Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ważny dzień dla Widzewa: zespół walczy o puchar, klub o istnienie

Paweł Hochstim
Widzewiacy liczą, że w czwartek będą mieli powody do radości
Widzewiacy liczą, że w czwartek będą mieli powody do radości Paweł Łacheta
Dwa ważne mecze rozegra w czwartek Widzew, ale tylko jeden będzie toczył się na piłkarskim boisku. O godz. 17 w Nowym Sączu w meczu 1/8 finału Pucharu Polski widzewiacy zmierzą się z miejscową Sandecją, a kilka godzin wcześniej w sądzie o przetrwanie Widzewa walczyć będą szefowie klubu.

Oczywiście, ten wcześniejszy mecz, z kilkudziesięcioma wierzycielami spółki RTS Widzew SA, jest znacznie ważniejszy, bo jeśli Widzew go przegra, to ten drugi stanie się nieistotny. Jeśli wierzyciele na propozycję układu powiedzą "nie", do klubu wejdzie syndyk, który będzie zajmował się likwidacją spółki.

Portal widzewiak.pl podał, że wierzyciele, w ramach układu, będą podzieleni na siedem grup. Najszybciej, bo w ciągu trzech miesięcy mają zostać spłaceni ci, którym Widzew jest winny mniej niż 10 tys. zł. Cztery miesiące na pieniądze mają poczekać trenerzy i zawodnicy - byli i obecni - którym klub jest winny do 30 tys. zł.

Jeśli klub jest komuś winien więcej niż 10 tys. zł - w przypadku trenerów i zawodników więcej, niż 30 tys. - to wtedy płatność ma być rozłożona na raty przez 7 lat. Z kolei 15 lat na spłatę całości zadłużenia poczekać ma Urząd Miasta Łodzi. 3 lata na dług ma czekać Urząd Skarbowy.

Widzew ma także zadłużenie wobec swojego akcjonariusza - Sylwestra Cacka - oraz jego syna Mateusza, który był wiceprezesem klubu. Akcjonariusz zgodził się na redukcję długu o 99,9 procent. Z kolei Mateusz Cacek, któremu Widzew nie wypłacał pensji, wyraził zgodę na redukcję zaległości do kwoty minimalnego wynagrodzenia.

Wydaje się, że sprawa jest przesądzona, choć słychać również o przypadkach niektórych byłych piłkarzy, którzy nie zgadzają się na to, by czekać aż 7 lat na swoje zaległe wynagrodzenie. Tym bardziej, że przy wprowadzeniu układu klub nie będzie zobowiązany do wypłacania odsetek. By sąd zgodził się na realizowanie układu, swoją zgodę musi wyrazić 3/4 wierzycieli.

O godz. 17 drużyna Widzewa pod wodzą trenera Rafała Pawlaka zmierzy się w wyjazdowym meczu 1/8 finału Pucharu Polski. Łódzki zespół do Nowego Sącza pojechał już w środę, a wśród graczy, którzy wsiedli do autokaru nie było Mariusza Rybickiego, który jest mocno poobijany po ostatnim meczu ligowym z Pogonią Szczecin. Do kadry włączony został za to Jonathan Perez, który z kolei nie mógł zagrać przeciwko Pogoni, bo musiał pauzować za czerwoną kartkę.

Trener Pawlak do Nowego Sącza nie mógł zabrać również kontuzjowanych już wcześniej Tomasza Kowalskiego, Michała Płotki i Łukasza Staronia. Może okazać się, że z tej trójki w tym roku kalendarzowym zagra jeszcze tylko Staroń.

Faworytem czwartkowego meczu jest Widzew, bo Sandecja to przeciętny zespół pierwszoligowy, który po piętnastu kolejkach zajmuje dziesiąte miejsce w tabeli i ma zaledwie trzy punkty przewagi nad strefą spadkową. Zespół z Nowego Sącza ma w składzie dwóch byłych graczy Widzewa - Macieja Bębenka i Łukasza Grzeszczyka.

Mecz, który na stadionie w Nowym Sączu rozpocznie się o godz. 17 i musi wyłonić zwycięzcę, transmitować będzie telewizja Orange Sport.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki