- Opieraliśmy się na zaleceniach Samorządowego Kolegium Odwoławczego - mówi Antoni Drzewowski, zastępca wójta gminy.
Sprawa rozpoczęła się w lutym ubiegłego roku. Najwyższa Izba Kontroli zaleciła wówczas Starostwu Powiatowemu wymierzenie miastu kary. Wtedy jednak było to nieco ponad 5,5 miliona złotych.
Miasto, twierdząc, że żadnych drzew nie wycinało, odwołało się do Samorządowego Kolegium Odwoławczego i SKO sprawę umorzyło. Bo stwierdziło, że to nie starostwo powinno zająć się naliczeniem kary. Powiat oddał więc sprawę gminie Radomsko.
- Zastanawialiśmy się, czy to należy do naszych kompetencji. W tej sprawie skierowaliśmy nawet pytanie do Naczelnego Sądu Administracyjnego. We wrześniu ubiegłego roku dostaliśmy odpowiedź, że tak - wyjaśnia Antoni Drzewowski.
Doszło do trzech spotkań z udziałem Nadleśnictwa Radomsko, miasta. Ustalono także, że wycięto mniej drzew niż policzono wcześniej - 227, a nie 264. Okazało się jednak, że kwota kary jest i tak dużo wyższa. Dlaczego? - Starostwo ustaliło ją jako trzykrotność opłaty za wycinkę. Kierując się przepisami wskazanymi przez SKO, musieliśmy ją podnieść jeszcze o 50 proc. - dodaje zastępca wójta.
Magistrat płacić nie zamierza i po raz kolejny zapowiada odwołanie do SKO. - Nie złamaliśmy prawa, będziemy dowodzić swojej niewinności. Nawet w sądzie administracyjnym - zapowiada prezydent Anna Mil-czanowska.
- Nie wycięliśmy tam ani jednego drzewa. Swojego stanowiska w tej sprawie nie zmieniamy - mówi Marek Błasiak, wiceprezydent miasta.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
