Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wakacje na RODOS, czyli pełna szczęścia w środku miasta

Anna Gronczewska
Grzegorz Gałasińśki
Pandemia minęła, ale w polskich kurortach panują pandemiczne ceny. Dla wielu rodzin zbawieniem jest działka. Nie ważne czy położona kilka kilometrów pod Łodzią czy w centrum miasta.

Rodzinne Ogrody Działkowe Księży Młyn znajdują się niemal w centrum Łodzi. Jednak spędzając tam czas nie czuje się wielkomiejskiego zgiełku.

Mam tu mały park! - twierdzi pani Irena, która od ponad 30 lat ma działkę

. Przychodzi tu codziennie. Nawet zimą.

- Karmię koty, trzeba to robić przez cały rok! - tłumaczy.

Pamięta, że gdy kupiła tę działkę to wszyscy sąsiedzi dziwili się, że nie sieje pietruszki, marchewki, nie ma grządek z ogórkami. Wokół trawa, kwiaty drzewa...

- Teraz coraz więcej osób ma takie działki! - śmieje się pani Irena. To jej miejsce na ziemi. Nie pamięta kiedy była na urlopie. Twierdzi, że z jednej emerytury trudno na co dzień wyżyć, a co dopiero myśleć o wczasach...

Pani Henryka jest już od 42 lat właścicielką działki. Mówi, że to jej 300 metrów szczęścia! Kupiła ją od koleżanki z fabryki. Była już chora, nie dawała rady zajmować się działką.

- Bo te działki w 1955 roku założyły zakłady Uniontex, ja tam wiele lat pracowałam – mówi pani Henryka. - Codziennie po pracy tu biegłam na działkę. Teraz młodzi przyjeżdżają głównie na weekendy.

Ceny w górę

Pamięta jeszcze czasy, gdy sąsiedzi kupowali tu działki za 5 tysięcy złotych. Potem za 15 tysięcy zł.

- A niedawno sąsiad kupił działkę za 60 tysięcy złotych! - dodaje. - Ceny wzrosły w pandemii..

Podobno niedawno ktoś kupił działkę za 95 tysięcy złotych..
Joanna i Paweł Krawczykowie z Łodzi już trzeci rok spędzają urlop na działkach, W roku, gdy wybuchła mieli z 11-letnim dziś Patrykiem i 8-letnią Sandrą lecieć na Sardynie. Mieli już zarezerwowane bilety, dzieci cieszyły się, że będą się kąpać w ciepłym morzu. Niestety pandemia pokrzyżowała plany. Uratowała ich babcia Krysia i jej RODOS, a więc Rodzinny Ogródek Działkowy Otoczony Siatką.

- Tam spędziliśmy urlop! - mówią Joanna i Paweł. - Nawet źle nie było...Byliśmy dwa tygodnie. Potem ustąpiliśmy miejsca babci. Wróciliśmy do domu, ale dzieci zostały z babcią. Na działce spędziły niemal całe wakacje. Nie nudziły się, wokół było pełno dzieci, bawiły się z nimi. Nawiązały nawet nowe przyjaźnie, jak na kolonii...W tym roku dzieci też spędzają wakacje z babcią na działce, a my dojeżdżamy. Ale tym roku chcemy jeszcze jechać na tydzień nad polskie morze..

Babcia Krysia, mama Joanny, ma ogródek działkowy na Retkini. Ładnie położony, z dala od działkowego i ulicznego zgiełku. Jest domek z prysznicem, kuchenka.

- Ustawiliśmy przed domkiem basen dla dzieci – opowiada Paweł. - Jak było ciepło to się tam kąpały, przyprowadzały jeszcze kolegów. My z żoną rozkładaliśmy leżaki, opalaliśmy się. Wieczorem robiliśmy grilla. Raz nawet odwiedzili nas sąsiedzi z bloku na Widzewie.

Urlop na Retkini

Ogród „Azalia”znajduje się na ul. Popiełuszki, między osiedlem Retkinia, a Smulskiem. Jest jednym z ponad 300 Rodzinnych Ogródków Działowych na terenie województwa łódzkiego. W województwie łódzkim jest 46 tysięcy działkowców. 300 ogródków działkowych zajmuje 2.100 hektarów. Z opracowania „Kim są polscy działkowcy?” wynika, że 46,9 procent działkowców stanowią emeryci, 24 procent ludzie zatrudnieni na stanowiskach robotniczych, 18,4 procent pracownicy umysłowi, 5 procent bezrobotni, a kolejne 5 procent to pozostałe grupy społeczne.
Pani Jadwiga od ponad 20 lat ma działkę. I od lat spędza urlop na Retkini. Nocuje tu przez całe lato.

- Mieszkam w śródmieściu Łodzi więc za ciężko by mi było codziennie dojeżdżać – wyjaśnia.

Pani Jadwiga wiele lat pracowała w zaopatrzeniu. Między innymi w łódzkiej Chłodni. Miała pod sobą dziewięć magazynów. Troje dzieci jest już dorosłych, założyły rodzinę. Nie wie co by zrobiła bez tej działki. Postanowiła, że nie będzie na niej uprawiać żadnych warzyw. Rosną tylko na niej krzewy, drzewa, kwiaty i trawa.

- Niektórzy twierdzą, że jak nie mam warzyw to się na działce nie narobię, tylko relaksuje – dodaje - Ale tak mówią tylko ci, którzy sami działki nie mają...Nawet jak rośnie trawa to trzeba ją dwa – trzy razy do roku nawieść. Ostatnio nie padało, ale wcześniej to co tydzień musiałam ją kosić. Takie koszenie, kosiarką elektryczną, zajmuje mi dwie godziny! I podlewać systematycznie trzeba!

Pani Jadwiga śmieje się, że dzięki działce może spędzać czas z młodszymi wnukami. Stasio ma 7 lat, a Zosia jest o rok młodsza.

- Były tu u mnie 2 tygodnie – wyjaśnia pani Jadwiga. - Teraz Stasiu i Zosia pojechali do drugiej babci. Ma dużą działkę w Zofiówce pod Tuszynem. Starsze wnuki nie chciały przyjechać do mnie na wakacje. Wolą siedzieć w domu. Raz czy dwa podjechał Łukasz, który ma już 16 lat.

Specjalnie dla wnuków pani Jadwiga kupiła mały basen. Jak była ładna pogoda to dzieci pluskały się w nim cały dzień. Czasem szła też z nimi na spacer na Uroczysko Lublinek.
Pani Jadwiga odkąd kupiła działkę nie jeździ na wczasy. Tak jak jej wielu sąsiadów. Tu spędza całe lato. Zresztą gdzie byłoby ją stać na taki wyjazd.

- Niedawno znajoma wróciła z Kołobrzegu – opowiada. - Ceny są kosmiczne. W porównaniu z ubiegłym rokiem niemal wszystko podrożało o 100 procent! Za gałkę lodów w niektórych miejscach trzeba zapłacić 9 złotych! Znajoma poszła do baru. Były z nią jeszcze dwie osoby. Każdy zamówił rybę, do tego surówka, herbata, piwo...Zapłacili ponad 200 złotych!

Jak w "Nocach i dniach"

Pani Ewa działkę przy ul. Popiełuszki ma od 1975 roku. A więc od samego początku. Niemal w tym samym czasie dostała mieszkanie w bloku na Retkini. Od działki dzieli ją kilkaset metrów.

- Mój mąż zawsze marzył o działce, mnie to nie pociągało – opowiada pani Ewa. - Pracowałam w Łódzkim Przedsiębiorstwie Ogrodniczym. Zapisałam się na działkę i ją dostałam. Dziś mąż nie żyje, a działkę mam dalej. Spędzam tu każdą chwilę. Sama, bo dzieci i wnuki najwyżej wpadną w weekend.

Wiesława i Lech od ponad 40 lat mają działkę na Retkini. Jest dla nich wszystkim. Nocują na niej przez całe lato. Wnuki są dorosłe więc nie muszą ich pilnować. Sami spędzają czas i zapewniają, że się nie nudzą.

- Choć muszę przyznać, że mąż nie chciał tej działki! - śmieje się pani Wiesława. - Ja pochodzę z Karolewa, Wychowywałam się więc w domku z ogródkiem. Nie wyobrażałam sobie życia bez niego! A zamieszkaliśmy w blokach. Kiedy więc nadarzyła się okazja, to zaraz z niej skorzystaliśmy i dziś mamy działkę. Choć oczywiście musiałam przekonać męża.

Szybko okazało się, że działka dała szczęście nie tylko jej, ale i mężowi. Pani Wiesława na tych swoich 300 metrach czuje się szczęśliwa. Lubi wstać rano i wsłuchiwać się w śpiew ptaków.

- To lepsze niż telewizor, seriale! - zapewnia. - Niedawno odkryłam, że w jednym z iglaków swoje gniazdo uwiła cukrówka. Kiedyś rano na naszym stawie pojawiły się dwie dzikie kaczki. Dwie godziny tak siedziały...A jaką wielką radość mieliśmy, gdy zakwitły nenufary. Śmiałam się do męża, że powinien przebrać się biały garnitur i zerwać je dla mnie tak jak Karol Strasburger w „Nocach i dniach”...

Wczasy to już przeszłość

Roman Nowik wiele lat przepracował w zakładach Osprzętu Samochodowego „Polmo”. Siedząc na działce wspomina dawne czasy.. Nie było roku, by nie wyjeżdżał do zakładowego ośrodka w Chodeczu. Był pięknie położony, nad jeziorem. Mieszkało się w domkach campingowych, w lesie. Schodziło się po schodach i już było się nad brzegiem jeziora.

- Nasz zakład miał jeszcze ośrodek w Rewalu, ale tam już było o wiele trudniej pojechać – opowiada pan Roman. - Pierwszeństwo mieli ci, którzy mieli kierownicze stanowiska, pracowali w biurach. Wystarczyło poczekać 10 lat i dostało się skierowanie do Rewala. Raz tam byłem.

Teraz pan Roman nie wyjeżdża nigdzie. Wakacje spędza na działce przy ul. Milionowej. Wiele lat temu dostała ją jego mama z zakładów im. Obrońców Pokoju w których pracowała. Pan Roman nie narzeka. Cieszy się, że odwiedzają go wnuki. Wpadają dzieci.
Paweł Dąbrowski, 34-letni informatyk z Łodzi, jest nowym działkowcem. Miał szczęście, że działkę kupił jeszcze przed pandemią.

- Za działkę z ładnym domkiem dałem 30 tysięcy zł – dodaje. - Teraz pewnie zapłaciłbym jeszcze raz tyle. Mam dwoje małych dzieci i pomyślałem, że to dobre miejsce, by spędzać wolny czas. Działka była zagospodarowana. Nie przypuszczałem wtedy, że stanie się takim wybawieniem.

Pani Beata spedza urlop na działce na Księżym Młynie. Kupili ją z mężem 10 lat temu. Starsza córka Zuzia miala 2 lata. Teraz na dzialkę przyjeżdżą też młodsza, 4-letnia Nadia.

- Ja z dziećmi jestem tu cały czas – mówi pani Ewa. - Mąż stąd dojeżdża do pracy. Mieszkamy w śródmieściu więc jak coś potrzeba to jedzie się do domu. Czasem na weekend wyjeżdżamy nad jeziora. Jednak najlepiej nam tutaj..

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki