Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W grobie jej matki leży obca kobieta. Łodzianka pozwała kurię

Matylda Witkowska
Łodzianka rozpacza, bo władze katolickiej części Starego Cmentarza zlikwidowały grób jej matki
Łodzianka rozpacza, bo władze katolickiej części Starego Cmentarza zlikwidowały grób jej matki Grzegorz Gałasiński/archiwum Dziennika Łódzkiego
Pani Maria z Łodzi spóźniła się z opłatą za dzierżawę grobu mamy. Gdy przyszła złożyć kwiaty w Dzień Matki, leżała w nim obca kobieta. Nie mogąc odzyskać szczątków, wytoczyła proces łódzkiej kurii.

Pani Maria spóźniła się z opłatą za grób matki w katolickiej części Starego Cmentarza w Łodzi. Kilka miesięcy później leżała w nim obca kobieta. Zrozpaczona łodzianka pozwała kurię.

Krewni pani Marii od kilku pokoleń chowani są na Starym Cmentarzu przy ulicy Ogrodowej w Łodzi. W jednym z rodzinnych grobów w 1965 roku pochowana została jej babcia.

- Moja babcia wiele w życiu wycierpiała. Była zesłana na Syberię - opowiada pani Maria. - Po powrocie bardzo doceniała bliskość rodziny, a po śmierci nie chciała leżeć z dala od krewnych - dodaje. Żeby wypełnić wolę seniorki, dalsza kuzynka udostępniła na jej pochowanie grób na Starym Cmentarzu, którego była dysponentką.

- Od dziecka odwiedzałam grób babci. A w 1989 roku pochowałam w nim mamę. Do niej też często przychodziłam na grób - mówi pani Maria.

Po śmierci mamy dysponentką grobu została pani Maria. Zgodnie z cmentarnymi zasadami miejsce zostało opłacone na 20 lat od pogrzebu, do czerwca 2009 roku. Potem dzierżawę grobu pani Maria planowała przedłużyć.

Ale gdy kończył się okres karencji, łodzianka była ciężko chora.

- Właściwie żegnałam się z życiem. Byłam pewna, że zaraz pochowają mnie obok babci i mamy. Jednak na szczęście Pan Bóg miał inne plany - opowiada pani Maria.

Przeszła dwie poważne operacje i rehabilitację. W końcu odzyskała zdrowie, ale została prawie bez pieniędzy - większość oszczędności poszła na lekarstwa i rehabilitację. Jej sytuacja finansowa była wyjątkowo trudna z jeszcze jednego powodu: od śmierci mamy opiekuje się niepełnosprawnym bratem i nie może zostawiać go bez opieki. To praktycznie uniemożliwia pracę zarobkową.

W tej sytuacji pani Maria poszła do kancelarii katolickiego cmentarza św. Józefa, by poprosić o przesunięcie terminu opłaty za dalszą dzierżawę grobu.

- Byłam w kancelarii przed dniem Wszystkich Świętych 2010 roku. To było już po zakończeniu terminu dzierżawy, jednak do końca 2010 roku trwała jeszcze karencja - relacjonuje pani Maria.

Na miejscu spotkała się z dużym zrozumieniem. - Usłyszałam, że termin zapłaty za grób można przedłużyć nawet telefonicznie. Od razu przedłużyłam go o pół roku. Nowy termin pracownica kancelarii dopisała ołówkiem w księdze cmentarnej - relacjonuje łodzianka. Z ulgą opuściła wtedy cmentarną kancelarię przy ulicy Ogrodowej.

Na grobie mamy i babci była jeszcze wczesną wiosną 2011 roku. Ale gdy chciała położyć kwiaty w Dzień Matki, przeżyła jeden z największych szoków w swoim życiu. Do tej pory, gdy o tym mówi - płacze.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

- Nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Po grobie mamy i babci nie było śladu. A w jego miejscu leżała już inna osoba - opowiada łodzianka.

Kancelaria poszła pani Marii na rękę. Zaproponowała wykupienie innego, od kilkudziesięciu lat nieopłacanego grobu na Starym Cmentarzu, który szczęśliwym trafem sąsiaduje z innym grobem rodziny pani Marii, w którym leżą jej ojciec i dziadek. To ziemna, porośnięta bluszczem mogiłka, w której leży 19-latek, zmarły w 1922 roku.

- Pomyślałam wówczas, że to nie najgorszy pomysł. Miałabym dwa groby obok siebie, a rodzice leżeliby razem - wspomina łodzianka.

