwne jest to, że niewidzialna ręka rynku, która działa jakoś na całym świecie, nie sprawdza się na Piotrkowskiej. Owszem, zawsze znajdzie się jakiś właściciel, który zadziała nieracjonalnie. Jednak trudno podejrzewać, że tępi, chciwi i bojkotujący sytuację rynkową przedsiębiorcy zebrali się akurat na Piotrkowskiej. Można raczej podejrzewać, że sytuacja jest dziwna, a przedsiębiorcy w swojej masie, tak jak wszędzie, zachowują się racjonalnie.
Nieekonomiczny czynnik na Piotrkowską ( zgodnie zresztą ze swoją istotą) wprowadza miasto, które lokale kreatywne wynajmuje niekiedy po cenach dumpingowych. Podczas gdy według raportu firmy Cushman&Wakefield średnia miesięczna cena za metr kw. na Piotrkowskiej wynosiła ostatnio 26 euro, pani prezydent wynajmuje niektóre lokale po mniej niż 2 euro za metr. Nic dziwnego, że racjonalni przedsiębiorcy rozszarpują je na pniu. Tylko że do tego sukcesu z własnej kieszeni dopłacają podatnicy, w tym także przedsiębiorcy płacący rynkową cenę. Oni nie mają dochodów z podatków, dzięki którym mogliby pokryć różnicę.
Jeśli lokale stoją puste, musi być jakaś przyczyna. Być może jest ona skomplikowana i niełatwa do znalezienia. Jednak na pewno nie jest to zbiorowy zidiocenie przedsiębiorców z Piotrkowskiej.
Wskazywanie przez władzę jako winnych przedsiębiorców i spekulantów jakoś źle mi się kojarzy, a na dodatek prowadzi donikąd. Obawiam się, że nawet tropiąca spekulantów Inspekcja Robotniczo-Chłopska nic by dziś Piotrkowskiej nie pomogła.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
