Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Łodzi wylądowały dodatkowe samoloty. Idą święta

Agnieszka Jasińska
Ośmioletnia Natalka rzuciła się w ramiona mamy
Ośmioletnia Natalka rzuciła się w ramiona mamy Jakub Pokora
Ośmioletnia Natalka prawie godzinę czekała w poniedziałek na mamę w hali przylotów na łódzkim lotnisku. W rączkach trzymała własnoręcznie przygotowaną laurkę. Namalowała dla mamy serduszko. Pani Monika, mama Natalki, od pięciu lat pracuje w Irlandii. Jest kelnerką w restauracji hotelowej. Do Polski przyjeżdża dwa - trzy razy w roku, ale zawsze na święta Bożego Narodzenia.

- Na co dzień Natalią zajmuje się babcia - opowiada siostra pani Moniki, która przyjechała z dziewczynką na lotnisko. - Mała bardzo tęskni za mamą.

Kiedy pani Monika odebrała bagaże i pojawiła się w hali przylotów, Natalka natychmiast rzuciła się w jej ramiona. - Nie wyobrażam sobie świąt gdzie indziej. Za granicą są wprawdzie polskie sklepy, ale to nie to samo. Prawdziwe święta są tylko w Polsce - mówiła wzruszona pani Monika. - W tamtym roku przed świętami koczowałam cztery dni na lotnisku, bo śnieg sparaliżował ruch. Cieszę się, że teraz udało się przylecieć do domu bez problemów.

W Łodzi wylądowały dwa samoloty, których nie ma w normalnym rozkładzie lotów. Ryanair zdecydował się na nie z okazji Bożego Narodzenia. Nie były to jednak najtańsze połączenia. Jeśli ktoś w niedzielę rezerwował bilet na poniedziałkowy lot z Dublina do Łodzi, musiał zapłacić za niego ponad tysiąc złotych (cena razem z jedną sztuką bagażu). Nie odstraszyło to jednak podróżnych.

- W poniedziałek specjalnym samolotem z Dublina przyleciało do Łodzi 180 osób, wyleciało - 117 pasażerów. Jeśli chodzi o Nottingham - przyleciało do nas 155 osób, wyleciało 121 - wylicza Ewa Bieńkowska, rzeczniczka łódzkiego lotniska. - Zawsze przed świętami mamy w Łodzi więcej pasażerów przylatujących niż odlatujących, bo każdy chce spędzić święta w Polsce. Po świętach za to będzie więcej odlatujących.

W hali przylotów rozbrzmiewała muzyka świąteczna. Rodziny z niecierpliwością wypatrywały najbliższych.

- Czekamy na siostrę. Przylatuje z Nottingham. Pracuje tam w hotelu. Wyjechała cztery lata temu. Dotąd każde święta spędzała za granicą, to będą jej pierwsze święta w Polsce, od kiedy wyjechała do pracy. Nie możemy się doczekać - opowiadały Marta i Justyna z Łowicza. Kiedy zobaczyły siostrę, miały łzy w oczach.

- W walizce mam prezenty, wszystkie już zapakowane świątecznie. Rodzina jest duża, więc i prezentów sporo. Nie mogę się doczekać świąt. Mam trzy tygodnie urlopu i tyle czasu zostanę w Polsce - cieszyła się Monika, siostra Marty i Justyny. - Za granicą święta są smutne, cały czas myśli się o rodzinnym domu.

Na święta przyleciała też Magdalena Fiołkowska-Szczęsna z Tomaszowa Maz. - Przyleciałam z dziećmi. Nikodem ma cztery latka, a Kacper osiem. Chłopcy byli bardzo grzeczni w samolocie. Mąż doleci tuż przed Wigilią. Za granicą mieszkamy już sześć lat, ale co roku na Boże Narodzenie jesteśmy w Polsce. Tu mieszka nasza rodzina - mówiła. - Już nie możemy doczekać się pierogów i barszczyku z uszkami.

Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki