Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Widzew potrzebuje cudu, żeby utrzymać się w ekstraklasie

Paweł Hochstim
Paweł Łacheta
Najnowsza historia Widzewa powinna być doskonałym materiałem szkoleniowym na studiach dla menedżerów sportu. Na podstawie ruchów właściciela Widzewa można się uczyć, jak... nie rządzić klubem.

W ostatnich latach Widzew stopniowo spada w dół i to pod każdym względem. Każda kolejna kluczowa decyzja jest błędna. Dzisiejsza pozycja jednego z najbardziej zasłużonych klubów jest efektem jego zarządzania.

Właściciel klubu Sylwester Cacek uważa, że skoro Widzew należy do niego to może on z nim zrobić to, co chce. Chce dać synowi jako zabawkę - może. Zapłacił na ten klub i najwyżej on na tym straci. Z biznesowego punktu widzenia ma rację, a wszyscy, którzy krytykują jego decyzje mogli kilka lat temu odkupić klub z rąk Zbigniewa Bońka i Wojciecha Szymańskiego.

Ale posiadanie klubu piłkarskiego nie jest zwykłym biznesem. Los należących do Cacka restauracji interesuje tylko jego i jego pracowników, a klienci, którzy dzisiaj chodzą tam na obiady najwyżej zmienią lokal. W przypadku "klientów" klubu piłkarskiego jest inaczej, oni tak po prostu na inny stadion chodzić nie zaczną. Bo dla nich ten klub to coś więcej, niż zwykła rozgrywka. Z tego powodu właścicielom klubów piłkarskich jak z nieba spadają miliony złotych z tytułu praw telewizyjnych.

Właściciel Widzewa ma pretensje do kibiców, że nie wspierają zawodników, tylko "wywierają na nich presję". Najwyraźniej zapomina, jak jeszcze niedawno nakładał presję na zatrudnianego przez siebie trenera domagając się, by ten "pokazał, że ma jaja".

Cacek, który do piłki zawsze miał podejście biznesowe - w klubie wprowadził zasady korporacyjne - teraz domaga się myślenia sercem. Kibice, którzy już prawie 200 minut nie widzieli celnego strzału swojej drużyny mają klaskać i pomagać. A wcześniej kupić bilety na miernej jakości widowisko.

Zarządzany przez Cacka i jego ludzi Widzew wpadł już w taki dół, że mógłby wydostać się z niego tylko cudem. Od kilku miesięcy w Łodzi mówi się, że "zbawienny" dla klubu jest nowy system rozgrywek i coś w tym jest, bo tylko dzięki niemu nie ogłoszono jeszcze spadku Widzewa z ekstraklasy. Gdyby sezon toczony był według dotychczasowych zasad, w najbliższą sobotę łodzianie prawdopodobnie straciliby już nawet matematyczne szanse na utrzymanie. Tak chociaż mogą dłużej liczyć na cud.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki