- Tata skarżył się na ból w piersiach i brat zawiózł go do szpitala - mówi pani Renata, córka zmarłego. - Tam powiedziano im, że w izbie przyjęć nikogo nie ma i odesłano do NPL od strony ul. Rataja po skierowanie. - Tata wszedł tam jeszcze o własnych siłach, niestety, po wyjściu jego stan bardzo się pogorszył. Brat próbował udzielić mu pierwszej pomocy. Pojawili się też lekarze i pielęgniarki. Ratowano go, ale było już za późno. Zmarł na chodniku - mówi pani Renata.
- Nie mamy oddziału ratunkowego - mówi dr Dariusz Diks, dyrektor ds. medycznych w WSZ w Skierniewicach. - Żeby zostać przyjętym w izbie przyjęć, trzeba mieć skierowanie. Gdy pacjenta przywiezie karetka to problemu nie ma, ale gdy zgłasza się sam, musi mieć odpowiedni dokument. Mamy takie procedury, żeby pacjenci nie zgłaszali się do pogotowia z chorobami, z którymi mogą iść do przychodni - dodaje.
Dyrektor zapewnia, że lekarze zawsze udzielają pomocy w sytuacjach zagrożenia życia. Dlaczego w poniedziałek było inaczej? - To chcemy wyjaśnić - mówi dr Diks.
Sprawą śmierci 62-latka już zajęła się policja i skierniewicka prokuratura.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?