Rozpoczęła starania o ekshumację szczątków matki i babci z przekopanego grobu. Początkowo wydawało się, że nowa dysponentka grobu chętnie pozbędzie się z niego dawnych lokatorów. Ale ostatecznie zmieniła zdanie. Co gorsza, zgody na ekshumację nie wydała też inspekcja sanitarna.

- Wtedy zaproponowano mi, że mogę wziąć ziemię spod starego grobu i symbolicznie złożyć w nowym. Tylko co mam w tym grobie złożyć? Ziemię wygrzebaną spomiędzy płyt chodnikowych? - pyta pani Maria.

Na dodatek gdy w okolicy Wszystkich Świętych odwiedzała grób taty i dziadka, przy porośniętej bluszczem i zapomnianej mogiłce nagle pojawiła się rodzina ze zniczami.

- Usłyszałam, że w tym grobie leży ich wujek i mam nawet nie myśleć o wyrzucaniu go. Przekonywali, że wujek był kombatantem i dlatego jego grób jest zwolniony z konieczności przedłużania dzierżawy - relacjonuje.

Pani Maria nie wytrzymała. Znalazła adwokata i postanowiła dochodzić od Kurii Archidiecezji Łódzkiej swoich roszczeń sądownie. W połowie 2012 roku złożyła pozew.

- Chcę tylko, żeby kuria oddała mi szczątki mamusi - mówi.

Jednak pracujący na rzecz łódzkiej kurii adwokat Jerzy Zielak widzi tę sprawę zupełnie inaczej. Jego zdaniem wersja, przekazywana przez panią Marię, jest całkowicie nieprawdziwa.

Przede wszystkim łodzianka błędnie pojmuje czas trwania 12-miesięcznej karencji. Liczy się ją nie od końca roku, w którym upływa 20-letni okres dzierżawy, ale dokładnie od dnia, w którym dzierżawa się kończy. W przypadku grobu pani Marii przedłużony o karencję okres dzierżawy upłynął już 13 czerwca 2010 roku.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

"Pani (...) zgłosiła się do kancelarii cmentarza po raz pierwszy latem 2010 roku, co spowodowane było zapewne odczytaniem wyłożonej na grobie kartki z informacją o potrzebie uregulowania opłaty" pisze Jerzy Zielak. "Wówczas dokonane zostało uzgodnienie o przedłużeniu terminu uiszczenia opłaty do końca 2010, a więc o pół roku, co odnotowano w księdze kwater. Ponieważ opłata nie została uregulowana, wyłożono ponownie kartkę z wezwaniem. Pani (…) nie zareagowała jednak na to wezwanie". Jak wyjaśnia adwokat, podane przez kancelarię daty potwierdziła przeprowadzona przez biegłego sądowego ekspertyza księgi kwater.

Jak podkreśla mecenas Zielak, administracja respektowała zarówno przewidziany regulaminem roczny okres karencji, jak i uzgodnione z łodzianką półroczne przedłużenie terminu płatności.

Jak wyjaśnia, pani Maria założyła kurii nie tylko sprawę cywilną. Złożyła też doniesienie karne, które zostało umorzone z powodu braku znamion czynu zabronionego. Zdaniem adwokata w pozwie cywilnym pani Maria wyeksponowała przede wszystkim żądania finansowe, czyli 60 tysięcy złotych odszkodowania. Na dodatek w postępowaniach podała zupełnie różne wersje wydarzeń.

Idąc tokiem rozumowania mecenasa Zielaka, po zniszczeniu grobu kancelaria cmentarza zaproponowała pani Marii naprawdę korzystne rozwiązanie. "Kierownik przydzielił pani nowe miejsce, stosując prawie czterokrotną obniżkę opłaty oraz zaproponował urządzenie w tym nowym miejscu na koszt administracji symbolicznego grobu. Zaprzeczam nieprawdziwej informacji podanej przez panią, że jakieś osoby zgłaszały roszczenia do tego miejsca" wyjaśnia w piśmie adwokat.

O tym, która wersja jest prawdziwa, będzie musiał rozstrzygnąć sąd. Na razie pani Maria wciąż chodzi na dawny grób swojej matki i babki, w którym leży teraz inna kobieta. Wciąż pali tu znicze, ale stawia je na chodniku obok grobu. Płacze przy tym, że nowej dysponentce nie podobałaby się pamięć o starych lokatorów rodzinnego grobu.

Księgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.plKsięgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.plKsięgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki