Po raz kolejny okazało się, że "siłom i kulturom osobistom" można osiągnąć wszystko. Po występie tzw. kibiców, którzy uzbrojeni w szaliki zastraszyli łódzkich radnych (mających do dyspozycji tzw. siły porządkowe), sam się zastanawiam, czy nie skrzyknąć grupy przyjaciół, wynająć paru osiłków i nie wybrać się na obrady rady, by wyciągnąć jakiś milion. Podzielimy się sprawiedliwie, a efekty wydatkowania wspomnianej kwoty będą bardziej długofalowe. Jeśli w chwili, kiedy w normalnej rzeczywistości kończy się dyskusję, bo nie negocjuje się wrzeszcząc, u nas się zwołuje specjalną sesję, a prezydent pokrzykuje do awanturników: "jestem z wami!", to nie zdziwię się, jeśli ci tzw. kibice, którzy siedzieli na balkonie nad radnymi wystartują w następnych wyborach i do rady się dostaną. Może i dobrze? Wtedy dzisiejsi tzw. gospodarze miasta będą musieli się opowiedzieć za kim są. I to będzie ich pierwsza decyzja, która przyniesie konkretne skutki.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?