W szpitalu im. Kopernika napięta sytuacja utrzymuje się od dłuższego czasu. Związki zawodowe weszły w spór zbiorowy i czekają na powołanie przez ministerstwo mediatora, który ma pomóc w rozwiązaniu konfliktu.
Strony nie mogą się porozumieć w sprawie podwyżki wynagrodzenia zasadniczego. Od ubiegłego roku walczy o to pięć związków zawodowych: lekarzy, techników farmaceutycznych, pielęgniarek i położnych, pracowników szpitala oraz NSZZ „Solidarność”. W rozmowach początkowo uczestniczyło siedem związków, ale dwa osiągnęły swój cel, bo niektóre grupy pracowników wynegocjowały podwyżki dla siebie, np. technicy radioterapii.
Ci, których dyrektor odesłał z kwitkiem, weszli w spór zbiorowy, podpisując się pod protokołem rozbieżności.
– Niskie pensje to bardzo komfortowa sytuacja dla dyrektora, bo pracownicy kosztem własnego zdrowia i rodziny muszą pracować na kilka etatów. Niedobory kadry dzięki temu są niewidoczne, a pracownicy stali się tanią siłą roboczą – mówią nam przedstawiciele związków. – Dyrektor nie przedstawił nam żadnej konkretnej propozycji.
Pracownicy „Kopernika” domagają się podwyżek wynagrodzenia zasadniczego do poziomu określonego w obywatelskim projekcie ustawy, pod którym podpisało się blisko 250 tys. osób. Projekt zakłada, że lekarze ze specjalizacją powinni zarabiać przynajmniej trzykrotność przeciętnego wynagrodzenia, a lekarze bez specjalizacji – dwukrotność.
Wynagrodzenie pielęgniarek, położnych, fizjoterapeutów i diagnostów laboratoryjnych ma sięgać minimum od 1,5 do 2 średnich krajowych. Podobnie ratowników medycznych, elektroradiologów, dietetyków i logopedów. Z kolei minimalne wynagrodzenia farmaceutów określono między 1,75 a 2 średnimi krajowymi.
Związki chcą też opracowania przejrzystych zasad przyznawania premii i dodatków. Dyrektor szpitala nie widzi możliwości porozumienia.
– Nie stać nas w tej chwili. Przy tym poziomie finansów nikomu nie powinienem dawać podwyżek, ale jestem zmuszony to robić – mówi Wojciech Szrajber, dyrektor szpitala im. Kopernika. – Gdyby nie moje „gaszenie pożarów”, to nie miałbym radioterapeutów, onkologia przestałaby działać, a torakochirurgię musiałbym zamknąć. Ale tego zrobić nie mogę, bo to bardzo potrzebne oddziały. Rok do roku szpital nie odnotowywał strat, a w tym założyłem już 19 mln zł straty, głównie z powodu ruchów płacowych – dodaje.
Strony czekają teraz na wyznaczenie przez ministra bezstronnego mediatora. Pracownicy mają prawo do zorganizowania strajku ostrzegawczego, który trwać może maksymalnie dwie godziny.
To niejedyny szpital, w którym trwa spór zbiorowy. Z ostatnich informacji urzędu wojewódzkiego wynika, że od trzech lat trwa on m.in. w szpitalach im. Pirogowa i Barlickiego w Łodzi, w Łęczycy, Łowiczu i Pabianicach oraz w szpitalu leczenia chorób płuc w Tuszynie.
ZOBACZ |_Wydarzenia minionego tygodnia w Łódzkiem_Dziennik Łódzki
KORONA KRÓLÓW. Sprawdź, co się wydarzy w kolejnym odcinku
Gdzie spędzić Dzień Kobiet w Łodzi? [PROPOZYCJE]
Diagnoza sezon 2. Sprawdź, co stanie się w następnym odcinku!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?