Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wiesław Bednarek: Łódź ma swój klimat i charakter

Anna Gronczewska
Wiesław Bednarek
Wiesław Bednarek materiały promocyjne
Z Wiesławem Bednarkiem, barytonem, śpiewającym między innymi na scenie Opery Narodowej i Teatru Wielkiego w Łodzi. rozmawia Anna Gronczewska

Często odwiedza Pan Łódź?
Dawniej bywałem częściej. Pochodzę ze Zduńskiej Woli. Łódź była i teraz znowu jest dla niej stolicą województwa. Oba miasta dzieli tylko 45 kilometrów. Siłą rzeczy często bywałem więc w Łodzi. Tu, na Uniwersytecie Łódzkim, rozpocząłem swe pierwsze, niedokończone studia. Kazano mi zrozumieć różnicę między ekonomią polityczną socjalizmu i kapitalizmu, a ja jakoś tego nie potrafiłem. Zakończyłem więc w ten sposób swą przygodę z ekonometrią. W Łodzi śpiewałem w Teatrze Wielkim.

Pewnie już jako chłopiec przyjeżdżał Pan do Łodzi. Jak zapamiętał Pan te wizyty?
Przyjeżdżałem na wycieczki do łódzkiego ogrodu zoologicznego. Kiedy trenowałem piłkę siatkową to bywałem w Hali Sportowej, gdzie rozgrywano atrakcyjne mecze siatkarskie. Byłem kibicem piłki nożnej. Chodziłem na stadion przy alei Unii na mecze Łódzkiego Klubu Sportowego, bo Widzew jeszcze nie był wtedy znany. Łódź jest mi bardzo bliska. Tu mieszkałem kilka lat. W Łodzi urodziła się moja córka, kiedy pracowałem w Teatrze Wielkim. Z Łodzią wiążą się też przykre wspomnienia.

Łódź robiła na Panu wrażenie?
Gdy przyjeżdżałem ze Zduńskiej Woli to rzucała się taka wielkomiejskość Łodzi. Kiedy byłem chłopcem to robiło na mnie wrażenie. Tak jak kursujące łódzkimi ulicami tramwaje, szerokie ulice, a także to, że wszędzie się długo jechało. Było to dla mnie wielkie miasto!

Debiutował Pan na scenie Opery Narodowej czy łódzkiego Teatru Wielkiego?
Łódzki teatr był w zasadzie moim pierwszym, wielkim teatrem. Jeszcze jako student warszawskiej Akademii Muzycznej występowałem w Operze Śląskiej, potem byłem solistą Teatru Wielkiego w Warszawie. Nie śpiewałem tam wielkich ról. Po studiach stanąłem przed wyborem- śpiewać w stolicy czy w Łodzi. Wybrałem Łódź. Była to bardzo dobra decyzja. W Łodzi zadebiutowałem dużą rolą w "Tannhäuserze" Ryszarda Wagnera. Potem przyszły kolejne. Teatr Wielki był dla mnie bardzo szczęśliwy, wiele mu zawdzięczam, stał się taką trampoliną do dalszej kariery. W Łodzi dostałem też mieszkanie po pani Teresie May-Czyżowskiej. W sumie w Łodzi śpiewałem około pięciu lat. Równocześnie występowałem w stolicy. Potem jednak wróciłem do Warszawy i śpiewałem duże role w Operze Narodowej. Do intensywnej współpracy z Teatrem Wielkim w Łodzi wróciłem, gdy jego dyrekcję objął mój serdeczny przyjaciel Kazimierz Kowalski.

Łódź może się podobać?
To bardzo specyficzne miasto. Są ludzie, którym się nie podoba, ale też tacy, którzy są w nim zakochani. Mnie to nie dziwi. Trudno powiedzieć, że Łódź jest zjawiskowo pięknym miastem, ale ma swój klimat, charakter. Wspomniany wcześniej mój przyjaciel Kazimierz Kowalski jest w Łodzi zakochany. I to podkreśla na każdym kroku. Mnie trudno powiedzieć, że kocham to miasto, bo już bardzo długo mieszkam w Warszawie. Ale muszę przyznać, że Łódź ma coś w sobie. Wysoko trzeba cenić łódzką kulturę. Nie zapominajmy, że po wojnie tu w Łodzi było pierwsze centrum rodzącej się polskiej kultury. Nie jest to Wenecja czy Neapol, ale to miasto z charakterem.

Czuje Pan do niego szczególny sentyment?
O tak!Tu zacząłem śpiewać. Poza tym to miasto mojego dzieciństwa. Nie mogę powiedzieć, że bardzo dobrze znam Łódź, ale ją cenię. Wspomnienia z dzieciństwa zakodowały się we mnie na całe życie. Pamiętam jak wsiadałem w pociąg i po godzinie wysiadałem na Dworcu Kaliskim. Miło Łódź wspominam. Dziś moje kontakty z tym miastem nie są duże. Choć mam tu swojego reżysera dźwięku i nagrywam nie w Warszawie, ale właśnie w Łodzi. Tu mieszka były szef studia radiowego Henryka Debicha. I nagrywam u pana Wiesława Grzelaka.

Czego by Pan życzył naszemu miastu?
By poprawiło się życie łodzianom. W Łodzi mieszkają bardzo fajni ludzie. Ale przełom, który mieliśmy 25 lat temu sprawił, że runął potężny przemysł włókienniczy. Taki chlebodawca tysięcy łodzian. Życzyłbym, by ludzie w swoim mieście, które kochają, mogli znaleźć pracę, zadowolenie z życia. I nie musieli z niego wyjeżdżać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki