Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Widzew ma problem. Co zrobiliby Ludwik Sobolewski i Zbigniew Boniek?

Dariusz Kuczmera
Prezes Jakub Kaczorowski chce dorównać Ludwikowi Sobolewskiemu. Może to zrobić!
Prezes Jakub Kaczorowski chce dorównać Ludwikowi Sobolewskiemu. Może to zrobić! Krzysztof Szymczak
Widzew - Elana 1:1. Po tym remisie ktoś musi wstrząsnąć klubem i znaleźć wyjście z kryzysu.

Klub piłkarski to nie zabawka, którą dostaje się pod choinkę, a miałem wrażenie, że tak traktują swoje nominacje nowi prezesi wielkiego klubu z al. Piłsudskiego. Podziękowania, łzy w oczach, duma, łał i wow, zwłaszcza gdy nestor dziennikarzy łódzkich Wojciech Filipiak, tak pisał wykaz prezesów klubu, by nowy zrównał się na razie na papierze ze starym numerem 1 Ludwikiem Sobolewskim.

Prezes musi wziąć się do pracy

Po okresie euforii nowy zarząd musi pokazać, że porównanie z wielkim prezesem nie przytrafiło się li tylko przypadkowo. Tak sobie myślę, choć wódki z prezesem LS nie piłem i dość słabo go znałem, że prezes Ludwik Sobolewski wiedziałby, co zrobić, by Widzew przestał być miejscem, w którym kibice dostają zawałów serca, muszą gwizdać i przeklinać swoich ulubieńców. Otóż tamten wielki prezes, między napisaniem jednej notatki i drugiej, o czym świadczy nieomylny przecież IPN, najpierw spotkałby się z najlepszym piłkarzem (wtedy był nim Zbigniew Boniek, dziś nowi ludzie Widzewa takiego nie wykreowali). Po tym spotkaniu nie czekałby na przyjazd w maju, czy w lipcu nowego dyrektora sportowego (z całym szacunkiem dla pana Masłowskiego), tylko skombinował walizkę forsy i pojechał po nowego Józefa Młynarczyka, Władysława Żmudę, czy znalazłby takiego niedocenianego w samej Warszawie Marka Filipczaka. Później porozmawiałby z każdym piłkarzem, czy działa w domu lodówka, czajnik i lokówka dla żony. Jeśli wszystko działa, to zapier... na boisku.

Gdzie są piłkarze?

Dziś pana Ludwika nie ma i następcy nie widać (obym mógł odszczekać te słowa), natomiast jest rzesza ludzi, którzy wiozą się na kasie kibiców wykupujących karnety dla dobra swojego klubu. Prezesi, dyrektorzy, trenerzy tacy i tacy, dziwni ludzie, a nie ma piłkarzy... Martwi mnie, że przez dwa czy trzy lata hossy do Widzewa, o którym głośno w całej Europie, nie przyjechała połowa kadry juniorów czy młodzieżowej na kolanach, z postanowieniem, że chcą tu grać. Kiedyś do Widzewa przyjechała połowa kadry juniorów z Wiesławem Wragą i Mirosławem Myślińskim na czele i od razu stała się nie tylko uzupełnieniem drużyny dla Zdzisława Rozborskiego czy Włodzimierza Smolarka, ale poważnym wzmocnieniem.
Niech wybaczą mi kibice obu drużyn, ale są jeszcze fani zarówno ŁKS, jak i Widzewa, jak ja. Widzę, że ŁKS sobie nieźle radzi, natomiast Widzew wystawia się na krytykę. Panie i panowie, z puli wydanej w ubiegłym roku (bodajże 14 mln) warto było kupić (skoro sami nie przyjeżdżają), piłkarzy bardzo dobrych, a nie niezłych, bo tacy rozmieniają kasę z karnetów na drobne. Dał nam przykład Sobolewski...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki