Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Bełchatowie ciągle wierzą w utrzymanie w ekstraklasie

Paweł Hochstim
Dariusz Śmigielski
Piłkarze PGE GKS Bełchatów, choć zamykają ligową tabelę z pięciopunktową stratą do Podbeskidzia Bielsko-Biała, wciąż wierzą w utrzymanie. I zapowiadają, że dopóki tylko będą mieli szansę, będą walczyć.

Po zwycięstwie nad Polonią w Warszawie - pierwszym wyjazdowym w tym sezonie - humory w bełchatowskiej drużynie znacznie się poprawiły. - Długo czekaliśmy na ten moment, więc nic dziwnego, że wygrana w Warszawie była dla nas taka ważna - mówi trener PGE GKS Kamil Kiereś.

Teoretycznie bełchatowski zespół ma ciągle szansę na utrzymanie w ekstraklasie, tym bardziej, że terminarz mu sprzyja. W sobotę podopieczni Kieresia zagrają u siebie z Górnikiem Zabrze (początek o godz. 15.45), a później zmierzą się kolejno z: Pogonią Szczecin (wyjazd), Zagłębiem Lubin (dom), Lechią Gdańsk (wyjazd), Jagiellonią Białystok (dom) i Piastem Gliwice (wyjazd).

Najwyżej klasyfikowaną drużyną spośród tych zespołów jest Górnik, który zajmuje trzecie miejsce w tabeli, ale w tabeli rundy wiosennej jest… za bełchatowianami.

Oczywiście, trudno przypuszczać, by PGE GKS, który w tym sezonie wygrał zaledwie trzy razy, a przegrał aż trzynaście nagle wygrał wszystkie spotkania do końca sezonu, ale trzeba przyznać, że zwycięstwo w każdym z powyżej wymienionych meczów nie zostałoby uznane za sensację. I na tym bełchatowianie powinni budować swój optymizm.

Trudniej jednak uśmiechać się, gdy mowa jest o sytuacji kadrowej drużyny. W meczu z Górnikiem trener Kamil Kiereś po raz kolejny nie będzie miał do dyspozycji dwóch najlepszych napastników - Dawida Nowaka i Mouhamadou Traore, którzy przechodzą rehabilitację po kontuzjach.

T-Mobile zaprasza na mecz!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki