W 2009 roku przeciw obowiązkowym izbom wystąpił RPO Janusz Kochanowski, ale zginął pod Smoleńskiem, zanim doprowadził rzecz do końca. Nie słychać, by ktoś po nim przejął sprawę. W efekcie trwa biurokracja, która w niczym nie pomaga, a często przeszkadza, jak wrzód na tyłku. Na koniec wypada uczciwie zauważyć, że izby to nie samo zło. Z haraczu, który płacą lekarze i przedstawiciele innych zawodów, dobrze sobie żyje kilka tysięcy "naszych" ludzi, zatrudnionych w izbach. I nie czarujmy się, że to nie my im płacimy, bo do izb nie należymy. Płacimy. Na przykład kiedy idziemy prywatnie do lekarza specjalisty, bo na wizytę z NFZ czekalibyśmy rok lub do śmierci.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?