Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Widzew zremisował z Legią 1:1 [ZDJĘCIA+FILM]

Paweł Hochstim
Piłkarze Widzewa zdobyli jeden punkt, który prawdopodobnie zapewni im już utrzymanie w ekstraklasie. Łodzianie zremisowali na własnym stadionie z Legią Warszawa, pewnym kandydatem do mistrzostwa Polski.

- Najwyższa pora, żeby trener pokazał jaja i zrezygnował z tych zawodników, którzy grają nonszalancko, nie grają dla zespołu - powiedział kilka dni temu w wywiadzie dla portalu internetowego widzewiak.pl właściciel łódzkiego klubu Sylwester Cacek.

Być może ta wypowiedź spowodowała, że Radosław Mroczkowski zdecydował się na kilka zmian w składzie - na lewą obronę wrócił Jakub Bartkowski, a rolę napastnika, w miejsce zawodzącego notorycznie Mehdi Ben Dhifallaha, zagrał Bartłomiej Pawłowski. W składzie nie było także Alexa Bruno, zamiast którego wystąpił Sebastian Dudek. No i była jedna wymuszona przez żółte kartki zmiana - Dino Gavrić za Thomasa Phibela.

Teoretycznie Widzew z Legią nie miał żadnych szans, ale toeria i piłka nożna, zwłaszcza polska, niewiele mają ze sobą wspólnego. Łodzianie zagrali bez kompleksów, a legioniści, prawie mistrzowie Polski, nie pokazali na Widzewie niczego, za co można byłoby ich chwalić. Jeśli tak ma prezentować się mistrz Polski, to rzeczywiście nasza liga niewiele jest warta. Legioniści w posiadaniu piłki mieli wyraźną przewagę, ale sytuacji bramkowych stwarzali bardzo mało.

Widzew zdobył prowadzenie dzięki błyskotliwości Pawłowskiego, który jest jednym z głównych kandydatów do miana okrycia roku. Wychowanek ŁKS w 18. minucie odważnie wbiegł w pole karne i łatwym zwodem nabrał Artura Jędrzejczyka, jednego z najlepszych - znów teoretycznie - obrońców ekstraklasy. Legionista wystawił nogę i spowodował upadek widzewiaka, a Tomasz Musiał podyktował rzut karny. Pewnie wykorzystał go Łukasz Broź, który zdobył ósmego gola w tym sezonie.

Legia przed przerwą właściwie nie zagroziła bramce Widzewa, bo trudno poważnie potraktować niecelny strzał z ostrego kąta Jakuba Wawrzyniaka, czy źle uderzoną piłkę głową przez Marka Saganowskiego. Maciej Mielcarz miał w pierwszej połowie wyjątkowo spokojną pracę.

Ale dziesięć minut po przerwie Mielcarz, m.in dzięki niefrasobliwemu zachowaniu jego kolegów z obrony, musiał wyciągać piłkę z siatki. Z jedenastego metra główkował niepilnowany Inaki Astiz, a po drodze, również głową, lot piłki zmienił Marek Saganowski. Mielcarz nie zdołał zatrzymać piłki po uderzeniu kolejnego wychowanka ŁKS.

Jeżeli kibice Widzewa wierzyli, że ich drużyna może zdobyć jeszcze drugiego gola, to wiarę tę z pewnością pokładali przede wszystkim w Pawłowskim. Młody piłkarz po raz kolejny był najlepszym graczem Widzewa, a Jędrzejczyk przeżywał trudne chwile, gdy musiał mierzyć się przede wszystkim z szybkością Pawłowskiego. Niestety, nic to łodzianom nie dało, a najgroźniejszym uderzeniem popisał się Sebastian Dudek, który huknął z dystansu, ale Dusan Kuciak wybił piłkę.

Niewiele jednak brakowało, a to Legia zdobyłaby zwycięskiego gola. W 78. minucie oko w oko z Mielcarzem stanął Saganowski, ale posłał piłkę w boczną siatkę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki