Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Widzew - Legia 1:2. Widzew jednak bezsilny, trzy bolesne ciosy zdecydowały

Dariusz Kuczmera
Dariusz Kuczmera
Fot. Krzysztof Szymczak
Nie tak miało to wyglądać. Nadzieje były wielkie. Kibice Widzewa mieli prawo liczyć na pokonanie Legii po 22 latach. Niestety, nie udało się.

Pierwszy cios spotkał nas już przed meczem. Nie mógł wystąpić Marek Hanousek, podstawowy gracz Widzewa. Trener Janusz Niedźwiedź zdradził, że przez dłuższy czas Widzew będzie musiał sobie radzić bez tego gracza.
Wspaniała atmosfera na stadionie przy al. Piłsudskiego mogła ponieść piłkarzy Widzewa do zwycięstwa. Na trybunie zasiedli: były prezes PZPN, Zbigniew Boniek oraz obecny sternik piłkarskiej centrali Cezary Kulesza.
Wysoka stawka meczu sparaliżowała piłkarzy obu drużyn i emocji było mało.
Po 30 minutach nastąpił drugi cios. Ciekawa akcja Legii przyniosła im pierwszego gola Paweł Wszołek, wycofał do Ernesta Muciego, a ten podał do Mattiasa Johanssona, a Szwed precyzyjnym strzałem pokonał Henricha Ravasa.
Widzew nie był w stanie odwrócić losów meczu. I trzeci cios nastąpił w 42 minucie. Znów akcję rozpoczął Paweł Wszołek, podobnie, jak przy pierwszej bramce zagrał do Ernesta Muciego, a ten do Bartosza Kapustki, który z bliska trafił do siatki. Sędzia jeszcze sprawdzał VAR i uznał, że wszystko było w porządku.
Po zmianie stron Widzew miał więcej z gry, bo Legia nie miała powodu, by forsować tempo. Nic z tej przewagi Widzewa nie wynikało. Wciąż czekaliśmy na strzał w światło bramki Legii. Pierwszy taki strzał miał miejsce w 75 minucie. Po rożnym bramkę do siatki Legii wpakował Patryk Stępiński. Sędzia długo sprawdzał VAR i nie uznał gola. Widzewiak był na pozycji spalonej. Wszystko sprzysięgło się przeciwko Widzewowi.
Szkoda, że sędzia zatrzymał Widzew akurat wtedy, kiedy były szanse na odrobienie strat. Decyzja arbitra spowodowała wzburzenie na trybunach. Doszło do nagannego zachowania kibiców. Spiker apelował, aby fani nie rzucali przedmiotów na boisko. Sędzia przerwał mecz i nakazał obu drużyn zejście z boiska. Była 81 minuta meczu. Na szczęście szybko sytuacja została opanowana i piłkarze wznowili grę.
W 86 minucie uderzał głową Ernest Terpiłowski i to było pierwsze uderzenie na bramkę Legii, nie licząc strzału Patryka Stępińskiego po spalonym. Legia mogła strzelić trzeciego gola, na szczęście po interwencji Henricha Ravasa piłka uderzyła w poprzeczkę.
W 10 minucie przedłużonego czasu gry Patryk Lipski szczupakiem wpakował piłkę do siatki. Zrobiło się 1:2, ale powtórki z pamiętnego meczu w Warszawie z 1996 roku nie było. Szkoda, że wcześniej arbiter nie uznał gola Patryka Stępińskiego.
Widzew Łódź - Legia Warszawa 1:2 (0:2)
0:1 Mattias Johansson (30), 0:2 Bartosz Kapustka (42), 1:2 Patryk Lipski (90+10).
żółte kartki: Pawłowski, Sánchez, Czorbadżijski - Rose, Jędrzejczyk.
sędziował: Szymon Marciniak (Płock).
widzów: 17 701.
Widzew: Henrich Ravas - Patryk Stępiński, Bożidar Czorbadżijski, Mateusz Żyro, Fabio Nunes - Karol Danielak, Ernest Terpiłowski, Dominik Kun (88, Kristoffer Hansen), Juljan Shehu (46, Jordi Sánchez), Juliusz Letniowski (46, Patryk Lipski) - Bartłomiej Pawłowski (88, Serafin Szota). Trener: Janusz Niedźwiedź.
Legia: Kacper Tobiasz - Mattias Johansson, Lindsay Rose, Artur Jędrzejczyk, Filip Mladenović - Paweł Wszołek, Ihor Charatin (87, Bartosz Slisz), Josue, Bartosz Kapustka (71, Maciej Rosołek), Makana Baku (87, Robert Pich) - Ernest Muçi (78, Rafał Augustyniak). Trener: Kosta Runjaić.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki