Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Widzew Łódź - Ruch Chorzów 0:1 [ZDJĘCIA+FILM]

Paweł Hochstim
To miał być mecz, w którym Widzew wreszcie zwycięży i pokaże, że może skutecznie walczyć o utrzymanie. Rywal - słaby Ruch Chorzów - wymarzony. Ale łodzianie przegrali 0:1 i znów obsunęli się w tabeli.

Jeśli w meczu spotykają się dwie drużyny, które grają najgorzej w obronie spośród wszystkich w ekstraklasie, to można spodziewać się wielu goli. Oczywiście pod jednym warunkiem - że obie potrafią grać w ataku. Co do tego można mieć wątpliwości, bo średnia jeden gol na mecz w obu drużynach nie jest imponująca.

Trener Widzewa Radosław Mroczkowski ustawił zespół bardzo ofensywnie, by nie powiedzieć, że ultraofensywnie. Nominalnie mecz rozpoczęło czterech obrońców, ale szybko okazało się, że Lewon Hajrapetjan jest pomocnikiem. Ba, nawet stoper Jonathan Perez raz po raz zapędzał się przed bramkę Ruchu. Do tego Mroczkowski desygnował dwóch napastników - Eduardsa Visnjakovsa i Alena Melunovicia - których wspomagał bardzo wysoko ustawiony Aleksejs Vinsnjakovs. Ruch też chciał atakować, a trener Jan Kocian nie zamierzał bronić remisu.

I co? I nic. Przez 45 minut w pierwszej połowie widzewiacy oddali dwa celne strzały, a chorzowianie - ani jednego. Łodzianie mieli tak naprawdę jedną sytuację bramkową, gdy Marcin Kaczmarek świetnie podał do Aleksejsa Visnjakovsa, a ten posłał piłkę nad wybiegającym Michałem Buchalikiem, ale nie trafił w bramkę. To była doskonała okazja, by objąć prowadzenie, ale chyba starszy z łotewskich braci nieco przestraszył się szansy.

Spotkanie było bardzo wyrównane, ale nieporadność w konstruowaniu akcji ofensywnych obu drużyn, a już zwłaszcza Ruchu, była porażająca. Nawet stałe fragmenty gry, najłatwiejsze przecież do nauczenia, nic nie przyniosły chorzowianom. Do przerwy Ruch wykonywał aż 7 rzutów rożnych, ale Maciej Krakowiak nawet z tego powodu się nie spocił. Gdy z kolei Ruch miał okazję strzelić z wolnego tuż zza pola karnego, to Filip Starzyński kopnął wysoko nad bramką.

Mroczkowski tak bardzo chciał wygrać środowe spotkanie, że w przerwie przebudował zespół na... jeszcze bardziej ofensywny, bo Hajrapetjana zastąpił Veljko Batrović. I wreszcie coś zaczęło się dziać, bo Czarnogórzec ożywił grę ofensywną widzewiaków. Szanse bramkowe mieli Kevin Lafrance, Princewill Okachi i przede wszystkim Melunović, który jednak strzelał strasznie niecelnie.

Mocne postawienie na ofensywę - Mroczkowski grał wręcz va banque - niosło za sobą ryzyko gola dla Ruchu. Chorzowianie w drugiej połowie mieli kilka szans, ale Łukasz Janoszka i Mateusz Kwiatkowski je marnowali. Do czasu...

W 80. minucie nastąpiła kluczowa akcja meczu, która dała Ruchowi zwycięstwo. I, jak to często w meczach słabych drużyn bywa, większa w tym zasługa nie tych, co strzelili, a tych co stracili. Fatalnie piłkę wybijał Maciej Krakowiak, który podał do Kwiatkowskiego. Napastnika Ruchu gonił Lafrance i w polu karnym zdecydował się na ryzykowny wślizg. Trafił w piłkę, ale przez nogi. Sędzia podyktował karnego i wyrzucił Haitańczyka z boiska. A dzieła dopełnił Starzyński, choć Krakowiak był bliski skutecznej interwencji.

Grający w dziesiątkę Widzew nie potrafił już walczyć z chorzowianami i nie miał okazji, by wyrównać. Widzewiacy wciąż czekają na zwycięstwo, bo ostatni raz wygrali na początku sierpnia. Kolejna okazja już w niedzielę, ale zadanie będzie bardzo trudne, bo łodzianie zagrają o godz. 18 w Poznaniu z Lechem, który wygrał w Gliwicach z Piastem i chyba zakończył kryzys.

ZOBACZ TEŻ: Kibice na meczu Widzew - Ruch [ZDJĘCIA+FILM]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki