Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Uratowali psa przed śmiercią w męczarniach

Marcin Bereszczyński
Krzysztof i Anna często chodzą z  Vivienne na spacery po Pabianicach .
Krzysztof i Anna często chodzą z Vivienne na spacery po Pabianicach . Jakub Pokora
Anna i Krzysztof Olszewscy z Pabianic zaopiekowali się młodą labradorką Vivienne, która cudem ocalała przed śmiercią w męczarniach. Pies jest sparaliżowany. Opiekunowie czworonoga szukają dla niego nowego domu.

- Pojechaliśmy po Vivienne do Krakowa, gdy przeczytaliśmy na forum internetowym poświęconym labradorom, że pies błąkał się po ulicach, aż skończył na łańcuchu. Chcieliśmy zapewnić labradorce tzw. dom tymczasowy, czyli zaopiekować się nią do czasu, aż znajdzie się jej nowy właściciel - opowiada Anna Olszewska.

- Gdy przyjechaliśmy do Krakowa przeżyliśmy moment załamania. Pies miał otwarte złamanie łapy, zwichniętą miednice - wspomina Krzysztof Olszewski. - Okazało się, że wpadł pod samochód, a później ciężko ranny został zamknięty w stodole , bez wody i pożywienia. Właściciel nie powiadomił weterynarza o wypadku. Być może w wyniku spóźnionej operacji nie przywrócono Vivienne pełnej sprawności .Podczas zabiegu okazało się, że suczka ma sparaliżowaną tylną część ciała i poharatany kręgosłup. Miała uszkodzoną wątrobę i trzustkę.

Minęło pół roku. Vivienne pod okiem pabianiczan doszła do siebie.

- Przed długim weekendem odebraliśmy wyniki badań. Wynika z nich, że wątroba i trzustka Vivienne pracują idealnie - cieszy się Anna Olszewska.

Pies ma specjalny wózek. Dzięki niemu może biegać wykorzystując siłę przednich łap. Wózek, podobnie jak pieniądze na rehabilitację psa, pochodzą od miłośników labradorów, którzy kontaktują się na forach internetowych. Opiekunowie labradorzycy liczą na to, że znajdą osobę, która zechce przygarnąć Vivienne. Musi to być osoba przygotowana na trudy. Szczegóły: [email protected].

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki