Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Widzew Łódź - Jagiellonia Białystok 1:1 [RELACJA, ZDJĘCIA, FILM]

Paweł Hochstim
Albo wygracie, albo spadajcie z ligi - piłkarze Widzewa mogli usłyszeć to przed meczem z Jagiellonią. Nie wygrali i są o krok od spadku z ligi.

KLIKNIJ NA WYNIK, BY PRZEJŚĆ DO RELACJI Z MECZU

Remis 1:1 w starciu z Jagiellonią właściwie przesądza sprawę. Matematyczne szanse niby są, ale tylko matematyczne. Nie ma nic, co by pozwalało jeszcze wierzyć.

Widzew starał się prowadzić grę, bo Jagiellonia wyraźnie nie była tym zainteresowana. Wiadomo, że białostocki zespół wygrywając w Łodzi mógł już zapewnić sobie utrzymanie w ekstraklasie, ale nie było widać specjalnie, by piłkarze trenera Michała Probierza z wielką determinacją o to walczyli. Ot, jak się uda, to się uda. Jagiellonia niespecjalnie chciała, a Widzew niespecjalnie umiał, więc nic dziwnego, że mecz, mimo niebywałej stawki dla łodzian, był nudny. Gdyby nie padający deszcz, pewnie niejeden z fanów zdrzemnąłby się na trybunach.

Białostoczanie gola strzelili jakby od niechcenia. Maciej Gajos dziecinnie łatwo ograł Bartłomieja Kasprzaka, wyszedł sam na sam z Patrykiem Wolańskim i go technicznym strzałem pokonał. To by decydujący moment tego meczu i pewnie decydujący w kwestii najbliższej przyszłości Widzewa.

Przerażająca była niemoc widzewiaków. Łodzianie właściwie nie stwarzali sytuacji bramkowych. Osamotniony Eduards Visnjakovs pozbawiony podań od pomocników miotał się z przodu. A szanse na utrzymanie w ekstraklasie zachowywał Wolański, kapitalnie broniąc uderzenia Daniego Quintany i Mateusza Piątkowskiego.

Właściwie pierwsza okazja bramkowa łodzian zakończyła się golem, ale przypadku w tym była cała masa - najpierw Visnjakovs źle przyjął piłkę, ale zagapili się obrońcy Jagiellonii, po czym Łotysz poślizgnął się oddając strzał, który odbił Giorgi Popchadze. Do piłki dopadł Kasprzak i huknął w stronę bramki, ale... nie trafił. Na jego szczęście na drodze piłki stał Alex Bruno i Widzew wyrównał.

Gdyby gracze Jagiellonii zachowali więcej krwi, wybiliby widzewiakom nadzieje nawet na remis, ale Mateusz Piątkowski i Gajos w drugiej połowie w dobrych sytuacjach nie zdołali wbić piłki do bramki. Widzew dobrej okazji nie stworzył, ale mógł mu ją stworzyć sędzia, gdyby zauważył ewidentny faul Jakuba Tosika na Marcinie Kaczmarku w polu karnym. Widzewiacy grali już wtedy w dziesiątkę, bo kilka chwil wcześniej Rafał Augustyniak najpierw dał się ograć Piątkowskiego, a później zarzymał go faulem przed polem karnym.

Wypowiedzi po meczu (X-News/TVN 24)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki