Niestety, wydaje się, że mają oni wakacje przez 12 miesięcy w roku, a to nie daje szansy na dystans wobec swych poczynań. Tymczasem z takiej wędrówki łatwo przywieźć worek pomysłów, choćby na zagospodarowanie przestrzeni Łodzi dziś mało przyjaznych mieszkańcom.
W Budapeszcie przy niechlujnym w środku, ale ciekawym architektonicznie Dworcu Zachodnim łatwymi środkami powstał estetyczny trawiasty skwer. Tętni życiem i nawet lokalni pijaczkowie starają się tam trzymać fason. Łatwo też wskazać sposoby jak uatrakcyjnia się miasta z pomocą lokalnych artystów.
Inna sprawa, że są już w Łodzi osoby, których zadaniem (czy sposobem na życie?) jest opłacone z miejskiej kasy podglądanie różnych "dobrych praktyk". Ale zbyt wielu takich realizacji nie mamy, bo Łódź nie pięknieje w miarę przejechanych przez nich kilometrów. Cóż, wiadomo, że im mniej zrobi się dziś, tym więcej można obiecać, że zrobi się jutro czy w kolejnej kadencji i płakać, że tyle mamy do zrobienia.
Ale jest jeszcze jedna praktyka warta uwagi. W dużych miastach w ramach tzw. "free tour" turyści oprowadzani są przez przewodników za darmo. Bez względu na pogodę. Słuchają historii miasta, poznają zabytki ukryte w zakamarkach ulic. Taki spacer trwa 2 godziny, czasem dłużej. Na koniec, jeśli są zadowoleni, mogą zapłacić przewodnikowi dowolną kwotę. Jeśli nie są, płacić nie muszą.
A gdyby taką zasadą wynagradzania objąć prezydentów Łodzi? Płacić im właśnie za zadowolenie łodzian z życia tutaj - za wyniki, za działanie. Ono jest zadaniem urzędnika, nie tworzenie barwnej opowieści o mieście i jego walorach.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?